6.

13 4 0
                                    

– Stado bezwolnych lemingów. No powiedz sama, czy oni nie są żałośni?

Kubala od tamtego spotkania regularnie donosił Radomskiej o wszystkim, co dzieje się między uczniami. Albo przynajmniej o tym, co wiedział. Odpowiednio okraszając to swoimi komentarzami.

– Teraz wcale się nie dziwię, że ten boidupek Wagner zrezygnował z naszych planów. Albo Wirski; też mi powiedział, że są ważniejsze rzeczy niż skończenie tego syfu. Oni wszyscy uwielbiają się w nim babrać. Ja jeden jestem ponad nimi.

– Czasami lubisz sobie dokadzić, co? – zauważyła Radomska pogodnie.

– No ale sama zobacz! O co oni wszyscy ze sobą konkurują? O pierdoły. Jeśli my razem tego nie skończymy, nikt tego nie zrobi za nas. Wielebie może udało się rozbić całą klasę, ale mnie nie złamie, o nie! Ani ciebie!

Stażystka uśmiechnęła się na ten komplement.

– Ale spójrz na to z innej strony. Podział klasy na grupy ma sens.

– Co?! Niby jaki? Chyba tylko rozbicie starych znajomości.

– Chociażby. Co sobie wyobrażałeś, że całe życie będziecie tkwili razem z tymi samymi przyjaciółmi, tymi samymi ludźmi? Pójdziecie na studia, potem do pracy, pierwszej drugiej. Za każdym razem wasze otoczenie będzie się tak zmieniało. Witaj w dorosłości.

Kubala zmrużył się podejrzliwie.

– Co ty? Bronisz jej?

– Nie, ale pokazuję ci inny punkt widzenia.

– Raczej dorabiasz ideologię do pomysłów tej jędzy. Daruj sobie.

– Niech ci będzie. Wróćmy do twoich... do naszych planów.

Mateusz wyszczerzył zęby z wdzięcznością i kontynuował opowieści.



*

– Aż tak daleko to zaszło?

– Nim bym się nie przejmowała, jeśli o to pani dyrektor pyta. Połowa to wynurzenia wynikające z głębokich kompleksów, a reszta to zbyt daleko idące urojenia. On tak po prostu przechodzi młodzieńczy bunt. Wyrośnie z tego.

– A te jego całe – aż wzdrygnęła się – plany?

– Fantazje.

– On ma przerażające fantazje. Chryste, aż nie chcę myśleć, co mogłoby się stać, gdybym nie kazała woźnemu sprawdzić tej toalety na trzecim piętrze. Trzeba będzie zrobić przegląd kanalizacji w szkole, muszę też to zlecić Bucowi – myślała głośno dyrektorka – Niech przejrzy dokładnie te rury i sprawdzi, ile oni wsypali tam tego świństwa – zanotowała to sobie w kajeciku – Trzeba dopilnować, żeby to nie wyszło na jaw – pogroziła palcem Radomskiej – W żadnym wypadku. Dla dobra szkoły, ale też tego biednego głuptasa. Mimo wszystko nie możemy chłopakowi zniszczyć życia.

Radomska nie odpowiedziała, tylko pokiwała głową. Akurat nie sądziła, żeby Wieleba troszczyła się o czyjąś przyszłość bardziej niż o własną.

– Tak między nami mówiąc, temu Kubali przydałoby się porządne lanie. Ja nie wiem, jak dzisiaj rodzice wychowują swoje dzieci, że takie rzeczy przychodzą im do głów...

Zamilkła na dłużej, a stażystka uznała, że to może już koniec. Oderwała plecy od oparcia fotela.

– Czy to już wszystko, pani dyrektor?

SzkołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz