49

963 69 8
                                    

Saturn

- Nie, kurwa. Robisz sobie ze mnie jaja. 

- Nie. Taka jest moja propozycja dla ciebie. W zamian za to, że zostawisz Quandrum, Cormac oraz mieszkańców tych dwóch krain w spokoju, ja oddam się w twoje ręce. Będziesz mógł zrobić ze mną, cokolwiek zechcesz. Czy nie takie było twoje życzenie, Lennoxie? 

Uniosłem w górę ręce. Tym samym rzuciłem broń. Wiedziałem, że to, co robiłem, było ryzykowne i lekkomyślne, ale nie mogłem podjąć innej decyzji. 

Obserwowałem to, co działo się wokół mnie. Syreny były dotykane przez strażników Lennoxa. Theo i Jake mieli na swoich ciałach liczne rany i krwawili. Neptune i Fiodor przeszli na stronę wroga. Effie była nieprzytomna. Mercury i Romeo dzielnie walczyli, ale widziałem, że słabli w oczach. Wygrana Lennoxa była więcej niż pewna. Nie uśmiechało mi się to, że ten potwór miał wygrać, ale jeśli mogłem zrobić coś, aby ochronić krainę, którą kochałem, byłem w stanie posunąć się do ostateczności. 

Lennox zbliżył się do mnie. Myślałem, że mnie zwiąże i skorzysta z mojej propozycji. Sam mówił, że potrzebował kogoś, nad kim mógłby sprawować kontrolę. Ja byłem do tego idealny. Lennox mawiał, że mnie podziwiał i byłem dla niego kimś w rodzaju idola, więc zdominowanie mnie powinno być dla niego czystą przyjemnością. 

Feniks rozłożył szeroko skrzydła. Nachylił się nade mną tak, że czułem jego ciepły oddech na swoim policzku. Byłem tak blisko niego. Mogłem go zabić. Mogłem to zrobić, ale...

- Witaj, Lennoxie. 

Odwróciliśmy się gwałtownie w stronę mojego brata. Mercury stał obok nas, a w ręku trzymał magiczną księgę. Lennox zmrużył oczy i przechylił głowę, nieufnie przypatrując się księdze. Nie miałem pojęcia, co planował Mercury, ale ledwo zauważalnie pokręciłem przecząco głową. Nie mogłem dopuścić do tego, aby zginął z rąk mojego wroga. Musiałem ochronić Mercury'ego, więc fakt, że z własnej woli zbliżył się do feniksa, napawał mnie przerażeniem. 

- Mercury. Miło mi cię poznać, skarbie. Jesteś równie piękny, co Saturn. Może to ciebie wezmę do Katoki w charakterze mojego niewolnika? 

Mercury obdarzył Lennoxa sarkastycznym uśmiechem. Mój brat może i był cichy, ale jeśli na czymś mu zależało, potrafił rozpętać prawdziwą burzę.

- Przykro mi, ale w odróżnieniu od Saturna, nie jestem biseksualny. Jako jedyny z rodzeństwa preferuję wyłącznie kobiety. Bez urazy, ale nie uważam cię za kogoś pociągającego. 

Lennox wygiął wargi w uśmiechu. Skrzyżował ręce za plecami. Tym sposobem pokazywał, że nie musiał nawet się starać, aby mieć nad nami kontrolę. 

- To bardzo niemiłe z twojej strony, Mercury. Cóż to za książeczka, którą przyniosłeś? Czy to dar dla mnie? 

Mój brat obserwował Lennoxa tak, jakby wiedział o nim coś, czego nie wiedziałem ja. Znałem Mercury'ego na tyle, aby wiedzieć, że posiadał kolekcję ksiąg dotyczących Lennoxa. Był nim w pewien sposób zafiksowany i chciał dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Nie popierałem tej obsesji mojego braciszka, ale wszystko wskazywało na to, że jego dziwne zainteresowanie mogło nam pomóc. 

Gdy już Mercury otwierał księgę, uderzył w nas niebywale silny podmuch wiatru. Zakołysałem się na nogach, ale nie upadłem. Mercury'emu z kolei księga wypadła z dłoni i poleciała kilkadziesiąt metrów dalej. Wylądowała na trawie. Gdy Mercury chciał się tam zbliżyć, aby zabrać księgę, powstrzymała go magia Lennoxa. Feniks przyciągnął siłą mojego brata do siebie i kopnął go w tył nóg tak, że Mercury upadł na kolana. Wykrzywił boleśnie twarz, a ja posłałem mu przepraszające spojrzenie. 

SaturnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz