Włożyłam na siebie przepiękną, czerwoną sukienkę, a na stopach znajdowały się buty na niskim obcasie, w tym samym kolorze.
Mój makijaż był delikatny, przez co wyglądałam naturalnie.Zbliżała się godzina siedemnasta, czyli ten czas, w którym mieli się pojawić goście - nasza rodzina.
Od rana na mojej buzi panował szeroki uśmiech, a to dlatego, bo dowiedziałam się, że babcia pojawi się na Wigilijnej kolacji. Zależało mi na tym bardzo, ponieważ bez Babci święta, to nie święta. Wprowadzała zawsze wspaniały świąteczny klimat. Piekła świetne ciasta, czy dawała skromne, ale przemyślane prezenty, które chwytały za serce.
Jeżeli mowa o prezentach, przekazałam rodzicom Michała pudło, aby mu je podarowali. Jednak im też dałam prezent. Pani Arlettce bukiet kwiatów i kolczyki, a Panu Marcinowi krawat, który nieźle mu pasował.
Zeszłam na dół, a tam czekały pierwsze osoby - Wujek i ciocia, ze swoim synem.
Uścisnęłam ich mocno i pocałowałam w policzki. Wręczyli mi torebki, które zaniosłam pod wielką choinkę.
Czas mijał nam w przyjemny sposób. Byłam bardzo szczęśliwa, że moja rodzina spotkała się w tak dużym gronie, jednak ja większość wieczoru spędziłam w swoim pokoju z kuzynem.
Nie widywaliśmy się często, ale od dziecka się we wszystkim wspieraliśmy. Dominik był ode mnie o cztery lata starszy i mieliśmy inne charaktery. On kochał się bawić i żyć teraźniejszością nie przejmując się przyszłością. Był moim przyjacielem, ufałam mu bezgranicznie i wiedziałam, że zawsze mogę liczyć na jego pomoc, a on na moją.
- Lecisz na studia do Nowego Jorku, prawda? - Przytaknęłam. Dominik westchnął cicho. - Będziesz mnie odwiedzała?
- Oczywiście, że będę. - Ułożyłam się wygodnie na łóżku.
- A co z twoimi przyjaciółmi?
I tutaj pojawiał się problem. Odkąd postanowiłam, że wyjadę na studia za granicę, postanowiłam sobie jedną rzecz - żadnych nowych znajomości. Wiedziałam, że jak wyjadę moje relacje z Mileną ucierpią, dlatego nie chciałam nikogo nowego w swoim życiu. Nie chciałam, żeby więcej ludzi cierpiało, przez mój wyjazd. A jednak. Poznałam piątkę wspaniałych chłopców, którzy stali się moimi przyjaciółmi. Pragnęłam tutaj zostać, rozwijać z nimi nasze relacje, ale wiedziałam, że przez to, mogłam stracić szanse, którą dostałam od losu. Znajomość, przez Internet nie wchodziła w grę. Cierpielibyśmy jeszcze mocniej, wiedząc, że nie możemy się spotkać. Racja. Mogłam się z nimi spotykać w weekendy, czy w wolne, ale to też nie miałoby najmniejszego sensu. Tęsknilibyśmy za sobą jeszcze bardziej.
- Zostawiam ich tu, mimo, że tak bardzo tego nie chce. - Moje oczy zrobiły się szklane. - Tak bardzo tego nie chce... Poznałam ostatnio cudownych ludzi i tworzymy cudowną paczkę. Już niedługo zostaną beze mnie. - Wtuliłam się w jego bok.
- Najwidoczniej tak ma być. Może po studiach wpadniecie na siebie przypadkiem? Odnowicie kontakt i znów będziecie tą samą, fajną paczką jaką jesteście teraz. - Posłałam mu blady uśmiech
- Mam taką nadzieje... Za bardzo się do nich przywiązałam - Szepnęłam ciężko.
- Wszystko się ułoży, jeszcze zobaczysz i wspomnisz moje słowa. - Powiedział żartobliwie, a ja tym razem szczerze i szeroko się uśmiechnęłam.
W mojej głowie przez ostatnie klika dni kłębiło się mnóstwo myśli w związku ze studiami. Pojawiła się wątpliwość czy na pewno tego chce. Niby to było moje marzenie od dzieciaka, ale wtedy to było takie... odległe, nierealne, a teraz nie wiem czy tego chce. Z drugiej strony nie przejmowałam się tym jakoś bardzo, uważałam, że to tylko chwilowe wątpliwości.
YOU ARE READING
Piękna i Bestia ||| Mata
Fanfiction- Boisz się, że zniszczysz swój status idealnej uczennicy? - Powiedzmy - Przewróciłam oczami. - Idziesz do mnie? - Zapalić? - Uśmiechnął się bezczelnie. - Jak chcesz - Westchnęłam. - Mama pewnie zrobi coś dobrego na obiad. - Okej, przekonałaś mnie. ...