3.

13 4 1
                                    

– Nie powiadomię więc policji, choć mam ku temu wszelkie podstawy. Mogłabym wyciągnąć wobec winnego daleko idące konsekwencje, także formalnoprawne, ale nie zrobię tego – Wieleba nawet nie przypuszczała, że za parę dni policja i tak odwiedzi jej szkołę. Tylko z zupełnie innego powodu – Fałszowanie ocen oraz zniszczenie dziennika jest nie tylko oszustwem. Jest przestępstwem na urzędowym dokumencie. W którym brała udział nie jedna osoba, ale większość z was.

Uczniowie drugiej klasy liceum słuchali Wieleby z konsternacją. To w ogóle był porażający spektakl. Kazała wyjść Rekielowi na sam środek sali. Stał skruszony, nie patrząc nikomu w oczy, podczas gdy Wieleba wyczytywała jego winy. Blicharski tylko czekał, aż zakują Jakuba w dyby i zaprowadzą na szafot. Taka była atmosfera.

– Wobec winnego zostanie zastosowana procedura nieklasyfikacji, co oznacza, że wszystkie jego dotychczasowe osiągnięcia w nauce zostaną unieważnione – ciągnęła swoją tyradę – Jednak jak już powiedziałam, to nie był odosobniony przypadek. Nie jestem w stanie stwierdzić ilu z was brało udział w tym... tym... kupczeniu ocenami. I nie będę tego dochodzić. Konsekwencje musicie ponieść wszyscy, w ramach odpowiedzialności zbiorowej.

Zgromadzeni zaszemrali. Wagner głośno buczał coś bardzo wulgarnego. Pod adresem Rekiela i dyrektorki. Wieleba zachowała zimną krew.

– To nieunikniony skutek tego procederu. Papierowy dziennik waszej klasy nie istnieje. Dziennik elektroniczny z przyczyn oczywistych nie ma już żadnej wartości. Nie zachowało się żadne inne źródło waszych ocen. W związku z tym musicie je nadrobić. Od początku.

– Zaraz, zaraz! – zakrzyknęła Sikorska – Czy my wszyscy też jesteśmy nieklasyfikowani?

– Nie, nic takiego nie powiedziałam.

– Ale mamy odrabiać cały materiał z tego roku od początku?

– Tak, nie ma innego wyjścia. Zaczynacie jeszcze dziś.

– Czyli kara dla nas jest dokładnie taka sama jak dla niego! – wycelowała palcem w Rekiela – To według pani jest sprawiedliwe? Czemu mam płacić za jego winę?

– Wcześniej mu płaciłaś, więc teraz też cię stać! – odpowiedział jej ktoś z tłumu.

Sikorska momentalnie poszarzała na twarzy. Omiotła spojrzeniem pozostałych, szukając tego, kto rzucił w nią obelgą.

– Na mnie nie patrz – syknął Materski – Już ci powiedziałem co miałem do powiedzenia.

– Sam nie jesteś lepszy, juniorku – warknął Wagner – Przyznaj się, ile zapłaciłeś temu pejsowi?

– SPOKÓJ! – Wieleba stukała drewnianym wskaźnikiem w biurko – Wyjaśnicie to sobie potem. Radzę skupić się na materiale, bo macie go teraz wyjątkowo dużo do przerobienia. Jeszcze jutro pierwsze sprawdziany z polskiego, matematyki i historii. Te, które pisaliście we wrześniu. Dla waszego dobra potraktujcie to jako przygotowanie do matury.

Klasa wybuchła oburzeniem.

– I co narobiłeś, chuju? – Butyński chwycił swój piórnik i cisnął nim w Rekiela. Posypały się ołówki i linijki. Rekiel uniknął trafienia, ale był przerażony.

– Kamil! – wrzasnęła oszołomiona Rozner.

– WYPRASZAM SOBIE TAKIE ZACHOWANIE! Butyński, nagana!

– I niby gdzie ją wpiszesz, raszplo? – rzucił Kubala, a klasa zarechotała. Prawie radośnie.

– Sam jesteś nie lepszy, śmierdzielu! – odwrzasnął ktoś, chyba Abramowicz.

SzkołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz