45

1K 73 5
                                    

Saturn

Cecil i Brutus wkroczyli na scenę. Ojciec chłopca spoglądał na mnie tak, jakbym wymordował mu rodzinę. Rozumiałem, że się mnie bał, ale właśnie o to chodziło. Świadomie roztaczałem wokół siebie aurę dominacji. Zależało mi na tym, aby inni mnie szanowali i się mnie obawiali. Nie zamierzałem być królem, który wszystkich dookoła rozbawiał. Moja rola była poważna i tak zamierzałem ją traktować. 

Uśmiechnąłem się lekko do Cecila. Nie był to jednak zapraszający uśmiech, a taki pełen pogardy. 

Spojrzałem sugestywnie na Romeo. Mój strażnik skinął głową. Nie potrzebowaliśmy słów, aby się porozumiewać. Romeo doskonale wiedział, że w razie, gdyby Cecil chciał mnie zaatakować, on powinien zrobić wszystko, aby mnie obronić. 

Brutus spoglądał na mnie gniewnie. Podczas, gdy inne dzieciaki w królestwie zawsze witały mnie z uśmiechem, ten mały chłopiec obserwował mnie tak, jakbym był jego wrogiem. Czułem, że nasza konfrontacja przed ludem Quandrum nie mogła przejść bezproblemowo.

- Jak pewnie zauważyliście, od wczoraj w Quandrum nie ma Gildy oraz Theodore'a. Czy ktoś zauważył, że ich dom zniknął? 

Wśród moich poddanych usłyszałem pomruki wyrażające zdziwienie, a także wskazujące na to, że niektórzy nie wiedzieli, że wczoraj coś się wydarzyło. 

- Dowiedziałem się czegoś, co mną wstrząsnęło - kontynuowałem, przechadzając się po krawędzi sceny z rękoma złożonymi za plecami. - Gilda i Theodore, którzy byli mieszkańcami Quandrum od wielu lat, nas oszukiwali. Okazało się, że wcale nie byli tak nieskazitelnymi obywatelami, za jakich ich uważaliśmy. Większość z was zapewne kojarzy Knighta. Chłopca o pomarańczowej skórze, które kończyny są z gumy. Zdaję sobie sprawę z tego, że wielu z was, jeśli nie wszyscy, uważacie Knighta za odmieńca. Postrzegacie go jako kogoś, kto nie zasłużył na to, aby mieszkać w Quandrum. Pragnę wam przypomnieć, że rodzice Knighta zostawili go tutaj, a sami udali się w daleką podróż, nie chcąc mieć do czynienia z dzieckiem, które było inne od pozostałych. Gilda i Theodore zaopiekowali się Knightem. 

Lud Quandrum patrzył na mnie w oczekiwaniu. W powietrzu czuć było napięcie. Celowo robiłem przerwy w wypowiedzi, aby skupić na sobie uwagę wszystkich. 

- Chłopiec pojawił się i mnie ze złamaną ręką i licznymi siniakami na ciele. Wyznał mi, że Gilda i Theodore się nad nim znęcali. Znam Knighta od lat i wiem, że jest prawdomówny. Zanim zaczniecie wątpić w to, czy Knight nie kłamał, powiem wam tyle, że wczoraj wieczorem pojawiłem się z wizytą u jego opiekunów. Okazało się, że Knight nie miał łóżka. Spał w klatce, a za jego biurko służyła deska. Nad chłopcem znęcały się istoty, które powinny dawać mu największe wsparcie. Knight nie zasłużył na takie traktowanie. To chłopiec tacy, jak pozostali. Ma inny kolor skóry i specyficzne zdolności, ale on również ma serce i rozum. Ma uczucia, które jak wiem, większość z was zniszczyła. 

Cecil i jego syn wciąż posłusznie stali na podeście. Nie wiedzieli, kiedy nadejdzie ich kolej. Gdyby mi na nich zależało, nie wystawiłbym ich na środek na pośmiewisko, ale dbałem tylko o tych poddanych, którzy byli dobrymi istotami. 

- Odwiedzając Gildę i Theodore'a, zrozumiałem, że nad Knightem znęcano się już od dłuższego czasu. Nie miał dobrego dzieciństwa. Ukrywał przed innymi to, że bił bity i szykanowany. Nie mogę pozwolić na to, aby w moim królestwie bezkarnie znęcano się nad bezbronnymi dziećmi. Jestem tu po to, aby przynieść Knightowi sprawiedliwość. Dlatego zaprosiłem na scenę Cecila i jego syna. Brutusie, możesz powiedzieć wszystkim, co takiego wyznałeś ojcu? Jaką bajeczkę zmyśliłeś? Co, według ciebie, zrobił ci Knight? 

SaturnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz