18

1.7K 102 10
                                    

Effie 

Miałam dziś wziąć ślub. 

Gdyby ktoś tydzień temu powiedział mi, że za kilka dni wyjdę za mąż, wyśmiałabym go. Wciąż w to wszystko nie wierzyłam, ale wszystkie znaki wskazywały na to, że dzisiaj naprawdę miałam zostać żoną Saturna. 

Po tym, czego dowiedziałam się w sali tronowej wiedziałam, że nie było innej możliwości, jak poddanie się temu, co miało się wydarzyć. Nie chciałam, aby nasz ślub miał miejsce tak szybko po poznaniu się, ale skoro moje moce, o których nic nie wiedziałam, miały pomóc Saturnowi, nie mogłam się wahać. Dlatego przekonałam mojego narzeczonego do tego, aby został moim mężem. 

Tylko kilka istot w królestwie wiedziało o naszym ślubie. Byli to Mercury, Neptune, Fiodor oraz Romeo. Uznaliśmy, że gdy będzie po wszystkim, weźmiemy ślub ponownie. Miałam szczerą nadzieję, że do tego dojdzie. Odkąd byłam małą dziewczynką marzyłam o bajkowym ślubie, który w Quandrum zdecydowanie mógł się spełnić. Nie znałam bowiem bardziej magicznego miejsca nią ta kraina. 

Szykując się do ślubu, czułam się tak, jakbym kogoś zdradzała. Saturn oczywiście wyczarował na moją prośbę magiczną suknię, która była lekko różowa i miała piękny rozkloszowany dół oraz górę przylegającą do ciała. Mieniła się w słońcu i wyglądała po prostu bajecznie. Do niej Saturn wyczarował mi buty na wysokim obcasie, a także diadem, który mogłam włożyć na głowę, jeśli tego chciałam. 

- Zobaczymy się, gdy będziesz gotowa, zgoda? 

Po tym, jak Saturn zaprowadził mnie do pokoju i zostawił mnie ze ślubnym ubraniem, poszedł do drzwi. W jego oczach widziałam łzy. On również nie chciał tak pospiesznego ślubu, ale nie było innej możliwości. 

Zanim Saturn odszedł, chwyciłam go za rękę. Mój narzeczony spojrzał mi w oczy. Widziałam, że chciał uciec ode mnie wzrokiem, aby patrzeć się na wszystko, byle nie na mnie, ale mu na to nie pozwoliłam. 

- Mi też nie jest łatwo, kochanie - wyszeptałam czując, jak mój głos się załamuje. - Wiem jednak, że robimy dobrze. Zyskasz moce, dzięki którym ewentualne pokonanie potwora będzie dla ciebie łatwiejsze. Nie ma na co czekać. 

Saturn nie podzielał mojego zdania. Przygryzł dolną wargę niemal do krwi i pokręcił przecząco głową.

- Jest mi wstyd. Czuję się tak, jakbym ciebie wykorzystywał. 

- Co ty mówisz? Wcale tak nie jest. 

Chwyciłam piękną twarz Saturna w dłonie. Mój narzeczony chciał ode mnie uciec, ale nie pozwoliłam mu na to. 

- Zakochuję się w tobie w szaleńczym tempie, Saturnie. 

- Sama mówiłaś, że to działanie magii. Nikt nie byłby w stanie z dobrej woli pokochać kogoś takiego, jak ja. 

Zmrużyłam oczy. Lekko klepnęłam chłopaka w policzek, aby się opamiętał.

- O czym ty mówisz? Chyba jesteś ślepy. Czy widziałeś siebie w lustrze? Wiesz, jak piękny jesteś?

Saturn parsknął śmiechem. Delikatnie się uśmiechnął, ale ten uśmiech nie dosięgnął niestety jego oczu. 

- Zewnętrzna powłoka to nie wszystko, moje słońce. Wiem, że jestem atrakcyjny fizycznie, ale co z moim umysłem? Co z moją głową? Nie zdążyłaś mnie nawet dobrze poznać, a już masz mnie poślubić. To szaleństwo. Nawet nie wiem, w jaki sposób powinienem cię za to przepraszać. Najchętniej padłbym przed tobą na kolana, ale nawet to nie naprawiłoby szkód, które wyrządziłem. Czuję się jak potwór, kochanie. Kazałem Romeo cię porwać, przywiozłem cię do nieznanej krainy, zamieniłem cię w demona, a teraz zmuszam cię do ślubu ze mną. Jak mogłabyś pokochać takiego potwora, jak ja? 

SaturnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz