43

1K 79 4
                                    

Lennox

Spoglądałem na mroczną otchłań królestwa, które było w moim władaniu. Głaskałem po głowie chłopca, który klęczał u moich stóp. Był nagi, a na jego smukłej szyi znajdowała się piękna obroża. Caspian był dziś wyjątkowo posłuszny. Nie musiałem nawet działać na niego magią ani groźbami. Od rana robił wszystko, co mu kazałem. 

- Possiesz mi fiuta, skarbie? 

Byłem podniecony przez większość czasu, ale tym razem nie chciałem, aby Caspian doprowadził mnie do orgazmu. Chciałem zobaczyć, czy zachowa się jak posłuszna marionetka, gdy wydam mu rozkaz. Tak też się stało. Caspian momentalnie odsunął na boki moją szatę i gdy już otwierał usta, aby wziąć do nich mojego penisa, chwyciłem chłopaka za twarz i uniosłem jego głowę tak, abym mógł spojrzeć mu w oczy. 

- Co się z tobą dzieje? Dlaczego w ogóle nie czuję od ciebie chęci postawienia mi się? 

Caspian ledwo zauważalnie wzruszył ramionami. Żal mi się na niego patrzyło, gdy był w takim stanie. To była moja wina, że chłopak tak się w sobie zapadł, ale gdybym mógł cofnąć się to przeszłości, znów bym go porwał. Moi chłopcy byli dla mnie wszystkim, choć wielokrotnie wydawało im się, że traktowałem ich jak śmieci. Mimo, że byli moimi niewolnikami, dbałem o nich. Chciałem, aby mieli tutaj godne warunki życia. 

- Nie mam już siły z tobą walczyć, panie. Nie chce mi się już żyć. 

- Co, kurwa? O czym ty mówisz? 

Chwyciłem Caspiana za włosy tak mocno, że jego twarz wykrzywiła się w bólu. Poluzowałem uścisk, nie chcąc go zranić. 

- Przepraszam, jeśli moja odpowiedź cię nie zadowoliła, panie. Nie będę jednak udawał, że wszystko jest w porządku. Arden, Grey i Donovan także czują się coraz gorzej. Przez całą noc Grey płakał. Nie byliśmy w stanie go uspokoić. 

- Czy to dlatego, że źle was traktuję? Nabroiłem coś? 

Caspian zamilkł. 

- Nie musisz kłamać. Powiedz mi prawdę. Jeśli chcemy, żeby dobrze nam się ze sobą żyło, musimy sobie o wszystkim mówić. 

- Jaki to ma sens, panie? Nauczyłeś nas, że mamy być twoimi posłusznymi zwierzątkami. Nie mamy prawa głosu. Mimo, że wcześniej lubiliśmy kobiety, ty zmusiłeś nas, abyśmy obsługiwali ciebie, mężczyznę. Nie możemy ci się sprzeciwić, bo jak to zrobimy, dostaniemy bolesną karę. Pobijesz nas albo zgwałcisz. Może o tym nie wiesz, ale Arden miesiąc temu miał próbę samobójczą. Chciał powiesić się w ogrodzie. W ostatniej chwili go uratowałem. Arden płakał i mówił, że nie widzi sensu w dalszej walce. Nie mamy nawet możliwości z tobą walczyć, panie. Jesteśmy pionkami, które przestawiasz na swojej szachownicy i świetnie się przy tym bawisz. Nie tego chciałem, panie. Żaden z nas nie pragnął takiego życia. Prędzej jednak nas zabijesz, niż pozwolisz nam wrócić do domów. Mam nadzieję, że mnie nie skrzywdzisz za to, co ci powiedziałem. Chciałeś prawdy, więc ją otrzymałeś. Nie zamierzałem niczego koloryzować. 

Zamarłem. Mogłem spodziewać się wszystkiego, ale nie tego. 

Caspian dumnie patrzył mi w oczy. Nie okazywał pogardy ani wyższości. Wiedział, że w Katoce nie było na nią miejsca. Byłem zadowolony z tego, że się mnie nie bał i powiedział mi prawdę, ale byłem w szoku. Byłem w pierdolonym szoku. 

- Caspian, ja...

Chłopak zacisnął usta w wąską kreskę. Odwrócił ode mnie wzrok, tak jakby patrzenie na mnie sprawiało mu ból.

- Żaden z nas nie pisał się na bycie twoją maskotką, panie. Zostaliśmy porwani i zniewoleni. Wiemy,  że masz nad nami ogromną władzę, ale nie chcemy być traktowani jak śmieci. Nie zasłużyliśmy sobie na to. 

SaturnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz