Rozdział 6

120 6 2
                                    

Ostatniej nocy nie wspominam dobrze. Muszę trochę przystopować z piciem alkoholu, bo nie skończy się to dobrze.

Okazało się później, że z kostką było wszystko w porządku, i że tylko histeryzowałam. Uwielbiam wyolbrzymiać rzeczy.

Później natomiast ogarnął mnie wstyd, że dzwoniłam do Michała w środku nocy, prosząc go o załatwienie sprawy.

Zakryłam twarz dłońmi, leżąc sama na łóżku, w swoim pokoju. To co ostatnio robię ze swoim życiem nie jest w porządku. Teraz powinnam się skupić na pracy, a nie na przyjemnościach.

Matczak zaczął naprawdę mnie wkurwiać. Nie rozumiem tego co robi. Raz mi pomaga, a raz traktuje jak szmatę. Mam wrażenie, że powrót do Warszawy skomplikował moje życie.

MICHAŁ

Rozłożyłem się na kanapie w salonie myśląc o wczorajszej sytuacji. Nie wiem dlaczego tak reagowałem na Biankę. Przecież ona to przeszłość nie powinno mnie obchodzić to co robi i w jakim jest stanie, a jednak nie potrafię.

U mojego boku siedziała Ola przytulając się do mojej klatki piersiowej. Trzymałem ją luźno w talii. Miałem nadzieje, że zaraz sobie gdzieś pójdzie, ponieważ chciałem posiedzieć w samotności.

- Wiesz co? - Zaczęła blondynka.

- Co?

- Przypomniało mi się jak pierwszy raz odsłuchałam ,,kiss cam". - Mówiła szczęśliwa.

Spojrzałem na nią. Patrzyła na mnie z radością w oczach.

- Jestem taka przeszczęśliwa, że nasze uczucie jest tak silne, że opisałeś to co do mnie czujesz w piosence, którą zna cała Polska - Westchnęła. - To takie niesamowite.

Starałem powstrzymać się od przekręcenia oczami. Gdyby jeszcze wiedziała, że nie o niej jest ,,kiss cam" i ,,szafir".

Nigdy nie zasugerowałem jej, że ta piosenka była dla innej kobiety. Dla kobiety, która była całym moim światem. Była.

- Dlaczego akurat teraz ci się to przypomniało? - Dopytałem.

- Bo... Tak sobie pomyślałam, że skoro tak mocno się kochamy to...

- To?

- To moglibyśmy pomyśleć o dziecku. - Oznajmiła w końcu.

Popatrzyłem na nią zszokowany.

Czy ona naprawdę zaproponowała mi dziecko?

- Słucham? Żartujesz sobie? - podniosłem się do pozycji siedzącej. - Jak ty sobie to niby wyobrażasz? Mam dwadzieścia trzy lata...

- Zaraz dwadzieścia cztery.

- Nieistotne. Chcę się rozwijać... Mam wiele planów - Wstałem na nogi i podeszłem do okna. - Nie myśl teraz o dziecku. Ja nawet nie wiem czy chce mieć z tobą kiedykolwiek dzieci.

- Że co? To znaczy, że nigdy nie zostanę matką bo tobie się marzy wielka kariera piłkarska i muzyczna?!

- Tego nie powiedziałem.

- Ale miałeś to na myśli! Jesteś pieprzonym egoistą! - Wykrzyczała prosto w moją twarz.- Dobrze wiem, że za moimi plecami spotykasz się z tą lafiryndą Bianką! Okłamujesz mnie!

Piękna i Bestia ||| MataWhere stories live. Discover now