Rozdział 2

370 13 4
                                    

Na następny dzień ogarnęłam się dość szybko, ponieważ wczoraj zanim jeszcze poszłam spać, umówiłam psiaka do weterynarza, a muszę też jechać do sklepu kupić mu różne potrzebne rzeczy.

Wzięłam malucha na ręce i zeszłam z nim na dół. Tradycyjnie w kuchni zastałam mamę, a tata oglądał telewizję.

- Cześć. - Przywitałam się.

- Córciu, hej. A co to jest? - Wskazała na Marley'a.

- Wczoraj jak wyszłam z Mileną na miasto... Zobaczyłam wtedy tego psa. Było mi go szkoda, więc go przygarnęłam. Idę z nim do weterynarza, a później do sklepu zoologicznego. - Wytłumaczyłam.

- Och... Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że my nie mamy czasu z ojcem się nim zajmować. - Spojrzała na mnie.

- Tak wiem. Ja się nim zajmę. - Posłałam jej uspokajający uśmiech.

- Mam nadzieję. - Westchnęła.

- Zjem śniadanie i lecę. - Oznajmiłam.

Skinęła głową i podała mi talerz z naleśnikami.

Po zjedzonym posiłku, włożyłam zniszczone trampki na stopy i szarą bluzę.
Wzięłam Marley'a na ręce i wsiedliśmy w autobus.

Po wizycie dostałam różne tabletki, a weterynarz wytłumaczył mi jak się opiekować maluszkiem.

Później pojechaliśmy do sklepu gdzie zakupiliśmy różne karmy i rzeczy potrzebne psiakowi.
Zapiąłem Marley'a na smycz i przeszliśmy się na mały spacer.

- Hej. - Usłyszałam, przy uchu.

Podskoczyłam z przerażenia i szybko odwróciłam głowę, przygotowana do ataku.
Jednak poczułam ulgę, gdy nie był to żaden zboczeniec, tylko on.

- Michał... wystraszyłeś mnie. - Przyznałam.

- Przepraszam. - Uśmiechnął się. - Co to za słodziak? - Schylił się do psa.

- Um... Wczoraj zauważyłam go... I nie mogłam go tak zostawić. Był wykończony. - Wyjaśniłam.

- Masz dobre serce. - Stwierdził.

- Od kiedy Michał Matczak, ze mną rozmawia? - Podniosłam brew do góry.

- Od kiedy Bianka Pluszak, jest taka śmiała?

- Misiak, nie pluszak. - Wkurzyłam się.

- Jeden chuj. - Zaśmiał się.

- Hej! Nie śmiej się! - Zmarszczyłam nos.

- Bo co mi zrobi kujonka, z mojej klasy? - Uśmiechnął się zadziornie.

- Jeszcze się zdziwisz. - Powiedziałam.

I wtedy zapadła cisza. Nie lubię milczeć bo to niezręczne.

- To... Pa. - Pożegnałam się.

- Ej, nie uciekaj. Skoro już się spotkaliśmy to chciałbym cię jeszcze raz przeprosić. Słabo wyszło, nie chce żebyś była ja mnie jakoś zła. - Podrapał się po głowie.

- Mówiłam już, że nic się nie stało. Nie jestem zła. To nie twoja wina, tylko twojej dziewczyny, Michał. - Uspokoiłam go.

- No niby tak... W każdym razie przepraszam, i nie przejmuj się nią. Ma swoje humory. - Rzekł, a ja skinęłam głową.

- Może..., może chciałabyś gdzieś wyjść? Do Nero? - Spytał niepewnie.

- No nie wiem... Jestem z Marley'em. - Wyjaśniłam.

- Rozumiem. - Westchnął. - Może kiedy indziej. - Uśmiechnął się. - Pa!

- Pa. - Pożegnałam się.

Wymieniliśmy się jeszcze sympatycznymi spojrzeniami i ruszyliśmy w dwie różne strony.
Podchodziłam jeszcze chwilę z moim pupilem, ale niedługo potem zaczęło się robić chłodniej, przez co zdecydowałam się na powrót do domu.

- Wróciłam! - Krzyknęłam.

- Witaj, córciu. Siadaj. - Wskazała na sofę w salonie.

- Coś się stało? - Zapytałam zaniepokojona.

- Stało się Bianka. Babcia Bogusia, ona... została potrącona przez samochód. - Zrobiła pauzę. - Ma złamany bark i.... trzeba z nią jechać do szpitala, a potem się nią zaopiekować. Z tej racji, że masz szkołę, zostaniesz w domu. - Wytłumaczyła, a ja zamarłam.

- Ale jak to... - Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.

- Spokojnie, będzie dobrze. Nie martw się Anielka, jesteśmy w stałym kontakcie. Już dziś musimy wyjechać. - Położyła mi dłoń na ramieniu.

- Jeżeli, coś się stanie...

- Nic się nie stanie. - Przerwała mi. - Babcia jest silna, da sobie radę.

Skinęłam głową i pobiegłam do swojego pokoju.
Jednak nie uroniłam już żadnej łzy. Wierzyłam, że będzie dobrze, i mimo, że było mi cholernie smutno, starałam się być dobrej myśli. Westchnęłam głęboko, przetarłam twarz dłonią, a potem ruszyłam do łazienki wziąć zimny prysznic.

Kiedy wróciłam, zobaczyłam wiadomość w telefonie.

Od: Milenka
Chciałabyś zrobić sobie jutro wolne i przyjść na nocowanie? Mam wolną chatę!

Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko odpisałam.

Do: Milenka
Pomyślę, dobranoc ;)

Od: Milenka
Dobranoc

Skoro moich rodziców nie ma... Może mogłabym sobie zrobić dzień, czy dwa wolnego? Nikt się nie musi przecież dowiedzieć. Przyda mi się chwila relaksu.

Ułożyłam się na swoim łóżku i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy snów.

----

Troszeczkę krótki rozdział, ale już nie miałam pomysłu ;((((((((

Ps. Miłego dnia matki❤️

Całusy🤍

Piękna i Bestia ||| MataWhere stories live. Discover now