Rozdział 24

68 5 0
                                    

Weszłam do nowego mieszkania Michała, podziwiając wszystko co się w nim znajdowało.

Stanęłam w salonie, gdzie panował największy bałagan. Wszędzie leżały zakupy, ubrania i jakieś inne pierdoły. Spojrzałam na podwójnie diamentową płytę za młodego Matczaka. Chciałam podejść, aby się bardziej przyjrzeć, ale ustałam na czymś i się prawie wywróciłam.

Prawie, bo złapał mnie Michał.

- Niezdara ze mnie. - Zaśmiałam się i stanęłam na proste nogi, podtrzymując się ramienia chłopaka.

- Masz szczęście, że byłem obok. - Mrugnął do mnie.

Zerknęłam w dół gdzie leżała jakaś szmata, która wywołała całe zamieszanie. Kopnęłam ją gdzieś w kąt i w końcu podeszłam do płyty.

Kucnęłam, uważając na moją spódniczkę. Nie chciałam świecić gołym tyłkiem przed Michałem, który i tak na dobrą sprawę go widział.

- Chcesz coś do picia? - Zapytał z kuchni.

- Masz sok pomarańczowy?

- Dla ciebie zawsze!

Uśmiechnęłam się na jego odpowiedź. Pamiętał, że to mój ulubiony.

Spoglądałam chwilę na podwójny diament, dopóki nie przyszedł do mnie Michał z moim pomarańczowym sokiem. Podniosłam się i odebrałam od niego szklankę, a on się do mnie uśmiechnął i objął mnie w talii.

- Wiesz, że to dzięki tobie? - Zaczął.

- hm? Ale co? - Zmarszczyłam brwi.

Matczak obrócił mnie przodem do siebie patrząc mi głęboko w oczy. Poczułam jak w moim brzuchu wariują motylki.

Kurwa, niedobrze.

- Kiss cam... Szafir... Nie napisałbym ich, gdybym ciebie na poznał, a gdybym nie napisał to... Nie odniósłbym taniego sukcesu. - Wytłumaczył, a ja otworzyłam szerzej oczy.

- Daj spokój Michał... Po prostu masz talent. - Zarumieniłam się lekko.

- Dziękuję. - Powiedział ciszej.

Michał przysunął się bliżej mnie i mocno mnie przytulił. Również go uścisnęłam. Lubiłam to robić, ale tylko z nim.

Nie spodziewałam się, że te dwie piosenki mają dla niego takie znaczenie. Ba, jeszcze kilka miesięcy temu myślałam, że napisał to dla swojej byłej, a o mnie zapomniał.

Niesamowite jest to, w jak wielu sprawach się myliłam.

Odsunął się ode mnie i zajął się sprzątaniem gratów z podłogi.

- Ja trochę tu ogarnę, a ty możesz wybrać sushi, bo jestem kurewsko głodny.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam przeszukiwać menu.

Była sobota, a mi wypadł dzień wolny. Całe szczęście. Nie chciało mi się dzisiaj iść do pracy, a południe spędzone z Matczakiem brzmiało dobrze.

Wzięłam łyka soku, gdy po chwili znowu znalazł się przy mnie Michał. Rozejrzałam się po pokoju, a którym było w miarę ogarnięte. Chłopak usiadł koło mnie i zabrał mi naczynie. Wychlał cały sok, a ja przewróciłam oczami.

- Wygi mówił, że wpadnie na chwilę nam coś powiedzieć.

- Ciekawe co.

- Po głosie słyszałem, że jest dość zestresowany.

Westchnęłam cicho i oparłam się o kanapę.

- A co ty się tak wystroiłaś na budowę? - Prychnął sarkastycznie Michał.

Piękna i Bestia ||| MataWhere stories live. Discover now