5.

28 7 1
                                    

Szalejący faks udało się okiełznać jakieś pięć dni po włączeniu. Nie przestał wypluwać z siebie zaległych druków z samorządu, kuratorium i ministerstwa – zdołano jedynie posegregować i uporządkować całą wcześniejszą stertę. Pani Socha na tydzień przeniosła się z sekretariatu do pokoju nauczycielskiego, by na bieżąco katalogować nowe dyrektywy.

Wieleba była szczególnie zachwycona Rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej zmieniającym rozporządzenie oraz wcześniejsze zasady warunków poprawy jakości edukacji w placówkach pedagogiczno-oświatowych pod kątem przyszłej konkurencyjności edukowanego kapitału ludzkiego oraz realizacji programu „Szkoła lepszego jutra" skierowanego do pracowników pedagogicznych oraz administracyjnych rzeczonych placówek.

Z wydrukowanym arkuszem zeszła do zatęchłej kanciapy Gajewskiego i obwieściła rzeczonym tonem:

– Wewnątrzszkolna ekspertyza wykazała, że nie spełnia pan warunków Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej zmieniającego...

Wuefista Gajewski słuchał spokojnie, pogryzając herbatniki. Wieleba szczęśliwie zdawała się nic nie wiedzieć o jego wcześniejszej eskapadzie. Schował łupy w bezpieczne miejsce, przychodził punktualnie i wychodził z pracy ostatni, jak odpowiedzialny pedagog.

– A co to znaczy? – zapytał niewinnie, kiedy skończyła deklamację.

– Pana klasa stacza się, panie Gajewski – wyjaśniła krótko – Druga a od semestru zjechała w dół ze średnią już o cztery dziesiąte procenta. Wyprzedza ich czwarta ce z technikum, a za niedługo nawet trzecia be z zawodówki. Wstyd!

– Z wuefu wszyscy mają piątki – odparł z łajdackim uśmiechem – Herbatniczka?

– Musi pan ich zmotywować do pracy nad sobą! – nie wzięła – Oczywiście mogę zająć się polskim, ale nie mam kontroli nad innymi przedmiotami. To pana zadanie! Mają się wziąć do nauki.

– Mogę zwołać zebranie rodziców – zaproponował. To był dobry pomysł i wiedział, że Wielebie się spodoba. Zebrania były zawsze świetne. Niektórzy rodzice przychodzili z ciasteczkami dla wychowawcy.

– Niech pan się postara – nawet nie zauważyła pomysłu wuefisty – Do końca semestru chcę widzieć u klasy IIA wzrost średniej o przynajmniej dwie dziesiąte procenta, bo inaczej... Bo inaczej nie wiem co będzie, ale będzie źle – Wieleba nigdy nie była dobra w kamuflowaniu gróźb.

– Dobra, się zrobi. Naprawdę nie skusi się pani na jednego? Dobre, z posypką...

– I niech się pan tu ogarnie trochę! – surowym wzrokiem zmierzyła sportowe graty piętrzące się pod ścianami i jego dres, wymiętoszony i upstrzony okruszkami – Za niedługo rozpoczniemy remont szkoły.

Gajewski ożywił się. To była wiadomość.

– Sali gimnastycznej też?

– W pierwszej kolejności. Tutaj odbędzie się gala powitania pani minister. Proszę zacząć sprzątać.

Wyszła, nie czekając na odpowiedź. Sprzątanie nie było problemem, Gajewski miał wielu uczniów. Wieleba nie zaspokoiła jednak jego ciekawości.

– Dostaliśmy jakieś dotacje? – zakrzyknął za nią – Będę mógł kupić nowe piłki?

Nawet się nie odwróciła.

SzkołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz