Rozdział 5

353 13 3
                                    

W sobotę, strasznie się stresowałam. Nie mam pojęcia, dlaczego w ogóle się zgodziłam na to spotkanie.
Do tego dochodzi chora babcia, której stan do tej pory był dobry, ale teraz się znaczne pogorszył, no i oczywiście włamanie do domu.

Oczywiście poinformowałam o tym mamie, która powiedziała, że dopóki nie przyjadą, mam mieszkać u Mileny. I z jednej strony, to w sumie się cieszyłam, ale z drugiej byłam przerażona, że w każdej chwili ktoś może zrobić z naszego domu cokolwiek chce, a ja siedzę u przyjaciółki, piję kawę, śmieje się i czasem zapominam o tym wszystkim.

Była końcówka listopada, więc postanowiłam ubrać ciepłe spodnie i elegancji sweter, a do tego płaszcz. Włosy związałam w kitkę, aby włosy mi nie wchodziły w oczy, lekki makijaż - nie lubiłam się mocno malować, a nawet nie umiałam. W takim wydaniu postanowiłam wyjść.

Michał, miał po mnie przyjść, z tej racji, że nie posiadałam prawa jazdy. Jednak o umówionej godzinę, nigdzie go nie wiedziałam. Trochę się zmartwiłam tym, że mógł mnie po prostu wystawić. Przecież ja jestem kujonką, a on łobuzem, kto normalny chciałby się spotkać?
Lekko zdenerwowana usiadłam przy blacie kuchennym, czekając na jakikolwiek znak.

— Co ty tu jeszcze robisz? — Z góry zeszła rudowłosa.

— Michał nie przyszedł. — Wytłumaczyłam. — Myślisz, że mnie wystawił?

— Nie... To do niego niepodobne. Pewnie się spóźni. — Nalała sobie w szklankę wody.

— Świetnie. — Westchnęłam.

— A co ty tak się tym przejmujesz? — Zapytała z uśmiechem

— Daj spokój, jestem po prostu zła. Umówiliśmy się na piętnastą, a go nadal nie ma, to niekulturalne! — Wyrzuciłam ręce w górę.

— Poczekaj jeszcze chwilę. Wiem, faktycznie słabo z jego strony, ale Michał już taki jest, zawsze się spóźnia. — Powiedziała.

Skinęłam głową. Milena poszła na piętro, a ja zostałam sama. Mijały minuty, a ja ciągle siedziałam w tym samym miejscu.

Kiedy dostałam wiadomość, od razu sięgnęłam po telefon, a na ekranie pisało ,,Jestem". Uśmiechnęłam się radośnie.

Włożyłam na stopy nowe buty, które ostatnio miałam okazję kupić i wyszłam z domu.

— Jestem na ciebie wściekła! — Uderzyłam go pięścią.

— Przepraszam, jakoś tak wyszło. — Machnął ręką.

— Jakoś tak wyszło? Siedziałam czterdzieści minut na ciebie! — Krzyknęłam, a on się zaśmiał. — Nie śmiej się.

— Nie gadaj już. — Pociągnął mnie za nadgarstek.

Droga do miejsca docelowego, minęła nam przyjemnie i wesoło.

Zajęliśmy stolik w palarni. Skrzywiłam się, śmierdziało tu okropnie.

Obok nas, jakiś Pan prowadził dość głośno rozmowę.

— Jak twoja EPka? — Zapytałam.

— W miarę dobrze. Brakuje mi jeszcze jednej piosenki... — Podrapał się po głowie. — Nie wiem o czym pisać.

— O twoich uczuciach, o tym co myślisz, o tym co kochasz... — Poradziłam.

— Tylko ja właśnie nie wiem, co myślę.

— Nie zmuszaj się do niczego. Przyjdzie to do ciebie samo. — W tym samym czasie przyszła kelnerka.

Miała długie nogi, okrągłe kobiece kształty i płaski brzuch. Coś o czym każdy facet marzy. Ja nie mam długich nóg - jestem niska, nie mam piersi, a jedyne co z tego posiadam to delikatnie płaski brzuch.

Piękna i Bestia ||| MataWhere stories live. Discover now