Rozdział 80

595 54 10
                                    

Spojrzałam się na Iris.

Jej postawa ciała w ogóle nie współgrała z jej mową. Wprawiało mnie to w nie komfort. Poczułam się zagrożona i kompletnie nie wiedziałam, czemu mój mózg wysyłał mi sygnały, by uciekać. Tak. Dosłownie chciałam w tym momencie uciec.

Nie będę jej oprowadzać.

Nie będę się z nią zadawać.

A już na pewno nie będę się przyjaźnić.

- Pewnie.- odpowiedział miłym głosikiem mój brak asertywności.

Byłam ostatnią osobą w tej szkole, która się do tego nadawała. Nie znałam jeszcze za dobrze całego budynku. Niby jakiś czas już tu chodziłam, a i tak umiałam się zgubić, idąc cały czas prosto.

Biorąc to pod uwagę, chciałam zaproponować jej bardziej obeznaną osobę. Patrząc z perspektywy zwykłego ucznia, ta propozycja wydawała się o wiele ciekawsza, niż siedzenie na lekcji.

Na pewno ktoś się zgodzi.

Zanim jednak coś powiedziałam, moja empatyczna część osobowości zmusiła mnie do głębszej refleksji. W końcu Iris jest tutaj nowa, jeszcze nikogo nie zna.

Ona jest z kręgów futbolu i ja przecież też. Może jestem dla niej mniej obca w nowym miejscu?

- Chodźmy.- powiedziałam, biorąc rzeczy z ławki.

Iris westchnęła z ulgą i uśmiechnęła się szeroko. Ten uśmiech wzbudził we mnie lekką nieufność.

Wyszłyśmy razem z klasy, kierując się w kierunku boiska szkolnego. Wiedziałam, że to może ją w jakiś sposób zainteresować... na pewno bardziej niż laboratorium chemiczne.

Starałam się, żeby nasza rozmowa nie nawiązywała zbytnio do piłki nożnej, ograniczając się głównie do tematów związanych z życiem prywatnym. To był zły pomysł. Chociaż określenie zły jest nad wyraz. Bardziej było to nietrafne. Życie prywatne każdej z nas kręciło się wokół futbolu.

Iris opowiadała mi o swoich treningach, o nadchodzących meczach i o tym, jak bardzo oczekiwała na swoje pierwsze spotkanie w barwach naszej szkolnej drużyny.

Parsknęłam śmiechem. Było to całkowicie niekontrolowane.

- Co?- zapytała.

- Mam być tu przez całe dwa tygodnie. Nie zamierzam spaść z formy.- dodała.

- Tylko widzisz, u nas nie ma drużyny piłki nożnej. Nasza szkoła specjalizuję się w siatkówce.- odparłam.

Dziewczyna nie wyglądała na zaskoczoną.

- Ale boisko do nogi macie.- mruknęła ofensywnie, prezentując zieloną murawę przed nami.

- No, tak samo, jak do kosza, siatkówki, piłki ręcznej, badmintona, tenisa. Mamy nawet basen.-

- Kurczeee... nie przyszłabym tu, jakbym wiedziała, że nie macie drużyny.-

No to już było dziwne. Tym bardziej że nasza drużyna szkolna była na szczycie rankingu.

Coraz bardziej nie podobała mi się Iris. Sztuczna, odpychająca... a może to tylko moje osądy?

- Zawsze możesz się jeszcze przenieść.- powiedziałam.

Dopiero po chwili skumałam, jak nie miło musiało to zabrzmieć.

- W sensie, nie to, że cię tu nie chce, ale może na lepiej by ci to wyszło.- poprawiłam, dodając milszy akcent.

Iris się uśmiechnęła, ale tym razem wyglądała bardziej tajemniczo.

- Teraz się już nie opłaca. Pewnie i tak by mnie do niej nie przyjęli, bo gram już w Złotej Lidze*. To tylko dwa tygodnie, dam radę.- odparła, całkowicie zmieniając swoją narrację.

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz