Rozdział 9

131 3 1
                                    

Usiadłam na murku przed szpitalem i odpaliłam papierosa. 

Dzisiejszy dzień był naprawdę przyjemny. Było ciepło, ale wiał delikatny wiaterek, dzięki czemu nie gotowałam się na słońcu.

Praca lekarki coraz bardziej dawała mi w kość, ale nie narzekałam. Ludzie zaczęli więcej wymagać, ale to dobrze. Chce być traktowana poważnie.

Zaciągnęłam się camelem i uniosłam twarz ku niebu. Przymknęłam oczy próbując rozkoszować się tą chwilą, jednak po chwili usłyszałam głos.

- Wiesz, że palenie nie jest zdrowe? - Podszedł do mnie dość niski blondyn.

Pracowałam z nim na jednym oddziale. Miał chyba na imię Tomek i był czasem bardzo upierdliwy.

- Zdaję sobie z tego sprawę. - Odpowiedziałam mu spokojnie.

- Jako lekarz nie powinnaś palić tego świństwa. - Stwierdził.

Przewróciłam oczami, ale nadal starałam się pozostać miła.

- Może i nie powinnam, ale kto mi zabroni? - Wypowiedziałam te słowa dmuchając mu dymem na twarz.

Chłopak zrobił minę niczym srający kot, ale nadal stał koło mnie.

Nie byłam jeszcze przebrana wyjściowo, ale zaraz miałam to zrobić, więc kiedy wstałam wymieniłam blondaska i zdeptałam wypalonego papierosa.

- Do której dziś pracujesz? - Zapytał z ciekawością.

Na chuj mu to wiedzieć?

- Za dwie minuty kończę. - Powiedziałam uśmiechając się w jego kierunku.

Powędrowałam do szatni gdzie się przebrałam, poprawiłam kucyka, a następnie wyszłam z pomieszczenia.

- Do jutra, Pani Bianko! - Krzyknął z dala.

Nie tolerowałam krzyku i chałasu w szpitalu. Leżą tu schorowani ludzie, którzy zamiast słuchać pisków jakiegoś zgreda, powinni się regenerować.

Nieodpowiadając mu ruszyłam przed siebie. I kiedy szpital znalazł się tuż za mną udałam się w stronę czerwonego Mitsubishi GTO.

Gdy wsiadałam do samochodu patrzyłam ze zdziwieniem na bruneta.

- Dlaczego akurat Mitsubishi? I do tego czerwone? - Spytałam.

- Mitsubishi dlatego, bo po japońsku to znaczy trzy diamenty, a tyle mam - Uśmiechnął się dumnie. - A czerwone, bo innego nie mogłem znaleźć, ale to chyba można zmienić.

Szczepan mi kiedyś mówił, że odkąd Matczak zdał prawo jazdy to wszędzie musi jeździć samochodem. Ma totalnego bzika na jego punkcie.

- A więc o czym chcesz ze mną pogadać?

Michał zadzwonił do mnie, kiedy byłam w środku pracy i oznajmił mi, że chce ze mną porozmawiać. Przyznam, że lekko mnie to zszokowało.

- Najpierw zabiorę cię w fajne miejsce.

Nie jechaliśmy w ciszy. Głośno śpiewaliśmy piosenki z płyty ,,100 dni do matury". Uwielbiałam to co czułam podczas słuchania ich. Nie była to moja ulubiona płyta chłopaka, ale uwielbiałam wspominać czasy szkolne, kiedy spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Było coś w tym miłego. Za każdym razem czułam przypływ ekscytacji, że mogłam uczestniczyć w jego początkach. Szkoda, że nie towarzyszyłam mu w dalszej drodze na szczyt. Nie mogłam go za to winić, skoro to przeze mnie straciliśmy kontakt.

Czasami tego żałowałam.

- Nadal nosisz bransoletkę. - Zwrócił uwagę na mój nadgarstek, na którym widniała srebrna ozdoba.

Piękna i Bestia ||| MataWhere stories live. Discover now