Pogrzeb babci to dzień, który w mojej głowie, jeszcze kilka miesięcy temu nie miał miejsca. Wydawało się, że jest to coś niemożliwego. Coś co nigdy nie może się wydarzyć. A jednak, stało się. Stałam przed lustrem, przyglądając się mojej czarnej sukience, która sięgała mi za kolano i zakrywała moje szczupłe ramiona.
Cała się trzęsłam. Na samą myśl, że mam patrzeć na to wszystko... robiło mi się niedobrze. Ostatni tydzień był koszmarny. Nie potrafiłam nic przełknąć, bo zaraz wszystko zwracałam, przez co zrzuciłam na wadze. Cały czas czuwała nade mną rodzina i przyjaciele. Mam namyśli Mamę, Tatę, Milenę oraz Gabrysię. Byłam w strasznym dołku psychicznym, który dzień w dzień coraz bardziej mnie wykańczał. W dodatku dobijał mnie fakt, że całowałam się z Michałem. Było miło. Przez moje ciało przechodziło wtedy miliony, przyjemnych dreszczy, których tak bardzo nie chciałam czuć. Na samo wspomnienie o tym uśmiechałam się blado. Niestety dla mnie ten pocałunek był czymś ważnym, a dla niego najprawdopodobniej była to zwykła zabawa. Unikałam go. Bałam się spojrzeć mu w oczy, albo usłyszeć jego głos po tym wszystkim. Dzwonił do mnie, pisał, a raz nawet przyszedł pod mój dom, jednak ja nie otworzyłam. Nie miałam czasu przemyśleć tej całej sytuacji. Najgorsza w tym wszystkim była świadomość, że w końcu będę musiała z nim o tym porozmawiać. Będzie to dla mnie trudne.
- Bianka, zaraz jedziemy. - Weszła do mojego pokoju mama, po czym uśmiechnęła się kojąco.
- Dobrze, już idę. - Wzięłam głęboki wdech.
Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą zaraz szybko starłam.
Miejmy już to za sobą.
***
Ś. P.
BOGUMIŁA MISIAK
*14.02.1946 †01.01.2019Wpatrywałam się w napis na nagrobku pół godziny, po zakończeniu pogrzebu. Rodzice cierpliwie czekali w samochodzie, a we mnie kotłowało się tysiące emocji. Na zewnątrz była widoczna tylko obojętność. Taką maskę przybrałam przy innych. Udaję, że jest coraz lepiej, że czuje się już dobrze. Ale kiedy zamykam się w pokoju, gdzie mogę być sama, wchodzę pod koc i zaczynam płakać. Tak, aby nikt nie słyszał. Tak jest lepiej dla wszystkich. Rodzice w końcu nie muszą się martwić, a przyjaciółki, spędzać u mnie pół dnia.
- Kochanie, chodź już do samochodu. - Za moimi plecami znalazł się tata. - Strasznie zmarzłaś, przeziębisz się. - Nie podniosłam na niego wzroku. Nie miałam na to siły.
Skinęłam lekko głową i ruszyłam w stronę auta. Ścisnęło mnie nieprzyjemnie w brzuchu, kiedy kolejny raz pomyślałam, że już jej z nami nie ma.
Muszę wziąć się w garść. Za kilka miesięcy są matury, a ja ani razu nie usiadłam do książek.Jeżeli chce dostać się na studia - muszę harować.
Podróż minęła nam w ciszy. Nikt nie miał odwagi się odezwać. Nawet radio w samochodzie było wyłączone.
Gdy dotarliśmy pod dom, od razu udałam się na górę, do swojego pokoju. Nie pozwoliłam sobie na łzy. Ułożyłam się wygodnie na moim fotelu, w dłoni trzymając herbatę z wczoraj. Była zimna. Ale czy mi to przeszkadzało? Ani trochę.
Patrzyłam dobre pół godziny na podręczniki. W końcu odważyłam się po nie sięgnąć. Po niedługiej chwili wciągnął mnie świat nauki, jednak nie potrafiłam się w stu procentach na niej skupić. W głowie ciągle miałam pogrzeb. Nie wytrzymałam długo. Moja twarz tonęła w łzach, których tak bardzo nienawidziłam. Czy kiedykolwiek pogodzę się ze stratą babci?
Dzień w dzień jest coraz gorzej. W środku umieram. Umieram, bo noszę w sobie zbyt wiele myśli i emocji, które mnie wyniszczają. Wyniszczają mnie, bo nie umiem sobie z nimi poradzić. Mam dużo na głowie. Nie mam siły dalej tak żyć. Ale muszę. Muszę dla nich.
Jeszcze niedawno mogłabym nazwać siebie, najszczęśliwszą osobą na świecie. Babcia żyła, rodzina była w domu, miałam wspaniałych przyjaciół. Nadal ich mam, oprócz jednego niesamowitego człowieka. Nie mogę się z nim dłużej zadawać. Mąci mi w głowie.
- Bianka, masz gościa. - Za plecami mamy pojawiła się Milena.
Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi.
- Jak się czujesz? - Zapytała spokojnie.
- W porządku. - Wymusiłam lekki uśmiech.
- Widzę, że nie jest w porządku. Przestań udawać Bianka. - Położyła się na łóżku.
Wyglądała jakby miała mnie dość. O tym mówiłam. Muszę udawać zadowoloną.
- No wiesz, umarła mi babcia, która była dla mnie bardzo ważna. Dosłownie wychowywałam się u niej, w dodatku w sylwestra pocałował mnie pieprzony Michał! - Wykrzyknęłam od nadmiaru emocji.
- Co? Czekaj, możesz powtórzyć? - Zmarszczyła brwi i podniosła się na łokciach.
- Ale, co?
- Pocałowałaś się z Michałem, i nic mi się powiedziałaś?! - Schowała twarz w dłoniach. - Gadałaś z nim już?
- Nie, nie mamy kontaktu. - Westchnęłam.
- Nie próbował z tobą pogadać? Zero? Nic? - Gestykulowała rękami.
- Próbował. Nawet przyszedł tu. Ale nie potrafiłam nawet na niego spojrzeć. Boję się. - Przytuliłam się do niej. Brakowało mi tego.
- Czego się boisz? - Potrząsała głową.
- Nie wiem... A co jeżeli mnie wyśmieje? Nigdy nie wiadomo co może się stać. - Wzruszyłam ramionami.
- Przestań pierdolić. Zadzwoń do niego, umów się gdzieś i pogadajcie.
- Nie mam chyba na to odwagi... - Zanurzyłam się w miękkiej poduszce.
- Jesteś głupia Bianka. To tylko pocałunek. Nie wyznał ci miłości. - Spojrzała na mnie pytająco.
- No właśnie, w tym problem.
- Nie rozumiem.
- Dla mnie to coś znaczyło. To był mój pierwszy pocałunek. A dla niego to pewnie był zwykły całus.
Nie wiem czy to dobrze, że jej się zwierzyłam. Jasne, była moją przyjaciółką od wielu lat, ale miałam z tyłu głowy wątpliwości.
- Za bardzo się nakręciłaś. Nie potrzebnie. Pogadaj z nim. - Poradziła mi.
Żeby to jeszcze było dla mnie takie proste...
YOU ARE READING
Piękna i Bestia ||| Mata
Fanfiction- Boisz się, że zniszczysz swój status idealnej uczennicy? - Powiedzmy - Przewróciłam oczami. - Idziesz do mnie? - Zapalić? - Uśmiechnął się bezczelnie. - Jak chcesz - Westchnęłam. - Mama pewnie zrobi coś dobrego na obiad. - Okej, przekonałaś mnie. ...