Rozdział 105

311 33 0
                                    

Znalazłam się przed drzwiami kawiarni. Zaczęłam się zastanawiać, jak mam poprowadzić tę rozmowę, aby jakoś skłonić ją do pogodzenia się z Tygrysem. Musiałam uważać na każde słowo i każdy gest. Przy okazji miałam w planach odzyskać przynajmniej telefon.

Weszłam do środka. Było tam pełno ludzi, mimo wczesnej godziny. Mój wstępny plan, by ją znaleźć i po prostu do niej podejść legł w gruzach, bo już na wejściu jedna z kelnerek usadziła mnie przy wolnym stoliku. Teraz nie miałam wpływu dosłownie na nic. Trzeba było się pomodlić o wsparcie.

Nawet jeszcze nie zaczęłam, gdy usłyszałam znajomy głos wyklepujący jakąś formułkę. Spojrzałam się na kelnerkę. Momentalnie parsknęłam śmiechem, tylko dlatego, że ten sam groźny ninja stał teraz przy mnie z menu w stroju pokojówki.

- Ty to naprawdę się urwałaś z jakiegoś anime.- skomentowałam rozbawiona.

Tsuki wywróciła oczami.

- Jakiego trzeba mieć pecha, żeby znowu cię spotkać?- mruknęła.

- Co podać?- zapytała po chwili.

- A co mi polecasz?-

- Chyba nie mamy nic z cyjankiem... znaczy, przyniosę coś.-

Po kilku minutach wróciła do mnie z losową kawą. Patrzyłam raz na napój raz na jego zdjęcie z ceną w menu. Spojrzałam zszokowana na dziewczynę, ta się tylko w chamski sposób uśmiechnęła. Dała mi właśnie najdroższą rzecz z karty. Ojciec mnie zabije, jak się dowie.

- Coś jeszcze?- zapytała, trzymając dalej ten zwycięski uśmiech.

Szybko zerknęłam w menu. W ofercie były również gry z kelnerem... za dodatkową opłatą oczywiście.

- Tak. Zagramy w te beczki.-

Tsuki posłała mi zabójcze spojrzenie, w dalszym ciągu nie zdejmując uśmiechu z twarzy.

- Zaraz wracam.- oświadczyła.

I wróciła ze średnim pudełkiem w dłoniach.

- Stać cię w ogóle na to?- zapytała, rozkładając elementy.

Miałam przy sobie kartę ojca, ale nie wiedziałam, ile konkretnie na niej jest. Wzruszyłam ramionami.

- Najwyżej będę stała na zmywaku albo podliczysz mi pod kreskę.-

- Jaką kreskę? Nie ważne. Znasz zasady?-

Pokręciłam przecząco głową. Tsuki wyjaśniła mi mniej więcej, o co chodzi. Nie interesowało mnie to, bo nie po to się tu fatygowałam.

- Po co tu przyszłaś? Wątpię, że wybrałaś akurat tę kawiarnię przez przypadek, ale jeśli przysłał cię Tor... Tygrys to równie dobrze możesz milczeć.-

- Nie, nikt mnie nie przysłał. Chciałabym się dowiedzieć, co się między wami stało.-

- Książkę piszesz?- syknęła.

- Może powinnam, niezła fabuła by wyszła.-

- Nie znam cię i nie będę rozmawiać na ten temat. Radzę się nie wtrącać w nie swoje sprawy.- prychnęła.

Cóż... to było całkiem zrozumiałe.

- A nie chciałabyś się z nim pogodzić? Chyba byliście przyjaciółmi.-

- Tak, właśnie, BYLIŚMY. Nie jesteśmy.-

- Ale możecie.-

Dziewczyna oparła plecy o oparcie kanapy i westchnęła ewidentnie znużona już moją obecnością.

Córka Trenera || Supa Strikas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz