Effie
- Wyjdźcie stąd.
- Kochanie, ale...
- Wyjdźcie stąd!
Krzyknęłam na Saturna i Romeo. Byłam na siebie wściekła za to, że nie panowałam nad emocjami. Nie byłam jednak w stanie racjonalnie myśleć. Nie po tym, co przed chwilą przeżyłam.
Romeo opuścił pomieszczenie jako pierwszy. Czułam się źle, krzycząc na niego. On jako jedyny chciał mi pomóc. Może nie był aniołem, gdyż mnie porwał i zabrał do odległej krainy, ale cieszyłam się, że miałam go przy sobie. Saturn jednak tutaj został. Wciąż kucał przy mnie, wpatrując się w moje odbicie lustrzane.
- Przepraszam, Effie. Nie wiedziałem, że...
- Nie potrafię nawet być na ciebie zła!
- Słucham?
To, co działo się w mojej głowie, było niepojęte. Mimo, że mój rozum pragnął nienawidzić Saturna, to nie byłam w stanie być dla niego wredna. Moje serce bowiem lgnęło do niego. Nigdy nie czułam niczego podobnego do żadnego mężczyzny. Nawet do mojego sąsiada Finna, w którym skrycie durzyłam się od wielu lat.
Wiedziałam, że była to sprawka tej zdradzieckiej magii. To ona sprawiała, że chciałam, aby Saturn mnie przytulił i nigdy nie wypuszczał z ramion. To przez tą magię miałam wrażenie, że ziemia osuwała mi się spod stóp.
- Effie...
- Nie potrafię cię nienawidzić! - krzyknęłam, zakrywając twarz dłońmi! - Powinnam tobą gardzić, ale nie umiem! Pragnę cię, choć nic z tego nie rozumiem! Powinnam być na ciebie wściekła, bo zabrałeś mnie z dala od mojego domu i rodziny! Powinnam nienawidzić cię za to, że odebrałeś mi wolność i skazałeś mnie na tortury tylko po to, aby uczynić ze mnie istotę nie z tego świata, która wygląda jak pieprzony elf połączony z demonem! Boję się tego, Saturnie, rozumiesz?! Nie kontroluję siebie! Potrzebuję kontroli, aby nie zwariować! Wcale nie chcę cię pragnąć! Co będzie, jak ci się znudzę?! Co się stanie, jeśli postanowisz wziąć sobie za żonę kogoś innego?! Czy moje serce to wytrzyma?!
Nagle młody mężczyzna objął mnie od tyłu. Próbowałam z nim walczyć, ale Saturn chwycił mnie za nadgarstki i skrzyżował mi je na piersi. Przez chwilę się z nim szarpałam, ale stopniowo słabłam w jego objęciach. Miał mnie w swoich sidłach, kontrolując mnie za pomocą magii.
- Nie chcę stać się ślepo posłuszną marionetką, Saturnie. Błagam, nie rób mi tego...
- Nie staniesz się moją marionetką, Effie. Obiecuję, że tak się nie wydarzy.
- Obiecywałeś też, że nie będę cierpieć podczas przemiany! Nie wyobrażasz sobie, przez co musiałam przejść!
- Masz rację. Wybacz mi, ale nigdy nie słyszałem o tym, aby przemiana człowieka w obywatela Quandrum była bolesna. Najwyraźniej twoje ciało i twój umysł stworzyły blokadę. W końcu się poddałaś. Bardzo przepraszam, że cię bolało. Widziałem, jak cierpisz, ale nie mogłem przerwać przemiany. Skutki mogłyby być opłakane.
- Zobacz, jak ja wyglądam! Przecież jestem potworem!
Saturn kołysał mnie w objęciach. Jego magia stopniowo mnie spowijała. Czułam coraz większy spokój ducha. Przestałam nawet płakać.
Gdy się uspokoiłam, po raz kolejny spojrzałam w lustro.
Chyba nie było tak źle, jak mi się wcześniej wydawało. Moja skóra ładnie się mieniła. Była srebrna tak, jak skóra Saturna. Moje oczy zdawały się być nieco większe niż wcześniej, a ich barwa naprawdę przyciągała. Nigdy nie miałam tak długich i gęstych rzęs. Piegi na policzkach były trochę dziwne, ale prezentowałam się całkiem uroczo. Nie mogłam jednak przeboleć tych elfich uszu i ogona, który zdawał się żyć własnym życiem. Dopiero teraz zauważyłam, że mój ogon owinął się wokół pasa Saturna. Gdy to zrozumiałam, próbowałam odsunąć się od mężczyzny, ale Saturn mocniej mnie do siebie przycisnął.
CZYTASZ
Saturn
ActionEffie żyje w świecie kontrolowanym przez rząd. Mieszkańcy każdego dnia doszukują się istot nie z tego świata wśród swoich przyjaciół. Morderstwa i gwałty dokonywane przez obce kreatury są na porządku dziennym. Effie jednak się tego nie boi. Żyje ta...