10.

18 4 0
                                    

Po lekcjach Blicharski dorwał Kubalę, zanim ten zdołał znowu gdzieś czmychnąć. Złapał go za kołnierz.

– Hej, odwal się... – Kubala starał się go odgonić jak natrętną muchę. Bez agresji, raczej z ponurym rozdrażnieniem. Przynajmniej o tyle lepiej.

– Poczekaj, to ważne! Mówiłeś kiedyś, że masz numer do Radomskiej.

– Niby po co ci? – spojrzał podejrzliwie.

– Muszę z nią koniecznie pogadać, a nie widziałem jej dziś nigdzie. Pożycz mi numer, to chociaż do niej zadzwonię.

– Nie mam.

– Przecież mówiłeś, że masz! Przechwalałeś się.

– No. I co z tego?

Karol zrozumiał, że wiele z niego nie wyciągnie. Żeby nie kończyć tak obcesowo rozmowy, zmienił wątek.

– Nie niepokoi cię to... to wszystko? To, co się tu dzieje?

– Mam to w dupie.

– Okej... Co w ogóle się z tobą działo? Nie było cię kilka dni. Wieleba pewnie nie da ci spokoju z odrabianiem nieobecności.

– Miałem swoje sprawy.

Odszedł, przygarbiony i śmierdzący w tym wymiętolonym swetrze. Nie wyglądał dobrze, ale Blicharski nie miał czasu tego roztrząsać. Akurat w oddali mignęła Radomska. Chyba wychodziła z pokoju nauczycielskiego. Ubrana jakby wpadła tylko na chwilę i szykowała się do wyjścia. Bez zastanowienia Karol pognał w jej stronę.

– Wi...witam – wydyszał. Kompromis między nieformalnym cześć a sztywniackim dzień dobry – Możemy pogadać?

– Nie tutaj – rzuciła szybko, bez zbędnych pytań. Wyszli na zewnątrz, za baraki. Nerwowo zaciągała się papierosem. Ręce jej drżały.

– Wiem wszystko. Nie mam wiele czasu – rzuciła – Zadzwonili do mnie z sekretariatu. Zaraz jadę odwiedzić wujka w szpitalu.

– Czy z nim wszystko w porządku? – nie sądził, że kiedykolwiek będzie się martwił o stan zdrowia tego nudnego staruszka.

– Połamana miednica w jego wieku zdecydowanie nie jest w porządku.

Wdeptała peta, rozglądnęła się pilnie wokół i wycelowała w niego palec. Pierwszy raz widział ją w gniewie.

– Karol. Po cholerę rozdawałeś w szkole tą głupią kasetę z Wielebą, co?!

– To nie tak, nie rozdawałem... Pokazałem film koleżance i...

– I samo poszło, co? Boże, Karol, to miało być dla Ciebie, śmieszna ciekawostka. A sama słyszałam, jak pierwszaki opowiadały sobie o kasecie z pornosem z pijaną gołą polonistką i dyrektorem w roli głównej. Ponoć jakieś cwaniaki z czwartej technikum zrobiły zdjęcia z co bardziej soczystych stopklatek, gdzie to faktycznie wygląda prawie jak tani pornol i wysyłają to do siebie w necie. Myślisz, że Wieleba o tym nie wie? Jest wściekła i dzisiaj mi to wygarnęła.

– Dlaczego tobie? Przecież...

– Dobrze wie, że nikt inny z nauczycieli nie odważyłby się tego pokazać uczniom. Widziała brakującą kasetę na półce – Blicharski wstrzymał się, żeby mruknąć a nie mówiłem – Twierdzi, że to ja to rozpowszechniam ten film i podkręcam plotki o nim. Żeby ją ośmieszyć. Nasłuchałam się dzisiaj całego kazania.

– Jezu, nie chciałem zrobić nic złego...

– Ale zrobiłeś. Nie mam już wujka dyrektora, jestem całkowicie zależna od niej. Wielkie dzięki, Karol, za rozwalenie mi kariery!

Blicharski był wstrząśnięty. Bardziej niż zwykle nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. Nawet nie próbował się bronić.

– Groziła ci czymś konkretnym? – wydukał.

– Że „wykorzysta swoje kontakty" na uniwerku i nie dokończę magisterki.

– Może to zrobić?

– Rzuciła nazwiskiem mojego koordynatora praktyk. Chyba faktycznie go zna. Pracował kiedyś u was we Wrocławiu. Zresztą, ona do wszystkiego jest zdolna.

Stali chwilę w ciszy. Tylko wiatr świszczał. Odpaliła drugiego papierosa. Blicharski w porywie jakiegoś impulsu wypalił:

– Byliśmy tam na dole. W sali numer trzynaście.

– Niby gdzie?

– W trzynastce. Wszystko widzieliśmy, wszystko wiemy. Ja, dziewczyny i Sebastian. Nikomu nie mówiliśmy do tej pory, ale chyba powinniśmy. Co mamy z tym zrobić?

– Z czym? O czym ty bredzisz?!

Na Blicharskiego spłynął zimny pot. Naprawdę nie wie czy tylko udaje?

– O bimbrowni.

– O CZYM?! – nie udawała. Naprawdę nie wiedziała. Blicharski opowiedział jej całą historię, razem z wnioskami jakie z niej wysnuli. Czuł się, jakby zdejmował z siebie ciężar wielkiej odpowiedzialności. Powinni powiedzieć o tym komuś już wcześniej.

Stażystka milczała przez naprawdę długą chwilę. Papieros zdążył sam zgasnąć w jej dłoni. Nieoczekiwanie się uśmiechnęła.

– Zdajesz sobie sprawę, co będzie jak informacja o tym wyjdzie przed wizytą minister?

– Tak. Parę innych osób w tej szkole skończy karierę.

– Z hukiem. Okej, nie mam wiele do stracenia. Chodź, wsiadaj do auta. Podrzucę cię do domu w drodze do szpitala.

– Mam jeszcze dwie lekcje...

– No to zrobisz sobie wagary. Nie mam czasu, a tej sytuacji powinnam ci streścić to, co ja wiem o pani Wielebie. Wsiadaj.

Podążył za nią na parking, wsiadł do jej małego golfa. W drodze powiedziała mu. Wszystko połączyło się w całość. Bimbrownia, znikający niewygodni nauczyciele, wideo upadłej Wieleby z wielkim cycem, jej obsesje. Radomska opisała Karolowi prawdziwą twarz jego nauczycielki języka polskiego. Karol nie mógł spać tej nocy.



SzkołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz