Saturn
- Na łóżko. Połóż się na plecach.
Pogoniłem Effie na materac kilkoma klapsami w jędrne pośladki. Piszczała radośnie. Na jej wspaniałych cyckach zostało trochę mojej spermy, ale na razie nie chciałem jej zmywać. Podobał mi się ten widok. Dzięki temu czułem się jak pełnoprawny właściciel mojej Effie.
Dziewczyna posłusznie położyła się na plecach. Wyciągnęła skute kajdankami ręce nad głowę. Rozłożyła zapraszająco nogi, uginając je w kolanach. Mimo, że dopiero co doszedłem w jej ustach, znów robiłem się twardy.
- Podoba ci się rola mojej niewolnicy?
Effie jęknęła, gdy usiadłem między jej nogami i zacząłem ugniatać jej piersi. Szczególną uwagę poświęciłem jej sutkom. Bawiłem się nimi, ciągnąc za nie, wykręcając i gryząc jak wampir.
- Tak, panie. O niczym innym nie marzyłam.
- Naprawdę? - spytałem, wykręcając mocno jej sutek. - Nie chciałaś przypadkiem stać się moją panią?
Zaśmiała się, gdy przesunąłem końcówką ogona po jej ustach.
- Możemy się tak czasami bawić, panie. Nic jednak nie jest piękniejsze od pozycji twojej niewolnicy. Wiem, że mnie kochasz. Jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko, mój piękny władco. Proszę, zerżnij mnie już. Potrzebuję twojego kutasa.
Wsunąłem Effie do ust mój ogon. Ssała go namiętnie, przymykając oczy. Ona była taka sama, jak ja. Tak samo mocno potrzebowała perwersyjnego seksu. Sprawiał jej niewysłowioną radość. Nie mieliśmy dużo okazji, aby się ze sobą zabawiać, ale teraz, gdy wojna dobiegła końca, mieliśmy dla siebie całe życie.
- Jesteś taką niegrzeczną dziewczynką. Powinienem cię ukarać, ale chyba nie jestem w stanie tego zrobić, maleńka.
Rozsunąłem jej nogi. Kazałem Effie wciąż ssać mój ogon, podczas gdy sam zanurzyłem się między jej drżącymi udami. Przesunąłem językiem po jej cipce od góry na dół. Zadrżała. Jej łechtaczka była już na mnie gotowa. Effie potrzebowała mnie tak, jak ja potrzebowałem jej. Byliśmy jednym organizmem, który nie potrafiłby funkcjonować bez drugiej istoty. Nasza miłość przetrwała niejedno. Los nie miał prawa już nigdy zaśmiać nam się w twarz. Wyszliśmy z piekła silniejsi i bardziej zdeterminowani, niż byliśmy wcześniej.
Jęknąłem, liżąc jej słodką cipkę. Wylizywałem dokładnie nektar, jaki ofiarowywała mi Effie. Była taka doskonała. Tak idealna.
Na szczęście nic nie wskazywało na to, że tydzień temu została zgwałcona przez ogromnego smoka. Nie rozumiałem, dlaczego Hiacynt postanowił zadziałać magią na kobiecość Effie, ale byłem mu za to wdzięczny. Nie powinienem tak myśleć. Powinienem ukręcić mu kark za to, co jej zrobił, ale śmierć byłaby dla niego zbyt łagodną karą. Musiał cierpieć. Wierzyłem, że Caspian, który przejął kontrolę nad Lennoxem i jego smokiem, im obu zadawał ból.
Odezwał się we mnie mały sadysta. Trzymając nogi Effie szeroko rozłożone, zassałem jej łechtaczkę. Nie chciałem jednak, aby tak szybko doszła. Gdy więc poczułem, że jej ciało zbliża się do orgazmu i drży, odsunąłem od niej twarz. Miałem soki swojej żony na ustach i wokół nich, ale postanowiłem nie pozbywać się tego słodkiego nektaru.
- Saturnie!
Dałem jej klapsa w udo.
- Nie pamiętasz, jak miałaś mnie nazywać, niewolnico?
Przygryzła dolną wargę, powstrzymując wypływający na usta uśmiech.
- Panie?
- Dokładnie. Cieszę się, że się poprawiłaś. Nie będę musiał dawać ci kary, a co więcej, być może nawet cię nagrodzę.
CZYTASZ
Saturn
ActionEffie żyje w świecie kontrolowanym przez rząd. Mieszkańcy każdego dnia doszukują się istot nie z tego świata wśród swoich przyjaciół. Morderstwa i gwałty dokonywane przez obce kreatury są na porządku dziennym. Effie jednak się tego nie boi. Żyje ta...