Rozdział 23

215 10 1
                                    

Czułam się dzisiaj szczęśliwa.

Właściwie to od października byłam pełna radości. Może z wyjątkiem stycznia. 

Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że będę chodzić na imprezy z tą bandą alkoholików, zaśmiałabym się mu prosto w twarz.

A jednak.

Stało się.

Moje uczucia były jak rollercoaster, który nie chciał się zatrzymać. Szczególnie względem Michała. Wiedziałam, że z dnia na dzień coraz bardziej jestem w nim zauroczona. Boję się jednak co będzie dalej. W końcu niedługo czeka nas matura, która mimo wszystko zbliża się do nas wielkimi krokami. Nie mogę sobie pozwolić na więcej, a jednak to robię. Chłopak zaprosił mnie na walentynki, które są już dzisiaj. Boję się, że przekroczymy granicę. Ale przecież ona została już dawno przekroczona. Prawda? 

Przecież Matczak mi powiedział, że też mu się podobam. Mimo, że kompletnie do siebie nie pasujemy. Wiem i jestem tego świadoma, że pomiędzy nami rodzi się uczucie, które może wywrócić nasze życie do góry nogami.

Od rana latałam jak poparzona. Miałam wszystko przygotowane. Michał mi wcześniej napisał, żebym przyszła do niego na osiemnastą. Będziemy sami w domu co mnie lekko przeraża, ale staram się myśleć pozytywnie. 

Nie wiedziałam w co mam się ubrać. Na początku chciałam założyć sukienkę, ale Matczak pomyślałby, że to dla niego tak się wystroiłam. Dres też odpada, bo pomyślałby, że mam kompletnie na niego wywalone. Więc padło na elegancki biały sweter z golfem, ciemne dżinsowe spodnie i czarne kozaczki na lekkim obcasie. Miałam wielką nadzieję, że mu się spodobam. 

Na razie związałam włosy w luźnego koka i byłam ubrana w szary dres. 

Zeszłam na dół do rodziców, bo mama zaczęła mnie wołać na obiad. Pomogłam jej w nakryciu do stołu i zaraz potem usiadłam koło taty. Wyglądał na okropnie zmęczonego. Pewnie pracował w nocy.

- Z kim dzisiaj wychodzisz? - Spojrzał się na mnie. 

Zauważyłam w jego oczach ojcowską troskę. Nie jest przyzwyczajony, że jego córka wychodzi z jakimś chłopakiem, którego poznała kilka miesięcy temu. Tym bardziej, że są walentynki.

- Z... Michałem. - Zawahałam się lekko. 

- Mhm. - Mruknął pod nosem.

Czułam jak robię się cała czerwona ze stresu na twarzy. Ani ja, ani moi rodzice, raczej nie byli przygotowani na to, że będę spotykać się z imprezowiczem. Chociaż mamie to, aż tak nie przeszkadzało. Uważała, że to dobry chłopak.

Z tatą było już ciężej. Niby lubił Michała, ale jak tylko mówiłam mu, że idę do niego, wychodzę z nim, albo że zostanę na noc z nim, to od razu był do niego uprzedzony.

Pewnie myślał, że robimy razem niegrzeczne rzeczy... 

Mama podała mi talerz z jedzeniem i usiadła naprzeciwko mnie. 

- Masz coś dla niego? - Spytała spoglądając w moją stronę.

- Tak.

- Co?

- Nie powiem. Nie wiem czy mu się spodoba. - Jęknęłam.

- Liczy się gest, córciu. - Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco

To nie brzmiało dobrze. 

Po zjedzonym posiłku, zawstydzona pomaszerowałam do mojego pokoju. 

Przysiadłam do książek chcąc zająć sobie czymś głowę, ale nie potrafiłam się w pełni skupić. Moje myśli wciąż kierowały mnie w stronę Michała. W mojej głowie pojawiały się pytania ,,Ciekawe co teraz robi?", ,,Co będziemy robić?'', ,,Ciekawe też czuję stres, tak jak ja".

Piękna i Bestia ||| MataWhere stories live. Discover now