Effie
Księżniczka i jej książę powinni żyć długo i szczęśliwie. Według wszystkich historii miłosnych, jakie czytałam w dzieciństwie, wszystko powinno ułożyć się tak, aby każda ze stron była zadowolona. Często wpływowi książęta zakochiwali się w biednych dziewczynach tylko po to, aby w przyszłości przemienić je w księżniczki, którym nie będzie niczego brakować. Nie można było jednak zapomnieć o tym, że role w bajkach czasami się odwracały. Nie zawsze bezradne dziewczyny potrzebowały pomocy, tylko właśnie chłopcy.
Saturn zdecydowanie nie potrzebował pomocy. Był wpływowy, uwielbiany przez społeczeństwo i piękny. Istoty, które zobaczyliśmy na plaży, wpatrywały się w niego, jakby był Bogiem. Poznałam Theo i Jake'a. Przystojnych chłopaków, którzy byli syrenami. Coś takiego nie śniło mi się nawet w najbardziej zwariowanych snach.
Po tym, jak przesiedziałam z Saturnem chwilę na piasku, mój narzeczony zabrał mnie do tej części plaży, na której można było spotkać syreny, wróżki i inne magiczne stworzenia.
Wszystkie syreny z długimi włosami i błyszczącymi ogonami spojrzały na nas, gdy tylko wkroczyliśmy na teren plaży. Byłam zawstydzona tym, że mój wygląd drastycznie się zmienił, dlatego odruchowo spojrzałam w dół. Przy tych pięknych kobietach czułam się jak dziwadło. One miały normalny kolor skóry. Taki, jaki miałam ja, gdy byłam człowiekiem.
Wciąż nie wierzyłam w to, że nie byłam już istotą ludzką. Moja skóra była srebrna, miałam ogon i elfie uszy. Wyglądałam jak jakaś cosplayerka. Nie czułam się dobrze w nowym wydaniu, ale miałam nadzieję, że jakoś się do niego przyzwyczaję. Nigdy nie uważałam siebie za piękność, ale byłam przeciętnie ładna. Teraz czułam się jak dziwoląg, z którego normalni ludzie śmialiby się w cyrku.
- Wyprostuj się, kochanie. Nie musisz być taka przygnębiona.
Nie chciałam kłócić się z Saturnem. Rozumiałam, że dla niego ludzkie odruchy były czymś obcym. Nie wiedział, jak powinien się zachować. Byłam mu wdzięczna za to, że po przemianie w to coś, czym teraz byłam, nie wepchnął mnie do jakiejś brudnej celi. Był dla mnie uprzejmy, ale nie mogłam postrzegać go jako bohatera.
- Saturnie! Dołącz do nas, przyszły królu!
Podeszliśmy do grupki istot, których było około dwudziestu. Wstąpiła we mnie panika. Chciałam stąd uciec, ale Saturn zacisnął mocniej palce na mojej dłoni, nie pozwalając mi tego zrobić.
Najpierw zwróciłam uwagę na syreny. Było ich osiem, włączając w to Theo i Jake'a, który podążali za nami jak cienie. Każda z syren miała inny kolor włosów.
Pierwsza, którą przedstawił mi Saturn, miała na imię Annabelle i miała różowe włosy.
Druga nazywała się Stella i miała żółte włosy.
Trzecią była Ylvira, która miała błękitne loki do pasa.
Kolejna miała na imię Xenia i miała czerwone włosy niczym Arielka.
Piąta nazywała się Betty i miała czarne kosmyki, które kończyły się na jej ramionach.
Z kolei ostatnia z dziewczyn miała na imię Jade i miała zielone włosy.
Każda z syren miała ogon w takim samym kolorze, w jakiej były jej włosy. Wszystkie miały pełne piersi, wąskie talie i duże oczy oraz ładne usta. Nie dziwiłam się, że otaczały się wieloma adoratorami. Jake i Theo również na pewno je uwielbiali, ale jak się szybko okazało, oni nie byli jedynymi fanami syren z Quandrum.
Po syrenach poznałam wróżki, a także "wróżków", choć nie byłam pewna, czy takie słowo istniało. Była ich piątka i wszyscy mieli niebieski kolor skóry, który pięknie połyskiwał w słońcu. Wróżki i wróżkowie, podobnie jak ja, mieli fioletowe włosy. Nie zdziwiło mnie to, że mieli duże skrzydła w fantazyjne wzory. Poznałam więc Alice, Jamiego, Ruperta, Denise i Xandera. Wszyscy uśmiechali się do mnie przyjaźnie, nie oceniając mnie negatywnie z tego powodu, że przed przemianą byłam człowiekiem. Czyli zapewne ich wrogiem.
CZYTASZ
Saturn
ActionEffie żyje w świecie kontrolowanym przez rząd. Mieszkańcy każdego dnia doszukują się istot nie z tego świata wśród swoich przyjaciół. Morderstwa i gwałty dokonywane przez obce kreatury są na porządku dziennym. Effie jednak się tego nie boi. Żyje ta...