Effie
- Rozluźnij się, skarbie. Wszystko będzie dobrze.
Szarpałam biodrami, ale im mocniej walczyłam, tym Lennox szerzej się uśmiechał i lepiej bawił. Próbowałam walczyć z magicznymi kajdanami zaciskającymi się na moich nadgarstkach i kostkach, ale one nie chciały ze mną współpracować. Słuchały się swojego pana, a ja byłam bezbronna, skazana na łaskę pięciu mężczyzn.
- Saturnie, wybacz mi - wyszeptałam cichutko.
Lennox roześmiał się tak, jakby usłyszał najzabawniejszy żart w życiu. Przyciskał czubek kutasa do mojego wejścia, jednak postanowił jeszcze trochę się ze mną podroczyć. Przesunął fiuta na moją łechtaczkę i poruszał się tak, aby jego przyrodzenie sprawiało mi jak najwięcej satysfakcji.
Kiedy feniks zacisnął dłoń na mojej szyi, zamarłam. Spojrzałam na niego wielkimi oczami mając nadzieję, że się nade mną zlituje.
- Ja posiądę cię pierwszy, a potem zabawią się z tobą moi chłopcy, kochanie. Twój mężuś ci nie pomoże. Znajduje się daleko stąd i nie wejdzie do mojej krainy bez mojego zaproszenia. Dlatego poddaj się i pozwól swojemu ciału przeżywać nieziemską rozkosz. Jeśli myślałaś, że seks z demonem jest świetny, to nie przeżyłaś jeszcze rżnięcia z feniksem.
Wciąż zaciskając dłoń na mojej szyi, Lennox powoli wprowadził we mnie swojego kutasa.
Zaciskałam dłonie w pięści, mając nadzieję, że Saturn mi to wybaczy. Gdybym była na jego miejscu, zapewne trudno byłoby mi wybaczyć ukochanemu seks z inną kobietą. Sytuacja była jednak nieco inna, gdyż nie robiłam tego świadomie. Byłam zniewolona i nie mogłam zrobić absolutnie nic, aby sobie pomóc.
Lennox wsuwał się we mnie boleśnie powoli. Patrzył mi w oczy i odcinał mi dopływ powietrza tylko po to, aby po krótkiej chwili znów pozwolić mi oddychać.
Mężczyzna zsunął rękę z mojej szyi na pierś. Ściskał mi ją, podczas gdy wciąż we mnie wchodził. W końcu udało mu się wejść we mnie tak głęboko, że poczułam przy swoim wejściu jego jądra. Feniks miał dużego penisa. Pulsował we mnie boleśnie.
- Widzisz, jak zgrani jesteśmy, skarbie? Twoja cipka tak ciasno się wokół mnie zaciska.
- Proszę, zostaw mnie...
- Nie ma mowy, Effie. Jesteś taka słodka. Może nie oddam cię Saturnowi?
- Nie mów tak! Nie rób tego, proszę!
Lennox mnie nie słuchał. Wiedząc, że z nim nie wygram, starałam się przynajmniej mentalnie oderwać od tego, co się działo. Zamknęłam więc oczy i myślami powędrowałam do Saturna. Przypomniałam sobie nasz szybki, ale pełen uniesień ślub, a także koronację, która powinna być świętowana razem z obywatelami Quandrum.
Wszystko miało potoczyć się inaczej. Miałam świętować razem z Saturnem i jego braćmi oraz naszymi przyjaciółmi to wszystko. Mieliśmy być szczęśliwi.
Nie spodziewałam się, że pewnego dnia zostanę zgwałcona. Mimo, że lubiłam fantazjować o dominującym mężczyźnie mającym nade mną kontrolę, to nigdy nie zgodziłabym się na gwałt. Jak powiedział Lennox, w gwałcie chodziło o to, że jedna strona nie miała prawa głosu.
Mężczyzna wbijał się we mnie bezlitośnie. Dłońmi ściskał moje piersi, a ustami atakował moje wargi. Nie oddawałam jego pocałunków, co go złościło, ale i tak dostał ode mnie dużo. Nie, żebym podarowała mu to z własnej woli.
Lennox zsunął jedną dłoń na moją cipkę. Odnalazł palcami moją łechtaczkę i zaczął ją energicznie masować. Nie chciałam dochodzić, aby nie dawać mu satysfakcji, ale potwór umiejętnie mnie stymulował. Musiałam w jakikolwiek sposób odciąć się od tego, co się działo, dlatego zamknęłam oczy.

CZYTASZ
Saturn
Hành độngEffie żyje w świecie kontrolowanym przez rząd. Mieszkańcy każdego dnia doszukują się istot nie z tego świata wśród swoich przyjaciół. Morderstwa i gwałty dokonywane przez obce kreatury są na porządku dziennym. Effie jednak się tego nie boi. Żyje ta...