Rozdział 13

2.2K 110 17
                                    

Zostałam obudzona przez budzik. Czwarta rano. Co mi dojebało, by nastawiać budzik na czwartą rano? Spojrzałam na przypomnienie. No tak. Dziś lecimy do Australii.

A wyrąbane, nigdzie nie lecę.

Odłożyłam telefon i otuliłam się kołdrą po samą szyję. Ten najwygodniejszy stan nie trwał długo, bo jakieś 2 minut później do pokoju wbił mi ojciec.

- Mam nadzieję, że jesteś gotowa. Za pół godziny wychodzimy.-

- Daj spokój. Nigdzie nie idę.- odpowiedziałam z twarzą w poduszce.

- Wszystko jest już zarezerwowane, więc bez dyskusji. Lecisz choćby w tej piżamie.-

Jęknęłam niezadowolona i zwlokłam się z łóżka.

- Masz pół godziny.- powtórzył ojciec, wychodząc z pokoju.

Oczy mi się zamgliły i próbowałam jak najszybciej się rozbudzić. Co i jak, ale lecę z powiedzmy, że najlepszą drużyną w Superlidze. Muszę się odpierdolić jak stróż w Boże Ciało.

Ustaliłam sobie szybki plan w głowie i zaczęłam się pakować. Pomalowałam się delikatnie, ubrałam białą bluzkę na ramiączka, białą bluzę z kieszenią na środku i błękitne krótkie spodenki, do tego jeszcze białe tenisówki. Włosy zostawiłam rozpuszczone.

*

*

*

Pojechaliśmy na lotnisko. Stał tam biało-czerwony samolot z logiem Supa Strikas. Obok niego na schodach siedziała, jak zdążyłam się zorientować po specyficznym ubraniu pani pilot.

- Nie chce, żebyś rozpraszała chłopaków podczas omawiania strategii, dlatego usiądziesz razem z Lidią.-

To było oczywiste, że nie chodzi o rozpraszanie. Wątpię. Wyglądam jak cień samej siebie. Może myślą, że sprzedam ich taktykę za paczkę żelków? W sumie to zależy, w jakim stopniu doskwierałby mi głód.

Na słowa taty kobieta o oliwkowym kolorze skóry i czarnych jak noc włosach zerwała się ze schodów i pomachała do mnie radośnie. Nie rozumiałam, skąd ma tyle energii. Była dopiero piąta rano. Pewnie się wyspała przed kilkunastogodzinnym lotem. No cóż, ja nie koniecznie. Lidia zaprowadziła mnie do kokpitu.

- Leciałaś kiedyś samolotem?-

- Tak, nic ekscytującego.- odpowiedziałam smętnie.

- W takim razie nie leciałaś ze mną. Ostrzegam tylko, że czasem potrafię zasnąć.-

- Zasnąć? Nie no, spoko.- powiedziałam, a dolna powieka lewego oka mi lekko zadrżała.

- Pamiętaj, nie było jeszcze sytuacji, by samolot nie wrócił na ziemię.- dodała z uśmiechem.

Pocieszające.

- Od kiedy masz licencję?- zapytałam po chwili.

Oczekiwałam odpowiedzi typu, że już od co najmniej pięciu lat.

- To mój pierwszy lot, wczoraj ją dopiero odebrałam.- powiedziała podekscytowana, machając mi plastikiem na sznurku.

Ha, Wszyscy zginiemy.

- Spokojnie, będzie zabawnie.-

Socjopatka.

- Nie chcesz może drugiego pilota do pomocy? Wiesz takiego z doświadczeniem?-

- Ty mi wystarczysz, jak się nie stresuję, to jest dobrze.-

Odetchnęłam z ulgą. Spojrzała na mnie.

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz