Weszłam do nowego mieszkania Michała, podziwiając wszystko co się w nim znajdowało.
Stanęłam w salonie, gdzie panował największy bałagan. Wszędzie leżały zakupy, ubrania i jakieś inne pierdoły. Spojrzałam na podwójnie diamentową płytę za młodego Matczaka. Chciałam podejść, aby się bardziej przyjrzeć, ale ustałam na czymś i się prawie wywróciłam.
Prawie, bo złapał mnie Michał.
- Niezdara ze mnie. - Zaśmiałam się i stanęłam na proste nogi, podtrzymując się ramienia chłopaka.
- Masz szczęście, że byłem obok. - Mrugnął do mnie.
Zerknęłam w dół gdzie leżała jakaś szmata, która wywołała całe zamieszanie. Kopnęłam ją gdzieś w kąt i w końcu podeszłam do płyty.
Kucnęłam, uważając na moją spódniczkę. Nie chciałam świecić gołym tyłkiem przed Michałem, który i tak na dobrą sprawę go widział.
- Chcesz coś do picia? - Zapytał z kuchni.
- Masz sok pomarańczowy?
- Dla ciebie zawsze!
Uśmiechnęłam się na jego odpowiedź. Pamiętał, że to mój ulubiony.
Spoglądałam chwilę na podwójny diament, dopóki nie przyszedł do mnie Michał z moim pomarańczowym sokiem. Podniosłam się i odebrałam od niego szklankę, a on się do mnie uśmiechnął i objął mnie w talii.
- Wiesz, że to dzięki tobie? - Zaczął.
- hm? Ale co? - Zmarszczyłam brwi.
Matczak obrócił mnie przodem do siebie patrząc mi głęboko w oczy. Poczułam jak w moim brzuchu wariują motylki.
Kurwa, niedobrze.
- Kiss cam... Szafir... Nie napisałbym ich, gdybym ciebie na poznał, a gdybym nie napisał to... Nie odniósłbym taniego sukcesu. - Wytłumaczył, a ja otworzyłam szerzej oczy.
- Daj spokój Michał... Po prostu masz talent. - Zarumieniłam się lekko.
- Dziękuję. - Powiedział ciszej.
Michał przysunął się bliżej mnie i mocno mnie przytulił. Również go uścisnęłam. Lubiłam to robić, ale tylko z nim.
Nie spodziewałam się, że te dwie piosenki mają dla niego takie znaczenie. Ba, jeszcze kilka miesięcy temu myślałam, że napisał to dla swojej byłej, a o mnie zapomniał.
Niesamowite jest to, w jak wielu sprawach się myliłam.
Odsunął się ode mnie i zajął się sprzątaniem gratów z podłogi.
- Ja trochę tu ogarnę, a ty możesz wybrać sushi, bo jestem kurewsko głodny.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam przeszukiwać menu.
Była sobota, a mi wypadł dzień wolny. Całe szczęście. Nie chciało mi się dzisiaj iść do pracy, a południe spędzone z Matczakiem brzmiało dobrze.
Wzięłam łyka soku, gdy po chwili znowu znalazł się przy mnie Michał. Rozejrzałam się po pokoju, a którym było w miarę ogarnięte. Chłopak usiadł koło mnie i zabrał mi naczynie. Wychlał cały sok, a ja przewróciłam oczami.
- Wygi mówił, że wpadnie na chwilę nam coś powiedzieć.
- Ciekawe co.
- Po głosie słyszałem, że jest dość zestresowany.
Westchnęłam cicho i oparłam się o kanapę.
- A co ty się tak wystroiłaś na budowę? - Prychnął sarkastycznie Michał.
YOU ARE READING
Piękna i Bestia ||| Mata
أدب الهواة- Boisz się, że zniszczysz swój status idealnej uczennicy? - Powiedzmy - Przewróciłam oczami. - Idziesz do mnie? - Zapalić? - Uśmiechnął się bezczelnie. - Jak chcesz - Westchnęłam. - Mama pewnie zrobi coś dobrego na obiad. - Okej, przekonałaś mnie. ...