5.

16 4 2
                                    

Przez ferie remont w jakiś cudowny sposób zakończył się. Na wszystkich piętrach lśniły plastikową nowością bielutkie okiennice. Na korytarzach wreszcie przestał zalegać śnieg.

Ściany zostały pokryte warstwą nowej farby, a problematyczne miejsca, w których wyłaził grzyb, zasłonięte eleganckimi tablami ze zdjęciami dawnych uczniów. W większości klas pojawiły się nowe ławki i krzesełka, które już nie wykrzywiały kręgosłupów uczniów. Nauczyciele dostali nowe biurka, a w klasie matematyki pyszniła się gablota z szeregiem pokazowych brył geometrycznych, których Wieleba i tak nie miała zamiaru używać. Widmo wizyty minister podziałało i powiat przesunął na szkołę naprawdę spore środki. Plany remontów dróg na najbliższe pięć lat zostały odwołane, ale minister miała ponoć przylecieć helikopterem.

Blicharski nie zauważał tych zmian. Zastanawiał się w jaki sposób dopiec Wielebie i postanowił, że odwoła swój udział w olimpiadzie z niemieckiego. Przecież co mogą mu zrobić? Nie zmuszą go do tego. Pewnie obrazi się na niego Sikorska, skoro będzie musiała pisać sama. O to nie dbał.

Kiedy układał sobie w głowie jak to załatwić, został zaatakowany z najmniej oczekiwanej strony. Nóż w plecy wbiła mu jego ulubiona nauczycielka.

Belfrem, z którym Karol miał prawdopodobnie najlepsze stosunki, była siostra Teodycea. Siostra była katechetką, co oznacza, że uczyła religii i wychowania do życia w rodzinie. Wszystkie lekcje z wychowania do życia w rodzinie były o papieżu.

Jak twierdziła siostra, uczniowie powinni wychowywać się na przykładzie rodziny Wojtyłów, a lewackie rozwiązłe wykłady o rozpustnych praktykach zboczeńców nie są im do niczego potrzebne. Uczniowie nie tęsknili za wdżwr, bo program nie przewidywał żadnych filmów edukacyjnych, ani tym bardziej ćwiczeń praktycznych.

Siostra Teodycea uwielbiała Blicharskiego, uważając go za najmądrzejszego i najbardziej obiecującego ucznia w klasie. Karol martwił się, czy siostra nie zechce podstępem wciągnąć go do zakonu, ale ta nie przejawiała takich zamiarów. Siostra planowała raczej wyświęcić Blicharskiego na księdza i dyskretnie wykorzystywała swoje kontakty w Kurii, by jak najszybciej ulokować chłopca w seminarium. Sprawa rozbijała się jednak o kościelną biurokrację i na razie Blicharski pozostawał skromnym, świeckim licealistą. Co nie przeszkadzało jej opiewać go na każdej lekcji.

– Spójrzcie na Karola! – nakazywała klasie, wyciągając rumieniącego się Blicharskiego pod krzyż – Dlaczego nie możecie się postarać i choć w części zachowywać się jak on?

Klasa nie potrafiła się rumienić jak on, więc siedziała cicho, zajęta swoimi sprawami. Siostra rozpływała się nad Blicharskim po tym, jak oddał jej kolejne wypracowanie.

– Karolku – siostra zwróciła się do niego z miłością w głosie – Czy mógłbyś nam jeszcze raz je odczytać?

Siostra uwielbiała zadawać do domu wypracowania na różne życiowe i aktualne tematy. Były wśród nich chociażby:

Zagrożenia laickiego świata dla duszy człowieka;

Internet: instrument pokusy Szatana;

Boże miłosierdzie, czyli jak uniknąć losu grzeszników?

czy

Jak opanować żądze i osiągnąć Królestwo Boże.

W dziedzinie pisania wypracowań na religię niekwestionowanym mistrzem był właśnie Blicharski. Antoni Netkowski, zainteresowany niekończącymi się pochwałami siostry pod adresem Karola, zapytał go kiedyś:

SzkołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz