Rozdział 4

3.2K 131 35
                                    

Wszystkie wypowiedzi pisane pochyłą czcionką są mówione po polsku.

--------------------------------------------------------------

- Wczoraj ojciec zgotował mi taki ochrzan, jakiego jeszcze w życiu nie miałam. Chociaż byłam najebana w kij, to szybko wróciłam do siebie. Kazał mi nawet dmuchnąć w alkomat. Powiem szczerze, że tego się nie spodziewałam. Wyszło prawie 2 i pół promila. W sumie to i tak nie było dużo.-

Powiedziałam przez telefon.

- Jesteś pod jego opieką od niedawna. Dla niego to nowość. Normalne, że się wkurzył.- zaśmiała się Zuzia.

- Dzisiaj tata wyjechał, muszą się przygotować do meczu z FC Nakamą. Wraca dopiero za jakiś tydzień. Zostałam sama w wielkim domu i potencjalnymi zjawami.-

- Szkoda, że nie mogę do ciebie przyjechać. W ogólne to jaką drużynę trenuje twój ojciec?-

- Supa Strikas.-

- Słuchaj, nigdy nie interesowałam się za bardzo piłką nożną, ale w życiu nie słyszałam ani o tym, ani o jakiejś Nakamie.-

- Ja też, ale jacy zdziwieni byli, kiedy im to powiedziałam. Myślałam, że trafiłam do świata równoległego.-

- Hmm... mój kuzyn mieszka w RPA, może w sumie przyleciałabym na kilka dni.-

- O tak, tak. To genialny pomysł. Przyleć. Nie zostawiaj mnie tu samej na krańcu Afryki.- powiedziałam błagalnie.

- Haha. Dobra to ja już rezerwuje lot i zaczynam się pakować.-

- Tylko jak ty tu przeżyjesz, twój angielski jest do kitu.-

- Ha ha ha... Bardzo śmieszne Auriana, bardzo śmieszne.-

Dalej rozmawiając z przyjaciółką, ubrałam się i zeszłam na dół po schodach, gdzie tata zostawił mi kasę na żarcie. Patrząc na sumę, doszłam do wniosku, że dawno nie był w sklepie, bo jestem pewna, że mogłabym za tyle kupić sobie własne mieszkanie.

- O i koniecznie musisz poznać Azora.- powiedziałam, gdy pies zaczął się wokół mnie kręcić.

- Kto to Azor?-

- Owczarek niemiecki mojego taty, bardzo przyjazny.- przyjazny, ale jaka Drama Queen to szkoda gadać.

- Jezuuuu... KOCHAM PSY!-

Wyszłam z domu. Zaczęłam słuchać, co omija mnie w Polsce i jednocześnie próbowałam znaleźć jakiś sklep. Weszłam do wielkiego spożywczaka.

- W ogólne przylatując tu, bałam się, że będę musiała sama polować na jedzenie, a do tego będą tu jakieś bitwy plemion, wiesz w końcu to Afryka, nikt mi nie wspominał, że RPA jest tak rozwinięte.-

- No, raczej mówili, że gospodarka podupada, a niektóre tereny, nie nadają się do zamieszkania, naprawdę jest tam, aż tak gorąco?-

- Yyy, to RPA, bardzo blisko równika. Jest 10 rano i około 30°C, więc jest bardziej gorąco, niż u nas.-

Wpakowałam do koszyka wodę, mleko, cukier i inne artykuły pierwszej potrzeby.

Nie, wódki mi nie sprzedali.

- Nie wspominałaś, że masz kuzyna tutaj.-

- Nigdy nie pytałaś.-

- Jak ma na imię?-

- Kristoff... znaczy no Krzysiek, ale odkąd się wyprowadził za granicę, każdy tak na niego mówi.-

Wyszłam ze sklepu, w sumie nie kupując niczego zjadliwego.

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz