Kubala przemieszczał się po szkole kompulsywnym zygzakiem. Omijał grupki ludzi, zwłaszcza jeśli podejrzewał ich o znajomość z Sikorską lub Materskim. Dwójka tych zasrańców pewnie też gdzieś tam była i Mateusz miał ochotę nie widzieć ich obojga, póki to było możliwe. Najlepiej wcale. Czuł na sobie wzrok innych, słyszał te szepty, te chichoty i miał wszelkie powody przypuszczać, że zgraja ciot wyśmiewa się z niego. Dyszał złością, rozglądając się dookoła spode łba, żeby nie musieć patrzeć nikomu z nich w oczy.
Przez ostatnie dni noworocznej przerwy Materski wielokrotnie pisał do Kubali na GG, Naszej-Klasie i Facebooku, słał mu smsy i głuche telefony. W większości swoich postów junior obiecywał, że zajebie go jak tylko zobaczy, okraszając to takimi wyzwiskami, o jakich istnieniu Mateusz nawet nie wiedział. Spotkanie go w szkole prędzej czy później było nieuniknione, więc wolał to przynajmniej opóźnić.
Z rękami w kieszeni i wzrokiem utkwionym w posadzkę przemknął korytarzem na półpiętrze. Z pełnym impetem uderzył ciałem w czyjś bok. Zacisnął pięści i najeżył się, gotów odeprzeć atak. Odskoczył i uniósł wzrok prosto na zdumionego Blicharskiego.
- Auć, uważaj jak chodzisz - wymamrotał oszołomiony Karol. Siłą zderzenia okulary zsunęły mu się z nosa i dyndały na jednym zauszniku. Złapał je w ostatniej chwili - Coś taki nabuzowany?
- A co? Masz coś do mnie?
Blicharskiego znowu zaskoczyła nieuzasadniona agresja.
- Coś ci wypadło - odparł zimno i spojrzeniem wskazał na posadzkę. Obok jego stopy leżało małe brązowe pudełeczko; musiało wylecieć z kieszeni Mateusza. Schylił się i podał, jak przystało na dobrze wychowanego człowieka. Przedtem jednak zdążył zerknąć na etykietę - Co to było? Tabaka, serio?
- Robi dobrze na zatoki - mruknął i pośpiesznie schował je do kieszeni - Mam katar.
- I niby to ci poma... - zagadnął go, wtem urywając w pół słowa. Kubala drgnął na tę nagłą pauzę - Chwila! - Blicharski połączył fakty i doznał olśnienia - To było to!
- Co?
- Tamto, w kiblu na górze! To był twój mocny towar, co? Wciągałeś... tabakę?!
- Tak, bo co? - burknął.
- Zgrywałeś się! Ja odchodziłem od zmysłów, już miałem wzywać prewencję antynarkotykową, a to był proszek na kichanie!
- No i co z tego?
Blicharski pokręcił głową z mieszaniną niedowierzania, politowania i dumy z własnego odkrycia.
- Niby po co ci to było? To udawanie? - westchnął - A myśmy z Moniką zastanawiali się, co wciągasz. Uśmieje się, jak jej powiem - rozejrzał się - Gdzieś ją tu widziałem...
Kubala zaatakował.
- Odwal się! Ty też trzymasz z nimi, co?
Blicharski otrząsnął się, zaskoczony.
- Z kim?
- Dobrze wiesz z kim! Nie pozwolę się obrażać!
- Co ci odbiło? - Odsunął się, bo Kubala był gotów rzucić się na niego z pięściami. Spojrzał w te oczy, już nie czarne, ale mętnie brązowe. Dopiero teraz dostrzegł w nich wściekłość. Nienawiść buzowała od niego falami jak żar od rozgrzanego pieca. Blicharski zaczął się bać - Stary, spokojnie...
- Wszyscy tacy sami! Zgraja przemądrzałych dupków. Sikora, synalek Materski, twoja Monisia, ty też, co? Śmiejecie się ze mnie, wylizując sobie dupy...
- O czym ty bredzisz?
- Dobrze wiesz o czym, kujonku. Teraz wszystko rozumiem, wszystko układa się w całość. Oboje jesteście lizodupami Wieleby, ty i Materski!
Karol był zniesmaczony.
- Uspokój się - odwrócił się i zebrał rzeczy z parapetu - Wyśpij się, bo znowu masz przekrwione gały.
- On będzie miał najlepszą średnią, a ty najlepszą maturę, co nie? Wszystko już załatwione! Dobry układ! Kto komu dał dupy? Wieleba tobie czy ty Materskiemu?
Ślepa zawiść wykrzywiała mu twarz. Karol nie miał ochoty na to patrzeć. Bez słowa odszedł, żegnany furiackimi okrzykami.
- Zakurwię was wszystkich! Nie dam sobą pomiatać! Zajebię, ciebie też! Zobaczycie kto tu rządzi!
Kubala ze łzami spływającymi po policzkach chwycił tornister i zbiegł w dół schodów. Kilku pierwszaków na jego drodze rozpierzchło się w przerażeniu. Blicharski odnalazł Monikę, oparł się ciężko o parapet i odetchnął. Obłok pary otoczył jego twarz. Zadrżał. Starał się tego nie pokazać, ale był roztrzęsiony. Wobec tak ślepej nienawiści był bezbronny. Nic nie rozumiał.
- Co mu odbiło?
Zalewska nie wydawała się zdziwiona.
- Po prostu przystawiał się do niewłaściwej dziewczyny i dostał po mordzie. Nie on pierwszy, nie ostatni. Wielkie mi halo...
- Słyszałaś te jego brednie?
- Cały korytarz słyszał. Nie przejmuj się, przejdzie mu.
- Nie wyglądał na takiego.
- Najwyżej jak spotka juniora, dostanie jeszcze raz po mordzie. Wtedy mu przejdzie.
Zrobił głęboki wdech. Przez pustą okiennicę zawiało kilka drobin lodu. Osiadły na rękawie kurtki. Popatrzył, jak roztapiają się w cieple jego oddechu.
- Widziałaś tą tabakę? Oczy? Po co to wszystko?
- Koleś się dowartościowywał, w całkiem pomysłowy sposób. No przyznaj, soczewki zmieniające kolor oczu na czarny, żeby podrywać laski to naprawdę niezłe. Sam dałeś się nabrać!
- Ty wiedziałaś?
- O jego „romansie" z Radomską? - zaznaczyła cudzysłów palcami - Daj spokój, od początku. No chyba nie uwierzyłeś, że pryszczaty i śmierdzący małolat spotyka się z taką dupą?
Nic nie odpowiedział. Monika odczekała chwilę i zaśmiała się perliście.
- Nieeee, seeeerioooo?! Uwierzyłeś? Jesteś jeszcze bardziej naiwny niż Agatka. Nawet ona się szybko połapała.
Zadzwonił dzwonek i Blicharski przywitał ten dźwięk z ulgą. W głowie kłębiły mu się różne myśli. Przynajmniej na lekcji mógł zająć umysł czymś nużącym i abstrakcyjnym.
CZYTASZ
Szkoła
Mistério / SuspenseBrawurowa opowieść o absurdach współczesnej polskiej szkoły. Zespół Szkół Średnich im. Orszuli Kochanowskiej w Niskiej Górze to na pierwszy rzut oka szkoła jak wszystkie inne. Licealiści nudzą się na lekcjach prowadzonych przez zdesperowanych, źle...