Jakub Rekiel potrafił prowadzić interesy od zawsze (już jako trzyletnie dziecko jadł całą kaszkę tylko jeśli mama mu za to płaciła), ale szczyt jego aktywności nastąpił w drugiej klasie liceum.
Do tej pory zarabiał grosze na śmiesznych sprawach. Wcześniej zbierał złom, ale konkurencja ze strony lokalnych pijaczków była zbyt silna. Pijaczkowie krążyli po mieście od świtu do nocy, a on miał do dyspozycji tylko popołudnia wolne od szkoły. Pijaczkowie czyścili miasto z wszelkiego niezagospodarowanego metalu, pozostawiając za to po sobie puste butelki. Rekiel przerzucił się więc na zbiórkę szkła, ale ceny skupu były groszowe. Poszperał więc w sieci i zaczął zbierać groszówki. Doprowadzał do szaleństwa swoich znajomych i okoliczne panie sklepowe, żebrząc o jak najdrobniejszy bilon. Chodziło o to, że kilogram jednogroszówek wart nominalnie jakieś sześć złotych dziesięć groszy mógł spieniężyć w punkcie złomu za siedemnaście złotych, bo tyle kosztował kilogram mosiądzu, z którego je wybijano. Rekiel nie wziął jedynie pod uwagę tego, że to nielegalne i w pewnym momencie cały worek na wpół przetopionych małych żółtych monet musiał wrzucić do Odry, bo niskogórska policja dreptała mu po piętach. Mimo to nie zrażał się.
Miał nieskończony entuzjazm i zapał do działania. Łapał każdą pracę, o ile nie wiązała się żadną umową, zwłaszcza pisemną. Nie zamierzał pracować dla kogoś; już w wieku siedemnastu lat wiedział, że musi być swoim szefem. Większość rówieśników traktowała go jak nieszkodliwego dziwaka. Do czasu zamieszania z handlem ocenami. Wtedy zaczęli traktować go jak podejrzanego kombinatora.
- Przyznaj się, ile mu dałeś za podratowanie średniej? - Monika zagadnęła Blicharskiego.
- Nic od niego nie kupowałem!
- Akurat. Przecież byłeś u niego wtedy, w sobotę.
- Byłem, żeby mu to wyperswadować. Chyba nieszczególnie mi wyszło, więc powinniśmy go zbojkotować. Mam nadzieję, że u niego nie byłaś?
- Oczywiście, że nie - odparła zgodnie z prawdą. Blicharski nie dociekał, więc nie wspomniała, że i tak się tam wybiera. Taka metoda działania też się jej nie podobała, ale nie miała wyjścia. Chciała choć raz dogonić ze średnią Agatkę, a dostała trochę kasy pod choinkę, więc mogła się poświęcić.
Z podobnego założenia wyszła reszta klasy.
- Nie dam temu chujowi ani grosza - zarzekał się Wirski, chociaż już umówił się z Rekielem na poprawę dwójki z WOS-u, tylko musiał znaleźć kasę - Niech się żyd udławi.
- O, masz coś do żydów? - zainteresował się pogodnie Sadowski.
- Do żydów nie, do Rekiela tak - zadeklarował Wirski - Ale sam powiedz! Czy to jest polskie nazwisko?
- Hej, Rekiel! - wrzasnął Sebsatian - Jak ma na imię twój stary?
Rekiel zdziwił się, wzruszył ramionami - Dawid! - odkrzyknął. Wirskiemu rozszerzyły się źrenice.
- Wiedziałem! Jakub, syn Dawida! I to nazwisko! Pachnie żydostwem na kilometr!
Sadowski pociągnął nosem.
- Żydostwem?
- Dokładnie! Jak się wczujesz, zalatuje czosnkiem. Swojego syna pewnie nazwie Izaak - zmarszczył brwi - Muszę jakoś sprawdzić, czy jest obrzezany.
- Myślałem, że prawdziwych żydów już tu nie ma.
- Zakamuflowali się, skubańcy - szepnął Wirski, zerkając na Rekiela. Miał na sobie bluzę w nieokreślonym kremowym kolorze. Gdyby zmrużyć oczy pod słońce, to na tle ściany był prawie niewidoczny - Ale interesy już umie prowadzić!
CZYTASZ
Szkoła
Mystery / ThrillerBrawurowa opowieść o absurdach współczesnej polskiej szkoły. Zespół Szkół Średnich im. Orszuli Kochanowskiej w Niskiej Górze to na pierwszy rzut oka szkoła jak wszystkie inne. Licealiści nudzą się na lekcjach prowadzonych przez zdesperowanych, źle...