Effie
- Moja. Moja mała dziewczynka.
Miałam na oczach opaskę. Moje ręce zostały wyciągnięte do góry i spięte kajdanami tak, że musiałam stać prosto, ledwo dotykając stopami zimnej podłogi. Byłam naga. Zupełnie naga i bezbronna.
Czułam na brzuchu pazury Lennoxa. Feniks śmiał się cicho, gdy wzdrygałam się z każdym jego dotykiem. Miałam wrażenie, że za moimi plecami znajdował się Hiacynt. Smok buchał w moje plecy ciepłym powietrzem. Ale mnie nie dotykał. Jeszcze.
Zaciskałam usta, aby nic nie powiedzieć. Nie chciałam dać Lennoxowi satysfakcji. Na pewno był szczęśliwy, że osiągnął swój cel. Nie rozumiałam, jakim cudem ja byłam dla niego cenniejsza niż dwie potężne krainy. Przecież feniks nawet nie lubił kobiet. Nie byłam jakaś wyjątkowa, aby nagle miał zmienić orientację.
To w tej chwili było jednak moim najmniejszym problemem. Lennox bowiem chwycił w dłonie moje piersi i zaczął je ugniatać. Pazurami pieścił moje sutki tak, że szybko stały się nadwrażliwe i zaczęłam wić się w kajdanach. Lennox zaśmiał się widząc, jakie to wszystko było dla mnie przytłaczające.
- Już, maleńka. Nie płacz. Nie zrobię ci krzywdy.
Chciałam unieść się honorem, ale jaki to miało sens?
Lennox ścisnął moje piersi tak mocno, że pisnęłam. Hiacynt jęknął tak, jakby wydawane przeze mnie dźwięki go podniecały. Był smokiem, więc nie rozumiałam, dlaczego nie był w stanie znaleźć sobie smoczycy, z którą mógłby uprawiać seks. Miałam wrażenie, że jego po prostu kręciło to, co zakazane.
- Milczysz, aniołku. Czyżbyś tęskniła za swoim mężem?
Nie odpowiedziałam na zaczepkę feniksa. Mógł myśleć sobie o mnie, co chciał, ale nie byłam jego posłuszną laleczką. Mógł zniewolić moje ciało i przejąć kontrolę nad moim umysłem za pomocą magii, ale nie miał prawa zdobyć mojego serca, które już miało jednego właściciela, którego bardzo kochało.
- Spokojnie, zwierzaczku. Wszystko będzie dobrze. Po seksie poprzytulamy się i zrobię ci pyszną kolację. Musisz być głodna, mam rację?
- Wal -
Zanim zdążyłam dokończyć zdanie, Lennox nakrył moje usta swoimi wargami. Pocałował mnie tak nachalnie, że zabrakło mi dechu w płucach. Gdy feniks w końcu zostawił mnie w spokoju, nie byłam w stanie nabrać powietrza. Mężczyzna okrążył mnie i stanąwszy za moimi plecami, położył dłonie na moich ramionach. Docisnął swoją pierś do moich pleców i głaskał mnie spokojnymi ruchami, leniwie całując mnie po szyi.
- Pewnie nic z tego nie rozumiesz. Saturn zaproponował mi swoje ciało, ale ja wziąłem ciebie. Nie miej mi tego za złe, kochaniutka. Saturn podobał mi się od lat, ale ty odkryłaś we mnie coś mrocznego. Wiesz, że pozwoliłem Ardenowi, Caspianowi, Greyowi i Donovanowi wrócić do domów, prawda? Pożegnanie z nimi było trudne, ale wierzę, że tam będą szczęśliwi. Od teraz będę mógł w pełni skupiać uwagę na tobie, Effie.
Pokręciłam przecząco głową, gdy jedna z dłoni Lennoxa zsunęła się na moje łono. Mężczyzna objął moją cipkę ręką, po czym dał jej klapsa.
- Już raz tu byłaś. Wiesz, jak wygląda życie ze mną. Jeśli mi się poddasz, nie będę musiał wyciągać z ciebie posłuszeństwa siłą. Uwierz mi, że nie mam ochoty, aby cię torturować. Jesteś kochana i delikatna, a ranienie ciebie nie byłoby dla mnie dobre. Jeśli jednak będę zmuszony cię biczować i gwałcić, aby zmusić cię do posłuszeństwa, wtedy będzie to dla mnie bardzo przykre.
- Dlaczego mnie zabrałeś? Dlaczego nie chciałeś Quandrum i Cormac?
Lennox zamarł. Jego dłoń spoczywająca na mojej kobiecości przestała się ruszać. Miałam nadzieję, że feniks da sobie ze mną spokój, ale on nagle wsunął dwa palce w moje wnętrze. Zaczął nimi poruszać, a ja wiłam się w kajdanach. Nie chciałam, aby tak intymnie mnie dotykał. Moje ciało należało do Saturna. Do mojego męża.
CZYTASZ
Saturn
ActionEffie żyje w świecie kontrolowanym przez rząd. Mieszkańcy każdego dnia doszukują się istot nie z tego świata wśród swoich przyjaciół. Morderstwa i gwałty dokonywane przez obce kreatury są na porządku dziennym. Effie jednak się tego nie boi. Żyje ta...