Grudzień. 1.

24 4 4
                                    

Blicharski miał wrócić do szkoły na początku miesiąca. Przeziębienie mocno się przewlekło i spędził w domu dwa i pół tygodnia. Jeszcze nigdy nie opuścił zajęć na tak długo. Jego mama jasno dała mu do zrozumienia, że odrobienie zaległości jest ważniejsze od wyzdrowienia. Wciąż trochę pokasływał i bolała go głowa, ale pokornie siedział nad książkami. Zbliżał się koniec semestru. Trzeba było szlifować średnią.

I nie było dobrze. Od jedynki z polskiego coś się posypało. Ze wszystkich innych przedmiotów szło mu coraz gorzej. Dobre oceny nigdy nie przychodziły mu z większym trudem. Teraz zaczęły i był jeszcze bardziej zdezorientowany. Przed matką musiał ukrywać coraz większe ilości czwórek, trój, a nawet pojedynczych dwój, które zaczynały niebezpiecznie piętrzyć się nad jego głową. Tonął.

- Karolu... - oczy pani Topyły wyrażały autentyczne zaniepokojenie - Jak można nie napisać o fagocytozie śluzorośli i pomylić myksoamebę ze zwykła amebą?

Blicharski zrobił bardzo przepraszającą minę, sam szukając odpowiedzi na to pytanie.

- Musiałem być nieco rozkojarzony... - wystękał.

- Zawsze byłeś dobrym uczniem z biologii. Może nie dorównywałeś pasją Agatce, ale miałeś naprawdę przyzwoite oceny. Jak chcesz zdać maturę z takimi błędami?

Blicharski powstrzymał się od prób tłumaczenia, że wcale nie ma zamiaru zdawać matury z biologii. Pani Topyła żyła prawdopodobnie w przekonaniu, że biologia na maturze jest obowiązkowa. Zresztą, w kwestii biologii Blicharski miał inny powód do niepokoju.

- To był bardzo ważny sprawdzian. Jeśli go nie poprawisz, będę musiała wstawić ci tylko czwórkę.

Blicharski zadrżał przed widmem nadciągającej katastrofy. Czwórka z biologii na półrocze sama w sobie nie była niczym strasznym. Tu zachodziła jednak niepokojąca koniunkcja z obniżonymi ocenami z niemieckiego, polskiego, historii, geografii i WOS-u. Inni nauczyciele zaczęli otwarcie wyrażać swoje zaniepokojenie.

- Co się z tobą dzieje, Karol? - dopytywała pani Schallend-Cicha, germanistka - Ostatnio bardzo opuściłeś się w nauce, maine liebe Kinde.

- Dlaczego napisałeś wypracowanie o skałach magmowych tylko na dwie strony? - dociekał Ostromecki - Nawet Sebastian Sadowski zrobił na pięć.

Blicharski przez lojalność nie wspomniał, że akurat pięć stron ma artykuł na ten temat w Wikipedii.

- Muszę panu wstawić tylko trzy, panie Blicharski - oświadczył ciepłym tonem dyrektor Bieniarz - Analiza skutków powstania styczniowego w pana wykonaniu była całkiem poprawna, ale dość płytka.

- Dlaczego nie potrafisz wykonać poprawnego dwutaktu? - niecierpliwił się Gajewski - Co w tym takiego niewykonalnego?!

- Dlaczego nie obliczył pan stosunku masowego wody destylowanej i wodorotlenku sodu? - pytała pani Malinowska - Jest dane stężenie sześć przecinek jedna dziesiąta mola na decymetr sześcienny i jeden przecinek dwadzieścia dwa grama na centymetr sześcienny w kondensacji dziesięć. Przecież to się robi w pamięci!

Odkąd Blicharski sięgał pamięcią, nie było tak źle. Wszyscy nauczyciele uwzięli się na niego, bo był wystarczająco dobry z każdego przedmiotu. Karol nie wiedział, że Wieleba na wcześniejszej radzie pedagogicznej zachęciła grono do zbierania od uczniów trzykrotnej normy ocen za każdy miesiąc. Zachęty Wicedyrektor do spraw Finansowych okazały się skuteczne, bowiem za niedostateczną ilością miesiącoocen na kartach dziennika szła utrata tradycyjnej świątecznej premii.

SzkołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz