Wyszłam na balkon i oparłam się plecami o barierkę. Przeniosłam wzrok na szczyt dachu.
- Nie wierzę...- wymamrotałam, przejeżdżając dłonią po twarzy.
To znów TA wiewiórka z parku... prawdopodobnie TA wiewiórka.
- A kysz.- powiedziałam, machając ręką.
Zwierze natychmiast pobiegło w stronę drzewa, a ceramiczne dachówki zaczęły zjeżdżać pod wpływem jej wcześniejszego nacisku.
Mieszkam w jakieś stuletniej ruinie. Puls zaczął mi wracać do normy, bo już myślałam, że dostanę zawału. Wyszłam na zewnątrz i chwyciłam pozostałości jednej z dachówek. Stuknęłam nią delikatnie o kostkę brukową. Ukruszyła się jak piaskowy kamień rodem prosto z piaskownicy.
Zbulwersowana chwyciłam za inny kawałek i poszłam do taty. Wparowałam mu do biura jak do siebie. Ostatnio jak tu byłam nie przywiązywałam wielkiej uwagi na całe wyposażenie pomieszczenia. Rozejrzałam się uważnie.
Syf, kiła i mogiła.
Nie, miejmy nadzieję, że kiły to tu jednak nie ma. A mi mama zawsze mówiła, że brudniej niż w moim pokoju to już być nie może. Myliła się i to bardzo. Ojciec podniósł poprzeczkę.
Podeszłam do biurka, na którym spał tata. Okolice tego mebla dekorowały pięknie ozdobione kartki i sznurki na ścianach. Całość wyglądała, jakby mój ojciec chciał rozgryźć tajemnicę państwową niczym z filmu o Johnie Nashu. Podirytowana walnęłam kawałkiem dachówki o blat. Tata zerwał się, jakby właśnie wysadzono Strikaland.
- Co się stało?- spytał z zapytaniem wymalowanym na twarzy, poprawiając okulary.
- To się stało.- powiedziałam, pokazując coś, co kiedyś wyglądem przypominało dachówkę.
- No tak, będzie trzeba je w końcu wymienić.-
Wow... nawet nie musiałam mu mówić, czym ten paproch był jeszcze prae sekund temu.
- No, będzie trzeba.-
Byłam pod wrażeniem, że rozpoznał w tym prochu dawną dachówkę.
Tata zadzwonił do gości od dachu, a ja poszłam spać.
*
* * * 12 rano * * *
*
Obudził mnie dzwoniący telefon.
- Halo?- powiedziałam zaspanym głosem.
- Cześć Aria. Czy mogłabyś jak najszybciej zjawić się u mnie w klubie.-
Przez chwile milczałam i próbowałam zjażyć, kto waśnie do mnie mówi. Kiedy mój mózg się załadował, po 10 sekundach byłam w stanie odpowiedzieć.
- Joe jest dwunasta, imprezy o tak wczesnej porze są do bani.-
- Tak, to wiem, ale tu nie chodzi o to. Mam do ciebie gościa.-
Westchnęłam głośno.
- Jasne, będę gdzieś za pół godziny.- powiedziałam, ziewając.
- O nie, nie, nie siostro. Masz 10 minut i pamiętaj, to jest bardzo ważny gość.-
- Ok.- rzekłam, a Joe się rozłączył.
Zgrabnie schodząc z łóżka, potknęłam się o torbę na środku i walnęłam łbem w szafkę. Podniosłam się szybko i zerknęłam w lustro. Moja morda była nadal nieskazitelna. Poranna rutyna już za mną, ubrałam się i szybkim krokiem dotarłam na miejsce.
CZYTASZ
Córka Trenera || Supa Strikas
Fanfiction"- Czekaj, pracujesz z Supa Strikas? Jesteś jakimś ukrytym zawodnikiem?- zapytała spokojnie, jakby coś jej nie pasowało. - Nie nazwałabym raczej tak tego. Po prostu jestem córką Trenera.- odparłam." O ile bajka jest dla dzieci tak ta książka na pewn...