Saturn
Moje plany poszły się...
Moje myśli odleciały z głowy w momencie, w którym Effie przyssała się do moich ust. Kiedy tylko zaprowadziłem ją do książęcej sypialni, która niebawem miała stać się tą królewską, moja narzeczona zarzuciła mi ręce na szyję i zaczęła całować mnie tak, jakby od tego zależało jej życie.
- Do diabła, słoneczko.
Mój fiut bolał. Już rozumiałem, na czym polegała obsesja Neptune'a, jeśli chodziło o masturbację. Nie znałem drugiego takiego maniaka seksualnego jak on. Neptune wciąż był prawiczkiem, ale gdyby ktoś postanowił napisać książkę o jego fantazjach seksualnych, miałaby przynajmniej tysiąc stron.
- Pragnę cię, Saturnie. Czy możesz się ze mną zabawić?
- Nie powinniśmy, Effie. Wiem, że nie powinniśmy, ale...
Dziewczyna lekko się ode mnie odsunęła. Wiedziałem, że ją zraniłem. Rozumiałem, dlaczego moja odmowa ją zabolała, ale miałem nadzieję, że mnie zrozumie.
Effie stanęła przy łóżku. Rozejrzała się po moim pokoju, który był największy w całym pałacu. Nawet większy od sali królewskiej, która przecież była sama w sobie ogromna.
Mimo, że był to mój pokój, rzadko w nim przebywałem. Tylko tutaj spałem. Jako następca tronu miałem dużo obowiązków, jednak jako, że byłem wciąż młody, wiecznie chciałem się bawić. Nie byłem typem imprezowicza, w przeciwieństwie do moich braci, ale wciąż dbałem o dobre relacje z mieszkańcami Quandrum. Moja sypialnia była spełnieniem marzeń niejednego chłopaka w moim wieku, ale co z tego, skoro zawsze spałem w niej sam?
Dziewczyna objęła się rękoma. Spuściła wzrok.
- Nie bądź na mnie zła, kochanie. Wiesz, że tego nie chcę.
Pokręciła przecząco głową. Starała się do mnie uśmiechnąć, ale nie wyszło to tak, jak powinno.
- Daj spokój. Rozumiem, że obawiasz się, iż wcale nie chcę się z tobą kochać dlatego, że cię pożądam. Myślisz, że działa na mnie magia, ale mam wrażenie, że ona już we mnie wniknęła. Mam pełną świadomość tego, co robię, Saturnie. Przecież na balkonie nie przeszkadzało ci to, że sprawiałam ci przyjemność. Może chodzi o to, że nie chcesz zaspokoić mnie, a myślisz tylko o sobie? Jeśli tak jest, powiedz mi o tym. Pójdę do swojego pokoju i tam sobie dogodzę, skoro ty nie chcesz mi w tym pomóc.
Miałem ochotę przetrzepać jej tyłek za to, co mówiła.
Poczułem się jak więzień we własnym pokoju, który powinien być moim schronieniem, a nie miejscem, którego będę za wszelką cenę unikał.
Gwałtownie zbliżyłem się do Effie. Dziewczyna spojrzała na mnie wielkimi oczami tak, jakby się mnie wystraszyła.
- Twierdzisz, że jestem egoistą?
- Nie jesteś nim?
Fuknąłem jak dziecko. Minąłem Effie i podszedłem do okna, z którego rozpościerał się piękny widok na królestwo. Mogłem stąd nawet dojrzeć miasteczko, w którym mieszkało najwięcej obywateli. To tam kwitło życie. Poddani mnie uwielbiali i za każdym razem, gdy wybierałem się do miasteczka, wzbudzałem niemałą sensację. Starsze panie przedstawiały mi swoje córki marząc o tym, że je poślubię. Już niebawem miały się dowiedzieć, że miałem już swoją wybrankę, która jak nikt inny działała mi na nerwy.
- Saturnie?
Effie była zmartwiona. Rozumiałem, że starała się przede mną bronić, ale to było bezsensowne. Sam jej w tym nie pomagałem, ale ona najwyraźniej nie rozumiała, dlaczego ją od siebie odpychałem. Choć nie dało się ukryć, że to, czego dopuściłem się na balkonie, było niewybaczalne.
CZYTASZ
Saturn
ActionEffie żyje w świecie kontrolowanym przez rząd. Mieszkańcy każdego dnia doszukują się istot nie z tego świata wśród swoich przyjaciół. Morderstwa i gwałty dokonywane przez obce kreatury są na porządku dziennym. Effie jednak się tego nie boi. Żyje ta...