*
* * * 2 dni później * * *
*Wparowałam do domu... to znaczy willi Skarry. Nazywajmy rzeczy po imieniu. W środku był chlew, jakby mieszkały tu świnie. Nic niespodziewanego. Szybkim i zdenerwowanym krokiem kierowałam się w stronę salonu. Jedyne co było słychać to włączony telewizor i moje stukające o podłogę obcasy. Godzina 21.00, na zewnątrz już zaczęło się ściemniać. Kiedy znalazłam się w pomieszczeniu, moje porównanie co do świń nie było błędne. Na podłodze leżeli, zalani w trupa zawodnicy United. Wystrój domu sugerował, że było świętowane coś dużego. Wyjęłam klucze z torebki i wrzuciłam je do metalowego zlewu kuchennego. Wszyscy jak jeden mąż odwrócili się w moją stronę.
- Do prawdy, wyglądacie żałośnie.- powiedziałam z pełną pogardą w głosie.
- To tylko ty, już się wystraszyłem, że to Vincent.- rzekł z ulgą Skarra.
- Musimy porozmawiać. Poważnie porozmawiać. Teraz.- powiedziałam mało przyjemnym głosem, naciskając mocno na ostatni wyraz.
- Teraz to mi się nie chce.-
Widziałam w blasku telewizora, że schyla się po butelkę Martini.
- Może trochę ochłoniesz i się napijesz?- zapytał, tak jakby wiedział, że nie odmówię.
Spojrzałam na niego niepewnie, ten tylko pokiwał trunkiem na lewo i prawo. Podeszłam bliżej, chwyciłam za szyjkę butelki i wróciłam na poprzednie miejsce. Popatrzyłam na niego. Obserwował uważnie, każdy mój ruch. Teraz już to poczułam. On mnie nie kocha i nigdy nie kochał. Rzuciłam z całej siły litrową butlą w ścianę po mojej prawej stronie.
- Pojebało?!- krzyknął na mnie, przez co delikatnie się wzdrygnęłam.
- Musimy porozmawiać...-
- Nie będę z tobą teraz rozmawiać. Chcesz gadać, przyjdź jutro, dziś nie mam głowy do twoich humorów.- odparł zirytowany.
- O błagam, nie to trudno, mi tylko zależało na tym, byś miał szanse się z tego wyplątać, ale w takim razie szkoda mojego czasu. To koniec Skarra. Zrywam z tobą.- mówiłam, a głos pod koniec delikatnie mi zadrżał.
Nic nie powiedział. Patrzył się tylko w moją stronę w osłupieniu.
- Chwila. Co? Dlaczego?- powiedział dość zdziwiony.
- Jeszcze pytasz? Przecież i tak byłam dla zwykłą zabawką. Chciałeś tylko jakąś głupią taktykę na mecz. Niestety zmarnowałeś czas i swoja godność, bo jak widzisz, nie dostaniesz jej.-
- Nie no, serio? Ty o tym wiedziałaś? Przez ile czasu grałem idiotę.- rzekł zażenowany.
- Jeśli nazywasz tak zaangażowanie do "naszego związku", to mam kolejny powód, dla którego musimy się rozejść.-
- Myślisz, że robisz mi, jakąkolwiek litość, że ze mną jesteś? To ty powinnaś to czuć, w końcu to ja umawiałem się z tobą, zwykłą szarą sprzątaczką.- rzekł dumnie. W tym momencie zaczęłam udawać zakrztuszenie ze śmiechu.
- Przepraszam, co tam szepczesz? Bo nie dosłyszałam.- odpowiedziałam z uśmiechem. Skarra się tylko na mnie dziwnie spojrzał.
- Gdzie niby pracuję?- zapytałam ponownie.
- Sprzątasz u Trenera, więc rusz swoją dupę i tu ogarnij.- rzekł Snake, a reszta się cicho zaśmiała i zaczęła gratulować mu dobrego żartu.
- Tam, gdzie się mieszka, należy sprzątać, to zasada, której wy jeszcze najwyraźniej nie poznaliście, a Trener nie jest moim pracodawcą, tylko ojcem.- wszyscy przenieśli na mnie swoje spojrzenie.
- Uuu... Przeleciałem córkę naszego najgorszego rywala.- powiedział Skarra, rozkładając ręce na bok, a siedzący obok niego zawodnicy przybili mu piątkę.
- Tak Skarra, gratulacje.- rzekłam, powoli klaszcząc.
- Zbadaj się lepiej na HIV i kiłę, bo mogłeś się zarazić... A i bym prawie zapomniała.- wyjęłam z torebki przedmiot i rzuciłam do chłopaka.
- Co to?- spytał.
- Test ciążowy. Pozytywny. Jestem w ciąży. Przygotuj się na wysokie alimenty i dożywotni zakaz zbliżania się do naszego syna.- powiedziałam i wyjęłam zdjęcia USG.
- To jego jedyny wizerunek, jaki masz prawo zachować.- położyłam mu to przed nosem na stole.
- Jest jeszcze jedna rzecz, którą muszę ci powiedzieć. Nie wchodź mi w drogę i nie zbliżaj się do nikogo ze Strikes'ów, a ni mojego ojca, jedyny wyjątek to ten na boisku, a i tak jak coś im zrobisz, masz zagwarantowaną ostrą przejażdżkę ryjem po rozgrzanym asfalcie.- syknęłam, wychodząc.
*
*
*Szkoda to wcale nie musiało się tak kończyć. Kto wie, może kiedyś Skarra wydorośleje. Zastanawiając się tak, weszłam do klubu Luźny Joe. Od razu podeszłam do baru, gdzie siedział Shaker z Joe i dosiadłam się obok.
- I jak? Po sprawie?- zapytał Shaker.
- Tak.-
- Zrobiłaś, jak mówiłem?-
- Tak.-
- No widzisz, da się z nim porozmawiać zwyczajnie, nie szantażując i nie wymyślając żadnych bzdur i bez spisków.- mówił zadowolony.
- Taaa... Jasne...- powiedziałam dość niewinnie.
Chłopak tylko oparł swoje czoło o dłoń. Po czym jęknął zrezygnowany.
- Co mu nagadałaś?-
Opowiedziałam wszystko, pomijając fakt o chorobach wenerycznych, żeby nie było przypału.
- Skąd wzięłaś pozytywny test ciążowy i zdjęcia USG?-
- Shaker, Shaker, od czego jest internet, tam kupisz wszystko.- odpowiedziałam rozbawiona, zabierając torebkę z blatu i powolnym krokiem pełnym satysfakcji szłam do wyjścia.
- Przebiegła jest.-
- Bardzo.- usłyszałam ostatnie słowa chłopaków.
*
*
*Wróciłam do domu. Azor już szczęśliwie szczekał. Drugie co rzuciło mi się w oczy to wymienione dachówki.
- No nareszcie, dożyłam tego momentu.- powiedziałam do siebie, głaszcząc psa za uchem. Czułam się tak lekko. Wszystko zaczęło się powoli układać.
Zero obowiązków.
Zero zobowiązań.
Jestem wolna w każdym calu. Weszłam do środka, gdzie przywitał mnie głos ojca.
- Aria.- zawołał mnie z salonu.
- Tak tato?- powiedziałam, wchodząc do salonu. Byłam bardzo w dobrym humorze.
- Twoje wakacje kończą się akurat kilka dni po finale Superligi. Zatem zapisałem cię do szkoły.-
- Jakiej?- zapytałam zdziwiona.
- Liceum, tylko musisz mi powiedzieć, do jakiej klasy idziesz.-
- Drugiej.- odparłam, a całe uczucie wolności wyfrunęło ze mnie tak szybko, jak przyleciało.
- Cudownie, masz jeszcze jeden tydzień wolnego.-
Cudownie?! O ty sadysto. Jak to cudownie.?! Stałam osłupiona.
- Szykuj się już powoli.- rzekł, klepiąc mnie po ramieniu.
CZYTASZ
Córka Trenera || Supa Strikas
Fanfiction"- Czekaj, pracujesz z Supa Strikas? Jesteś jakimś ukrytym zawodnikiem?- zapytała spokojnie, jakby coś jej nie pasowało. - Nie nazwałabym raczej tak tego. Po prostu jestem córką Trenera.- odparłam." O ile bajka jest dla dzieci tak ta książka na pewn...