Rozdział 9

253 11 0
                                    

Przez resztę tygodnia Olgi, nie było w szkole. Co mnie akurat mało zdziwiło, bo z tego co wiem to Michał zdążył już z nią porozmawiać, jednak ona upierała się, że to nie jej sprawka.

Mama zadzwoniła do mnie w piątek i oznajmiła mi, że jeżeli będę miała czas, mogę przyjechać do babci.
Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i szybko ruszyłam na pociąg.

Jechałam nim bardzo długo, a to dlatego, że staruszka mieszka pod Krakowem, ale gdy w końcu dotarłam zobaczyłam mojego tatę.

- Tata! - Przytuliłam go.

Tak bardzo za nim tęskniłam. Tęskniłam za wszystkimi.

- Siema. - Również mnie uścisnął. - Znalazłaś chłopaka?

- Tato! Nie, nie znalazłam i nie zamierzam. - Burknęłam.

Ojciec dobrze wiedział, że nie lubiłam rozmawiać na takie tematy, a szczególnie z rodzicami, to nie dlatego, że im nie ufałam, po prostu było to dla mnie niezręczne.

- Co z babcią? - Zapytałam, a on westchnął.

- Nic się nie zmienia. Nie chce z nami rozmawiać. - Zajęliśmy siedzenia w aucie.

- Może... Ja spróbuję? - Zaproponowałam niepewnie.

- Nie ma problemu, tylko musisz wiedzieć, że babcia ma trochę... Gorszy czas. - Ruszył w stronę Bogusi.

- Rozumiem, będę ostrożna. - Skinęłam głową.

Podróż pod dom babci, minęła nam wesoło. Tata opowiadał mi jak spędzili ostatnie dni i jak przyjemnie było, mimo choroby babci.

- Bianka! Moja córeczka. - Przytuliła mnie do siebie bardzo mocno.

- Cześć, mamo. - Zaśmiałam się lekko.

- Co u ciebie? Wszystko w porządku? - Ujęła moją twarz w dłonie.

- Tak, chyba tak.

- To dobrze, skarbie. - Pocałowała mnie w czubek głowy. - Siadaj do stołu, obiad zaraz będzie.

Wykonałam jej polecenie, a po chwili usłyszałam jak ktoś kieruje się w moją stronę.

- Babunia... - Spojrzałam na nią.

Jej blond włosy, jak zwykle były upięte w koka. Była ubrana w czarną, długą spódnicę i kwiecistą koszulkę. Po jej twarzy, stwierdziłam, że jest niesamowicie zmęczona psychicznie.

Przywitałam się z nią, a ona ze mną. Wydawała się być przygnębiona i smutna. Ona musiała coś ukrywać, byłam tego pewna.

Babcia Bogusia wzięła talerz, na którym znajdowało się jedzenie i wróciła do swojego pokoju. Nigdy tak nie robiła. Kiedyś nas nawet zmuszała, żebyśmy zjedli razem posiłek.

- Nie przejmuj się, Bianka. Ona potrzebuje pobyć sama. - Wytłumaczyła mama.

- Co z domem? - Zapytał tata.

- Um... - Zawahałam się trochę. Nie wiedziałam czy powinnam im powiedzieć całą prawdę. - Około miesiąc temu, poznałam się z chłopakami z klasy. Są naprawdę w porządku. Dwóch z nich jest w związku, jeden jest z Mileną, a drugi z Olgą. Z tym drugim mam najlepszy kontakt, ale nie mam dobrego kontaktu z jego partnerką, raczej bym powiedziała, że koszmarny. No i... Ona jest chyba o mnie zazdrosna? Nie wiem... Ja... Gdy ostatni raz byłam w domu, znalazłam czerwoną szminkę. Milena powiedziała, żebym się nie przejmowała, bo może komuś z nas się zgubiła, ale mi się nie chciało w to wierzyć. Wtedy Michał, ten chłopak, zaprosił mnie na obiad. Ja mu powiedziałam o tej szmince, a on powiedział, że to Olgi. To wszystko moja wina... Przepraszam. - Zakryłam twarz dłońmi.

- Dziecko, nie obwiniaj się. - Tata pogładził mnie po plecach. - Mam propozycję.

- Jaką?

- Najpierw spróbujemy to załatwić z jej rodzicami, jeżeli to nie wyjdzie, pójdziemy na policję. - Wyjaśnił.

Skinęłam głową i spojrzałam na talerz pełen jedzenia. Przez stres, straciłam apetyt, ale mimo to próbowałam wepchać w siebie posiłek, żeby mamie się nie zrobiło przykro.

- Co tak mało? Nie jesteś głodna? - Tata zauważył, że coś licho mi idzie.

- Jadłam niedawno... - Skłamałam.

- To zostaw. Później sobie odgrzejesz. - Zaproponował, a ja tak zrobiłam.

Postanowiłam pójść do babci, dopytać jak się czuje i co jej jest. Wiedziałam, że może uciekać od tematu, ale chciałam coś z niej wyciągnąć.

- Mogę? - Zapukałam do drzwi, które były lekko uchylone.

- Oczywiście.

Siedziała na swoim ulubionym fotelu i przeglądała jakąś książkę, dopiero później zauważyłam, że był to album naszych rodzinnych zdjęć.

- Jak się czujesz? - Usiadłam na łóżku.

- Dobrze. - Odpowiedziała od razu.

- Przecież widzę, że nie jest dobrze. - Westchnęłam.

- Umieram, Biania. Mam nowotwór. Jest on na tyle rozwinięty, że nie mam szans na przeżycie. - Podeszła do swojej komody.

- A-ale jak to... To nieprawda babciu! Wszystko można wyleczyć! Damy radę! - Głośno szlochałam.

- Posłuchaj mnie królowo, mam już swoje lata. Nie będę żyć wiecznie. To nie koniec świata Bianka. - Mówiła spokojnie.

- Babciu...

- Bianka. - Przerwała mi. - Nie chce żebyś opłakiwała jakąś starą babkę, chce żebyś była szczęśliwa. Pamiętaj, że zawsze będę nad tobą czuwać. Jesteś najwspanialszą wnuczką jaką mogłam sobie wymarzyć... - Podeszła do mnie.

Głośno płakałam. Babcia była dla mnie jedną z najważniejszych osób w moim życiu, gdy miałam jakiś problem zawsze do niej dzwoniłam. Gdy dostałam pierwszą jedynkę i byłam załamana, że rodzice będą na mnie wściekli, najpierw zadzwoniłam do niej. Zawsze mi dawała wspaniałe rady i mnie wspierała. Mocno się do niej przytuliłam, na wszelki wypadek, jakby miałby być to ostatni raz.

- To dla ciebie, ale nie otwieraj tego teraz. Otworzysz kiedy będziesz pewna, że jesteś w stu procentach szczęśliwa. - Przekazała mi ciężkie, drewniane pudełko, zamknięte na kłódkę.

- A co jeżeli nigdy nie będę szczęśliwa? - Starłam łzy.

- Jestem pewna, że będziesz. Znam cię Biania. Spełnij swoje wszystkie marzenia, tak żebyś była szczęśliwa.

Piękna i Bestia ||| MataWhere stories live. Discover now