Został tydzień do wyjazdu. Aktualnie byłam w trakcie zakupów, na które w ogóle nie miałam ochoty, ale musiałam kupić sobie coś na wyjazd. Miałam już kupione bikini, dwie nowe koszulki, bluzę, kilka kosmetyków... Resztę wezmę ze swojej garderoby.
Jeżeli chodzi o Michała to nie miałam z nim żadnego kontaktu. To dobrze, bo nie zamierzam rozmawiać z taką świnią jak on.
Ale od tamtego wydarzenia czuję... pustkę. Nie mam z kim porozmawiać, znowu jestem sama, tak jak byłam przez ostatnie pięć lat.
Pół godziny później w końcu wyszłam z galerii. Byłam dzisiaj wyjątkowo zmęczona. W każdym bądź razie, szłam Warszawskimi ulicami, podziwiając piękno tego miasta. Uwielbiałam to miejsce i nie wyobrażałam sobie znowu stąd wyjechać na dłuższy czas.
W dłoniach trzymałam kilka toreb z ubraniami. Naprawdę nie miałam ochoty na ten wyjazd, ale dziewczyny mnie namówiły, więc koniec końców jadę. Nie chce przez Michała rezygnować z takich rzeczy. Możliwe, że nawet nie będziemy ze sobą rozmawiać... Chociaż sam jego widok przyprawia mnie o mdłości.
Było mi smutno, że tak się to wszystko potoczyło... On przynosił mi pewnego rodzaju poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Przy nim czułam się tak, jak nie czułam się przy nikim innym. Dawał uczucie ukojenia, kiedy tego potrzebowałam, uczucie docenienia, kiedy zdobywałam sukcesy... Mogłabym tak wymieniać cały tydzień, ale po co? Skoro go już nie ma w moim życiu, na jego własne życzenie. Jeżeli naprawdę tak o mnie myślał... To nie pozostaje mi nic innego niż pogodzenie się z tym, mimo tego, że w głębi serca mocno boli.
Z myśli wyrwało mnie uderzenie, a raczej to ja uderzyłam w kogoś, a dokładniej na kogoś wpadłam.
- Ugh... Przepraszam, rozkojarzona dzisiaj jestem. - Powiedziałam podnosząc wzrok na...
Znajomą brunetkę. Nie miałam pojęcia kto to jest, ale widziałam ją na ostatniej imprezie... Na tej samej, gdzie pokłóciłam się z Michałem. Już wtedy ją skąd kojarzyłam. Możliwe, że po prostu widywaliśmy się na innych wydarzeniach, dlatego szybko odsunęłam te myśli, żeby nie zaprzątać sobie nimi głowy.
- Uważaj jak chodzisz kobieto! - Krzyknęła wściekła brunetka, sekundę później wyminęła mnie i odeszła.
Mogła by być odrobinę milsza, ale nie zamierzam oceniać.
Więc po chwili znowu ruszyłam do swojego mieszkania, chcąc odrobinę odpocząć.
MICHAŁ
Leżałem na kanapie u Tadka. Kasy mam jak lodu, a nawet mieszkania swojego nie mam, ale w końcu nie moja wina, że nic mi się nie podoba. Nie będę płacić kilka tysięcy za mieszkanie, które wygląda jakby ptak na nie nasrał.
W mieszkaniu Tadka nikogo nie było. Stanisławski musiał załatwić kilka rzeczy na mieście, a Jagoda poszła spotkać się z przyjaciółką.
Przez ostatnie dni chodziłem strasznie wkurwiony i chyba nie muszę mówić dlaczego. Fakt, żałowałem, że powiedziałem te wszystkie chujowe słowa Biance, ale sama się na to pisała. Jestem dorosły i nie ma prawa wkurzać się na to, że ćpałem. Do tego wszyscy z paczki próbują mi wmówić, że to wszystko moja wina!
Ale prawda jest taka, że tęskniłem za nią. Zdążyłem się już przyzwyczaić do tego do ciągłego zwracania mi uwagi o skarpetki, o bałagan. Racja, narzekałem na to, ale teraz gdybym mógł wrócić... Już bym nie marudził. Ona miała w sobie coś co mnie przyciągało... Jak magnes. Nie potrafiłem się jej oprzeć. Nie raz miałem ochotę ją pocałować, ale się powstrzymywałem, bo wiedziałem, że ona tego nie chce. Ona nic do mnie nie czuła... Z resztą ja do niej też, to był zwykły pociąg fizyczny. Nic więcej.
YOU ARE READING
Piękna i Bestia ||| Mata
Fanfiction- Boisz się, że zniszczysz swój status idealnej uczennicy? - Powiedzmy - Przewróciłam oczami. - Idziesz do mnie? - Zapalić? - Uśmiechnął się bezczelnie. - Jak chcesz - Westchnęłam. - Mama pewnie zrobi coś dobrego na obiad. - Okej, przekonałaś mnie. ...