Effie
Ocknęłam się. Głowa niemiłosiernie mnie bolała, ale szybko zdałam sobie sprawę z tego, że nie miałam czasu na ból. To, co działo się wokół mnie, było prawdziwym piekłem.
Przypomniałam sobie moment, w którym straciłam przytomność. Rzuciłam się na Lennoxa z zamiarem dźgnięcia go mieczem, ale byłam głupia. Nie miałam z nim szans. Dla niego walka z nami była zabawą. Feniks zdawał sobie sprawę z tego, jak silną magią dysponował. Miał świadomość tego, że wygrana leżała po jego stronie, ale zanim miał ją osiągnąć, chciał się z nami trochę zabawić.
Romeo walczył w pocie czoła z wojownikami Lennoxa. Widziałam, jak ciężko oddychał. Jego ramiona nie walczyły już z taką siłą, jak wcześniej. Było mi go żal. Romeo dostał od życia kopa w tyłek, a los postanowił obdarzyć go jeszcze trudniejszym do niesienia brzemieniem. Romeo nie powinien tak cierpieć. Powinien odzyskać syna i znaleźć miłość swojego życia. Życzyłam mu wiele dobrego, ale obawiałam się, że zanim dojdzie do końca walki, on już nie będzie żył.
Dalej zobaczyłam syreny. Moje koleżanki z Quandrum, które w większości były nieprzytomne. Żółtowłosa Stella leżała z głową na kolanach jednego z wojowników Lennoxa. Xenia natomiast znajdowała się na plecach, a nad nią znajdował się rozochocony mężczyzna w zbroi kolorów Katoki. Masował piersi przerażonej dziewczyny, która nie mogła krzyczeć przez to, że w ustach miała knebel.
Dalej ujrzałam Mercury'ego. Był związany i nieprzytomny, ale ulżyło mi, gdy zrozumiałam, że oddychał. Na końcu spojrzałam na Neptune'a i Fiodora. Obaj byli skuci ciężkimi kajdanami i przytulali się tak, jakby już nigdy więcej mieli się nie zobaczyć. Nad nimi stało trzech strażników.
Nagle Neptune uniósł głowę. Gdy zrozumiał, że się ocknęłam, podszedł do mnie na czworakach. W ślad za nim poszedł Fiodor.
- Och, na szczęście już się obudziłaś, siostrzyczko. Tak bardzo cię o ciebie bałem. Fiodor nie wyczuwał od ciebie magii. Myśleliśmy, że ty...
Rozpłakałam się, gdy usłyszałam, że Neptune nazwał mnie swoją siostrą. Mimo, że miałam dwóch rodzonych braci mieszkających na Ziemi, to rodzinę z kosmosu kochałam tak mocno, jak tą ziemską. Oddałabym życie za Neptune'a.
Moje serce na moment stanęło, a krew przestała krążyć w żyłach. Stało się to w chwili, w której mnie olśniło i zrozumiałam, że na polu bitwy nie było Saturna ani Lennoxa.
- Gdzie jest mój mąż?
Nie poznawałam swojego słabego głosu. Mimo, że nie miałam dużo siły, w moje ciało niespodziewanie wstąpiła energia. Próbowałam wstać, ale nie byłam w stanie się podnieść. Za każdym razem upadałam, raniąc sobie ramiona albo skute ręce. Neptune i Fiodor próbowali mnie przytrzymać, abym nie zrobiła czegoś głupiego, ale ja już zdążyłam wpaść w szał. Bałam się o Saturna i Knighta. Miałam nadzieję, że żaden z wojowników Lennoxa nie odkrył kryjówki Knighta w podziemiach zamku, ale wszystko było możliwe.
- Nie! Gdzie on jest?! Gdzie jest Saturn?!
Wyłam tak, jakby mnie zażynano żywcem. Jakby mnie palono. Jakby wyciągano ze mnie wnętrzności bez żadnego znieczulenia.
Nagle pojawił się przy mnie Astafarius Xeno. Mężczyzna, który tamtego pamiętnego dnia porwał mnie i Saturna ze skałek w Quandrum. Tym samym zniszczył nam ceremonię świętowania koronacji na króla i królową. Nienawidziłam go, gdyż służył Lennoxowi, choć po części go rozumiałam. Lennox zniewolił bowiem żonę i córkę Astafariuxa Xeno, które mężczyzna pragnął chronić.
- Pójdziesz ze mną.
- Co?! Nie ma mowy! Zostaw mnie, potworze!
Krzyczałam na mężczyznę, gdyż tylko to byłam w stanie robić. Nie miałam sił na nic więcej. Magia Lennoxa skutecznie mnie unieruchamiała. Nie zamierzałam jednak przestać płakać, gdyż przynajmniej tym mogłam denerwować mojego kata, a także pozostałych wojowników.
CZYTASZ
Saturn
ActionEffie żyje w świecie kontrolowanym przez rząd. Mieszkańcy każdego dnia doszukują się istot nie z tego świata wśród swoich przyjaciół. Morderstwa i gwałty dokonywane przez obce kreatury są na porządku dziennym. Effie jednak się tego nie boi. Żyje ta...