Zostałam obudzona przez budzik. Czwarta rano. Co mi dojebało, by nastawiać budzik na czwartą rano? Spojrzałam na przypomnienie. No tak. Dziś lecimy do Australii.
A wyrąbane, nigdzie nie lecę.
Odłożyłam telefon i otuliłam się kołdrą po samą szyję. Ten najwygodniejszy stan nie trwał długo, bo jakieś 2 minut później do pokoju wbił mi ojciec.
- Mam nadzieję, że jesteś gotowa. Za pół godziny wychodzimy.-
- Daj spokój. Nigdzie nie idę.- odpowiedziałam z twarzą w poduszce.
- Wszystko jest już zarezerwowane, więc bez dyskusji. Lecisz choćby w tej piżamie.-
Jęknęłam niezadowolona i zwlokłam się z łóżka.
- Masz pół godziny.- powtórzył ojciec, wychodząc z pokoju.
Oczy mi się zamgliły i próbowałam jak najszybciej się rozbudzić. Co i jak, ale lecę z powiedzmy, że najlepszą drużyną w Superlidze. Muszę się odpierdolić jak stróż w Boże Ciało.
Ustaliłam sobie szybki plan w głowie i zaczęłam się pakować. Pomalowałam się delikatnie, ubrałam białą bluzkę na ramiączka, białą bluzę z kieszenią na środku i błękitne krótkie spodenki, do tego jeszcze białe tenisówki. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
*
*
*
Pojechaliśmy na lotnisko. Stał tam biało-czerwony samolot z logiem Supa Strikas. Obok niego na schodach siedziała, jak zdążyłam się zorientować po specyficznym ubraniu pani pilot.
- Nie chce, żebyś rozpraszała chłopaków podczas omawiania strategii, dlatego usiądziesz razem z Lidią.-
To było oczywiste, że nie chodzi o rozpraszanie. Wątpię. Wyglądam jak cień samej siebie. Może myślą, że sprzedam ich taktykę za paczkę żelków? W sumie to zależy, w jakim stopniu doskwierałby mi głód.
Na słowa taty kobieta o oliwkowym kolorze skóry i czarnych jak noc włosach zerwała się ze schodów i pomachała do mnie radośnie. Nie rozumiałam, skąd ma tyle energii. Była dopiero piąta rano. Pewnie się wyspała przed kilkunastogodzinnym lotem. No cóż, ja nie koniecznie. Lidia zaprowadziła mnie do kokpitu.
- Leciałaś kiedyś samolotem?-
- Tak, nic ekscytującego.- odpowiedziałam smętnie.
- W takim razie nie leciałaś ze mną. Ostrzegam tylko, że czasem potrafię zasnąć.-
- Zasnąć? Nie no, spoko.- powiedziałam, a dolna powieka lewego oka mi lekko zadrżała.
- Pamiętaj, nie było jeszcze sytuacji, by samolot nie wrócił na ziemię.- dodała z uśmiechem.
Pocieszające.
- Od kiedy masz licencję?- zapytałam po chwili.
Oczekiwałam odpowiedzi typu, że już od co najmniej pięciu lat.
- To mój pierwszy lot, wczoraj ją dopiero odebrałam.- powiedziała podekscytowana, machając mi plastikiem na sznurku.
Ha, Wszyscy zginiemy.
- Spokojnie, będzie zabawnie.-
Socjopatka.
- Nie chcesz może drugiego pilota do pomocy? Wiesz takiego z doświadczeniem?-
- Ty mi wystarczysz, jak się nie stresuję, to jest dobrze.-
Odetchnęłam z ulgą. Spojrzała na mnie.
CZYTASZ
Córka Trenera || Supa Strikas
Fanfic"- Czekaj, pracujesz z Supa Strikas? Jesteś jakimś ukrytym zawodnikiem?- zapytała spokojnie, jakby coś jej nie pasowało. - Nie nazwałabym raczej tak tego. Po prostu jestem córką Trenera.- odparłam." O ile bajka jest dla dzieci tak ta książka na pewn...