57

1.2K 83 8
                                    

Effie

Nadszedł kolejny dzień w Quandrum. Nad ranem obudziło mnie słońce wpadające do komnat przez niezasłonięte do końca żaluzje. Przeciągnęłam się i nachyliłam nad swoim mężem, aby pocałować go w czoło. Saturn spał z rozchylonymi ustami. Wyglądał rozkosznie. Nie miałam serca go budzić, dlatego powoli wstałam i wzięłam prysznic. 

Nie chciałam jeść śniadania bez Saturna, dlatego po ubraniu się wyszłam do ogrodu. O tej porze było tutaj cicho i spokojnie. Odkąd wojna z Lennoxem się skończyła, królestwo odżyło. 

Wróciłam z niewoli tydzień temu. Przez te siedem dni Saturn robił wszystko, abym wróciła do "normalności". Życie w Quandrum zdecydowanie nie było normalnością, ale podobało mi się takie istnienie. Wciąż tęskniłam za swoją ziemską rodziną i wiedziałam, że już zawsze będę za nimi tęsknić, ale kochałam Saturna tak bardzo, że chyba nie byłabym w stanie wrócić do domu. Nie, żeby się na to zapowiadało. Wszystko wskazywało na to, że miałam żyć tutaj ze swoim mężem długo i szczęśliwie. 

Wciąż dochodziłam do siebie po tym, co się wydarzyło w Katoce. Koszmary z Lennoxem i Hiacyntem w roli głównej nawiedzały mnie jeszcze przez wiele dni. Niemal co noc budziłam się zlana potem i przestraszona. Bałam się, że znowu po mnie wrócą. Miałam jednak nadzieję, że Caspianowi uda się zapanować nad tą dwójką. Nikomu nie życzyłam tego, co przez nich przeszłam. 

Przez jakiś czas obawiałam się, że Saturn uzna mnie za brudną. Bałam się, że mnie odrzuci przez to, że tak wielu mężczyzn ze mną obcowało. To nie była moja wina, że w Katoce raz po raz byłam gwałcona, ale i tak czułam się jak dziwka. Starałam się tak o sobie nie myśleć, gdyż mnie to dobijało, ale czasami te myśli były silniejsze i skutecznie przejmowały nade mną kontrolę.

Wiedziałam, że już nigdy nie zapomnę o tym, co przeszłam. To były bolesne doświadczenia, ale nie miałam zamiaru pozwolić, aby rządziły moim życiem. To ja byłam królową i zamierzałam tak się zachowywać. Z pewnością nie miałam w planach, aby stać się dominująca i bezwzględna, gdyż nie taka była moja natura, ale nie mogłam się doczekać, aby pokazać Saturnowi, że byłam silna. Pomimo tego, co przeszłam, nie poddawałam się. 

Podeszłam do basenu i zamoczyłam stopę w wodzie. Powoli się nagrzewała, ale miała stać się idealna dopiero popołudniu. Wcześniej nie marzyłam o takich luksusach jak basen. Żyłam w miasteczku, którego za wszelką cenę nie można było opuszczać. Tkwiłam w więzieniu, z którego uwolnił mnie Saturn. 

Wpatrując się w swoje odbicie w basenie, odruchowo położyłam dłoń na brzuchu. Nie czułam, aby coś się we mnie zmieniło, ale wiedziałam, że tak się stało. 

Już nigdy nie będę mogła mieć dzieci. Nie zostanę matką. 

Łzy napłynęły mi do oczu. Nie chciałam płakać. Nie powinnam rozpaczać. Miałam przecież Knighta. Wspaniałego chłopca, któremu razem z Saturnem daliśmy dom. Już go kochałam, choć nie znałam go przecież długo. 

Knight był dla mnie najważniejszym dzieckiem, co nie zmieniało faktu, że to nie ja sprowadziłam go na ten świat. Zrobiła to wyrodna matka, która zostawiła dziecko na pastwę losu dlatego, że było odmieńcem. Nie rozumiałam jej sposobu myślenia, ale najważniejsze było dla mnie to, że Knight był bezpieczny i nikt mu nie zagrażał. 

Postanowiłam odejść od basenu, aby nie pogrążać się w smutnych myślach. Przywitałam się z Rexem, który drzemał na trawie, wygrzewając się w słońcu. Smok wciąż był zmęczony po walce na pałacowym wzgórzu, ale powoli dochodził do siebie. 

Spacerowałam jeszcze przez chwilę po soczysto zielonej trawie. Gdy już chciałam wrócić do pałacu, moją uwagę przykuł czarny futrzany olbrzym, który siedział na brzegu wzgórza. Jego nogi swobodnie zwisały w dół. Na jego miejscu, machałabym nogami jak mała dziewczynka, ale on nie miał powodu do radości. 

SaturnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz