48

937 69 6
                                    

Saturn

- Na pewno nie spodziewałeś się takiego powitania, prawda, kochanie?

Ogromny smok, który swoją wielkością mógł przyćmić mojego Rexa, wylądował na pałacowym wzgórzu. Wiedziałem, że to on zostawił ślad swojej łapy na piersi mojej żony. Miałem zamiar ukręcić mu łeb, ale najpierw musiałem wyjść z szoku po tym, co zobaczyłem. 

Lennox zsunął się ze smoka. Miał na sobie czerwoną szatę i emanował pewnością siebie. W ręku nie miał nawet broni. Wiedział, że do pokonania nas potrzebował tylko swoich mocy, które były na odpowiednio wysokim poziomie. Mimo, że spodziewałem się, ze Lennox prędzej czy później pojawi się w Quandrum, to nic nie przygotowało mnie na towarzystwo Fiodora. 

Neptune zamarł. Jęknął, a Mercury musiał go podtrzymywać, aby nie upadł na kolana. Fiodor nie był w stanie patrzeć w oczy swojego chłopaka. Stał obok Lennoxa i miał wycelowaną we mnie włócznię. 

- Fiodor, co ty robisz? Dlaczego z nim nie walczyłeś? Co z moimi strażnikami? 

W moim głosie słychać było niedowierzanie. Fiodor zaciskał usta, kręcąc głową. W jego oczach kłębiły się łzy. 

- Podziałała na nich magia Lennoxa. Nie byli w stanie mnie obronić. Musiałem się poddać, aby ochronić mieszkańców Cormac. To moja kraina, Saturnie. Wiem, że masz mi za złe to, co zrobiłem, ale nie mogłem postąpić inaczej. Widziałem, jak strażnicy Lennoxa wywlekają z domów kobiety, małe dziewczynki i chłopców. Widziałem związanych mężczyzn, którzy byli kopani i bici przez strażników. Przepraszam. 

- Jak mogłeś? - spytał Neptune, którego głos niebezpiecznie drżał. 

- Przepraszam, kochanie. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. 

- Och, moje aniołki! - krzyknął Lennox, klaszcząc w dłonie. 

Nad nami pojawili się strażnicy feniksa. Celowali w nas, a my nie byliśmy w stanie się ruszyć. Zdrada Fiodora nas zdołowała. 

- Effie, moja urocza królowo - zwrócił się do mojej żony Lennox. - Jeszcze raz chciałem przeprosić cię za to, co zrobiłem. Nie miałem zamiaru tak cię skrzywdzić. Jeśli cię to pocieszy, odesłałem Ardena, Caspiana, Donovana i Greya do domów. Są już bezpieczni. Chyba ruszyło mnie sumienie, ale nie byłem w stanie przeżyć długo bez niewolnika. Wziąłem więc sobie Fiodora. Uroczy z niego chłopiec. 

Dopiero teraz zobaczyłem, że na nadgarstkach Fiodora znajdowały się magiczne kajdany. Ich zadaniem było blokowanie magii. Fiodor stał się więc niewolnikiem Lennoxa i musiał robić to, czego chciał jego pan. Domyślałem się, jak upokarzające to było dla Fiodora. Miałem nadzieję, że moim strażnikom uda się ochronić chłopaka i nie dopuścić, aby Lennox się do niego zbliżył, ale najwyraźniej nawet ci najbardziej wykwalifikowani nie byli w stanie sprzeciwić się magii tego palanta. 

- Posłuchajcie, kochani - kontynuował Lennox, uśmiechając się do mnie z satysfakcją. Zachowywał się tak, jakby już wygrał wojnę. - Możemy zrobić to polubownie. Fiodor zgodził się być mi posłuszny i wierzę, że z wami również dojdę do porozumienia. Nikt nie musi ginąć. Wystarczy, że pozwolicie mi rządzić nad Quandrum. Nie strącę cię z tronu, Saturnie. Zbyt mocno cię szanuję, aby ci to zrobić. 

- Wybacz, ale ci nie wierzę, chujku. 

- Och, jak miło - parsknął feniks, uderzając swoim ciężkim ogonem o podłoże. - Rozumiem, dlaczego mnie nienawidzisz, ale wyciągam do ciebie rękę. Quandrum może być nasze. Ty będziesz rządził także Katoką. Dwa królestwa w jednym. Nie wspomnę o Cormac, lądzie Fiodora. Fiodorze, może zachęcisz swojego chłopca, aby do nas dołączył? 

SaturnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz