Spojrzałam się na Iris.
Jej postawa ciała w ogóle nie współgrała z jej mową. Wprawiało mnie to w nie komfort. Poczułam się zagrożona i kompletnie nie wiedziałam, czemu mój mózg wysyłał mi sygnały, by uciekać. Tak. Dosłownie chciałam w tym momencie uciec.
Nie będę jej oprowadzać.
Nie będę się z nią zadawać.
A już na pewno nie będę się przyjaźnić.
- Pewnie.- odpowiedział miłym głosikiem mój brak asertywności.
Byłam ostatnią osobą w tej szkole, która się do tego nadawała. Nie znałam jeszcze za dobrze całego budynku. Niby jakiś czas już tu chodziłam, a i tak umiałam się zgubić, idąc cały czas prosto.
Biorąc to pod uwagę, chciałam zaproponować jej bardziej obeznaną osobę. Patrząc z perspektywy zwykłego ucznia, ta propozycja wydawała się o wiele ciekawsza, niż siedzenie na lekcji.
Na pewno ktoś się zgodzi.
Zanim jednak coś powiedziałam, moja empatyczna część osobowości zmusiła mnie do głębszej refleksji. W końcu Iris jest tutaj nowa, jeszcze nikogo nie zna.
Ona jest z kręgów futbolu i ja przecież też. Może jestem dla niej mniej obca w nowym miejscu?
- Chodźmy.- powiedziałam, biorąc rzeczy z ławki.
Iris westchnęła z ulgą i uśmiechnęła się szeroko. Ten uśmiech wzbudził we mnie lekką nieufność.
Wyszłyśmy razem z klasy, kierując się w kierunku boiska szkolnego. Wiedziałam, że to może ją w jakiś sposób zainteresować... na pewno bardziej niż laboratorium chemiczne.
Starałam się, żeby nasza rozmowa nie nawiązywała zbytnio do piłki nożnej, ograniczając się głównie do tematów związanych z życiem prywatnym. To był zły pomysł. Chociaż określenie zły jest nad wyraz. Bardziej było to nietrafne. Życie prywatne każdej z nas kręciło się wokół futbolu.
Iris opowiadała mi o swoich treningach, o nadchodzących meczach i o tym, jak bardzo oczekiwała na swoje pierwsze spotkanie w barwach naszej szkolnej drużyny.
Parsknęłam śmiechem. Było to całkowicie niekontrolowane.
- Co?- zapytała.
- Mam być tu przez całe dwa tygodnie. Nie zamierzam spaść z formy.- dodała.
- Tylko widzisz, u nas nie ma drużyny piłki nożnej. Nasza szkoła specjalizuję się w siatkówce.- odparłam.
Dziewczyna nie wyglądała na zaskoczoną.
- Ale boisko do nogi macie.- mruknęła ofensywnie, prezentując zieloną murawę przed nami.
- No, tak samo, jak do kosza, siatkówki, piłki ręcznej, badmintona, tenisa. Mamy nawet basen.-
- Kurczeee... nie przyszłabym tu, jakbym wiedziała, że nie macie drużyny.-
No to już było dziwne. Tym bardziej że nasza drużyna szkolna była na szczycie rankingu.
Coraz bardziej nie podobała mi się Iris. Sztuczna, odpychająca... a może to tylko moje osądy?
- Zawsze możesz się jeszcze przenieść.- powiedziałam.
Dopiero po chwili skumałam, jak nie miło musiało to zabrzmieć.
- W sensie, nie to, że cię tu nie chce, ale może na lepiej by ci to wyszło.- poprawiłam, dodając milszy akcent.
Iris się uśmiechnęła, ale tym razem wyglądała bardziej tajemniczo.
- Teraz się już nie opłaca. Pewnie i tak by mnie do niej nie przyjęli, bo gram już w Złotej Lidze*. To tylko dwa tygodnie, dam radę.- odparła, całkowicie zmieniając swoją narrację.
CZYTASZ
Córka Trenera || Supa Strikas
Fanfic"- Czekaj, pracujesz z Supa Strikas? Jesteś jakimś ukrytym zawodnikiem?- zapytała spokojnie, jakby coś jej nie pasowało. - Nie nazwałabym raczej tak tego. Po prostu jestem córką Trenera.- odparłam." O ile bajka jest dla dzieci tak ta książka na pewn...