Rozdział 25

204 6 0
                                    

MICHAŁ

Wszedłem do pokoju dziewczyny, a ona już siedziała z rozłożonymi książkami na biurku. W dłoniach trzymała kubek z gorącą czekoladą, patrzyła się na mnie z wielkim uśmiechem na ustach, który sięgał jej, aż do oczu. Wyglądała niesamowicie pięknie, jak zawsze. Była najpiękniejszą kobietą jaką widziałem i nic, ani nikt, nie jest w stanie tego zmienić.

Potrafiła namieszać mi w głowie. Nie było chwili, w której o niej nie myślałem.  Wiedziałem, że jestem w niej zakochany. Zakochany po uszy. Rozmawiałem na ten temat z Tadkiem. Powiedział mi, że mam z nią porozmawiać o moich uczuciach względem niej, ale ja nie byłem gotowy. Ona na pewno by mnie odrzuciła. Nie traktuje mnie poważnie, tak jakbym chciał. Dla niej jestem najpewniej ucieczką od problemów, zwyczajnym przyjacielem, z którym od czasu do czasu sypia. Wkrótce wyjedzie na studia i o mnie zapomni. 

Nie jestem na to gotowy.

A mimo to ją kocham.

Ma tak bardzo dobre serce, że sama usiadła na krześle, a mi pozwoliła usiąść na jej fotelu.

- Cześć, Camelku. - Zaśmiała się kiedy usiadłem obok niej.

Ostatnio ciągle tak na mnie mówiła. Zaczęło się to, gdy poczęstowałem ją camel'em, a ona mi odpowiedziała ,,Dziękuję, Camelku" i już wtedy wiedziałem, że będzie mnie tak nazywać resztę  swojego życia.

Popatrzyłem na nią z politowaniem, na co ona się zaśmiała.

Kocham jej śmiech.

- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a przysięgam, że cię uduszę. - Odpowiedziałem na jej zaczepkę, a ona wzięła jakiś stos białych kartek, który postawiła przede mną.

Zmarszczyłem brwi. Spojrzałem w jej niebieskie jak szafir oczy, a ona posłała mi spojrzenie pełne współczucia.

- No..., Michałku, jeżeli chcesz dobrze napisać maturę, to trzeba się wziąć do roboty. - Westchnęła - Przykro mi, ale to twoja wina, że narobiłeś sobie zaległości. 

- Nie no to jest jakiś, kurwa, żart? - Przetarłem twarz dłonią. - Ile mam czasu na zrobienie tego wszystkiego?

- Tydzień. - Odpowiedziała, na co lekko odetchnąłem.

Wiedziałem, że jeżeli chodzi o naukę, to z Bianką żartów nie ma. 

- Masz tu wszystko ładnie posegregowane. - Zaczęła mi wszystko tłumaczyć. - Tu masz polaka, anglika i matmę. Jeżeli chcesz możesz zacząć teraz.

- Nie chce, w domu sobie wszystko ogarnę.

Rzuciła się na łóżko, a materiał swetra się lekko odchylił, przez co widziałem skrawek jej ciała. Była chuda, ale wiedziałem, że po naszej ostatniej rozmowie, zaczęła nad sobą pracować. Nie chciałem jej przymuszać do jedzenia, bo nie oto w tym chodziło. Próbowałem też ją namówić na psychologa, jednak dziewczyna stanowczo odmówiła. Nie zamierzałem w tej kwestii jej odpuszczać. Każdy czasem potrzebuję z kimś pogadać. Z kimś kto jest w tym wyszkolony.

- Jadłaś coś dzisiaj? - Spytałem jej, a następnie spojrzałem na zegarek.

Siedemnasta osiem. 

Piękna i Bestia ||| MataWhere stories live. Discover now