Rozdział 81

456 49 31
                                    

Weekend. Nie ma nic lepszego niż chwilowe oddalenie w nie pamięć smutnych obowiązków młodego człowieka, jednak nie tym razem.

- Pierdolona szkoła.- mruknęłam, rozkładając się z książkami na dywanie.

W przyszłym tygodniu miałam do napisania sporo prac. Jako że w większości czasu byłam nieobecna przez praktyki, nauczyciele mogli mnie oceniać miesięcznymi testami, akurat dziwnym trafem cała dwunastka zadecydowała, że spoko pomysłem będzie to zrobić w jednym tygodniu. To wyglądało na dziką zmowę.

Co rusz patrzyłam na ekran laptopa, czuwając czy czasem Skarra nie napisał, ale po mojej odpowiedzi się już nie odezwał.

- Wiedziałaś, że tak będzie. Na chuj robisz sobie nadzieje?- mruknęłam, waląc się dłonią po twarzy.

- Pierdol się Skarra.- mruknęłam zła.

Musiałam się komuś z tego wygadać, ale od każdego dostałabym ostrą zjebkę, więc zaczęłam gadać sama do siebie. Oczywiście po polsku. W końcu jakby tata przez przypadek usłyszał, o czym nawijam, skończyłabym w klasztorze albo z dwa metry pod ziemią w naszym ogródku.

- Nie. Dobra. Koniec.- powiedziałam, zdeterminowana wstając by zamyknąć laptop.

Jeszcze dobrze go nie złożyłam, gdy do moich uszu dotarł znajomy dźwięk.

- Odwołuje wszystko.- odparłam zadowolona, prostując monitor.

Porządnie się rozczarowałam, gdy okazało się, że to nie Skarra, tylko grupa klasowa. Wściekła zamknęłam laptop.

- Nie, jednak pierdol się Skarra.- wysyczałam.

Mózg jest najbardziej niezwykłym organem człowieka. Pracuje 24 godziny na dobę, 365 dni w roku, od chwili urodzenia do momentu, kiedy się zakochasz.

Należało teraz wyrzucić jaśnie pana z umysłu. Tylko jak?

Spojrzałam na książki. Tak bardzo nie chciało mi się uczyć, że już serio mogłabym odkurzać pustynie.

- Czekaj, chwila moment. Miałam wyjaśnić, co mój ryj robi na kartach Ligi.-

Długo się nie zastanawiałam i poszłam do taty.

- Mam pytanie.- zaczęłam na wejściu.

- Zrób kawy.- powiedział, nawet na mnie nie patrząc.

- To jest niezdrowe. Wiesz, że nie umrzesz, jak raz nie napijesz się kawy?-

- Ja nie, ale ty prawdopodobnie tak. Po co zatem ryzykować?-

Zatrzymałam się w połowie.

Westchnęłam.

Miał rację. Poszłam zrobić kawę.

Jedni ojcowie za dużo solą, inni piją piwo co drugi dzień albo żrą chleb z kawałkiem kiełbasy, a mój zwyczajnie pił z kilkaset mocnych kaw dziennie.

Wróciłam do pomieszczenia z napojem. Tata upił łyka i się skrzywił.

- Słodziłaś?-

- No tak.-

- A zamieszałaś?-

Musiałam się chwilę zastanowić.

- No... no nie.-

Westchnął. Włożył ołówek do filiżanki i zamieszał. Zauważyłam, że im bardziej się stresował, tym więcej kawy pił.

- O co chodzi?-

Spojrzał się na mnie. Ja już zdążyłam zapomnieć.

- A. Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że mam własną kartę Superligi?-

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz