Rozdział 48

901 49 30
                                    

- Aaariiii...- zaczął Castiel.

- Czego chcesz?- mruknęłam, widząc, że chłopak się nawet z tym nie kryje.

- Słuchaj. Nie chciałabyś czasem, no wiesz...- uciął.

- No nie wiem.-

- Poprosić swojego tatę o autograf dla mnie?- zapytał z wielkim uśmiechem.

- Raczej nie da rady, ale zobaczę, co da się zrobić. Czemu akurat jego? Nie wolisz od piłkarzy?-

- Od nich już dawno mam, ale nigdy nie udało mi się go zdobyć od Trenera.-

- Serio?- zapytałam zdziwiona.

- No, chyba jako jedyny w całej lidze nie rozdaje autografów.- zsumował.

Zapadła chwila ciszy.

- Jak twój tata się tak w ogóle nazywa?- zapytała Lia.

Po tym pytaniu zakrztusiłam się pitą wodą.

- Yyy... nie wiem. Jak mogę tego nie wiedzieć?-

- Nie ma nigdzie w necie?- dopytałam po chwili.

- Nigdzie nie ma. Godność Trenera Supa Strikas jest ukryta od samego początku jego piłkarskiej kariery.-

Wszystkie patrzyłyśmy się na Castiela, który zły skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

- Serio? Myślałyście, że nie przekopałem wszystkich źródeł?-

- Czy z tym nie idzie się już czasem do psychologa?- zapytała retorycznie Megan.

- Chcecie 1/3 fanów Supa Strikas zamknąć w psychiatryku?-

- Nie ważne. Niech ta jedna 1/3 sobie nie wie, ale ja jednak powinnam.-

- Zapytaj się go.-

- Żartujesz sobie, prawda? Żyje z nim pod jednym dachem już bardzo długo. Nie mogę tak zwyczajnie do niego podejść i się go o to zapytać.-

- Niby czemu?-

Wpatrywałam się w nią, jakby kazała mi co najmniej zadzwonić do prezydenta Stanów Zjednoczonych i poprosić o kasę na 20-minutowy bilet autobusowy. Lia wywróciła oczami.

- Nigdy nie patrzyłaś, jak się podpisuje na papierach?-

- O! No właśnie.- zakomunikowałam oświecona, pstrykając przy tym.

Szybko wyjęłam uwagę, którą wczoraj podpisywał.

- Ja nie wiem.- wymamrotałam, mrużąc oczy.

- Daj to.-

Castiel zabrał mi kartkę. Wpatrywał się w podpis, kiwając przy tym głową z uznaniem.

- I co?-

- Ładny. Chce go mieć.-

- Castiel, skup się.- napomniała go Lia.

- To jest jakiś bohomaz zwany parafką.- zsumował, to co już i tak wiedziałam.

- Może podpytaj się jego podopiecznych?- zaproponowała rudowłosa.

- To jest całkiem dobry pomysł.- odparłam.

To jest jeden z najgorszych pomysłów. Nie ma opcji. Nie w tym życiu.

*

*

*

Zanim jednak miałam zrobić z siebie debila, postanowiłam na własną rękę się tego dowiedzieć. W tym celu po szkole zadzwoniłam do osoby, która stała dość wysoko na pozycji w całym Strike-korpo i która miała dostęp do niemal wszystkich danych. Gwen. Jako główna księgowa musiała mieć takie informacje jak czyjeś imię.

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz