17. Sport ekstremalny, czyli seks z niewłaściwym facetem

43 2 2
                                    

BEATA

To był mój piąty kieliszek wina. O ile dobrze policzyłam.

Dopiero po trzecim stałam się osobą towarzyską i rozgadaną. Jak na siebie. Od czasu do czasu bawiłam się swoimi włosami. Robiłam więc to, co według Klary do mnie należało, jeśli nie chciałam przedwcześnie zestarzeć się mentalnie. I chwilowo miałam tylko jeden problem: ile jeszcze mogę wypić, żeby za chwilę albo za godzinę nie okazało się, że wypiłam stanowczo za dużo?

Zdaniem Klary, problemów było więcej. Kiedy półtorej godziny wcześniej otworzyła mi drzwi, syknęła z dezaprobatą na widok mojej niebieskiej sukienki bez rękawów.

- Ma dekolt – szepnęłam, usprawiedliwiając swój wybór.

- To jest dekolt – warknęła, wskazując na swoją bluzkę, spod której wystawała koronka stanika. Potem przysunęła się bliżej mnie, żeby nikt nas nie usłyszał: - Bądź tak miła i poświęć dziś całą swoją energię na Krystiana. Zaprosiłam go specjalnie dla ciebie.

Nie pozwoliła mi złożyć protestu. Przytrzymała mnie za rękę, żebym się nie oddaliła. Była bardzo przejęta. Kobieta z misją. Z misją, o której wiadomo na pewno, że szanse na powodzenie wynoszą jeden procent. W odpowiedzi z trudem zdusiłam śmiech.

- To nie jest śmieszne - odparowała szeptem. - Posłuchaj mnie uważnie. Po trzydziestce kobiety stają się na chwilę bardzo atrakcyjne, nawet atrakcyjniejsze niż dwudziestolatki. To naprawdę przełomowy moment, Beata. – Na sekundę przerwała, żeby złapać oddech. Miała rumieńce na twarzy. – Ale magnes, którym w tej chwili dysponujemy, ma krótki termin przydatności. Trzeba zrobić wszystko, co w naszej mocy, rozumiesz? Musimy wyjść na prostą.

Nie ma to jak relaksujący początek imprezy.

Potem było trochę lepiej, bo Klara przynajmniej skończyła swój wykład i weszłyśmy do pokoju, w którym siedziało siedem osób. Nie znałam żadnej z nich, choć o niektórych słyszałam. I pomyśleć tylko, że kiedyś wszystkich znajomych miałyśmy wspólnych? Ale przebywanie wśród obcych osób mniej mi przeszkadzało niż spędzanie czasu w towarzystwie starych znajomych. 

Przy powitaniu uważnie przyjrzałam się Krystianowi. Chciałam wiedzieć, dlaczego Klara wybrała dla mnie właśnie jego. Wyglądał na mężczyznę, który na pewno uprawia jakiś sport i który nie ma nic wspólnego z psychologią. To świetna okazja - tyle mówiło spojrzenie Klary. Rzeczywiście wyróżniał się w towarzystwie i jakoś w ogóle nie pasował do jej znajomych.

Gospodyni wszystko starannie zaplanowała. Przygaszone światło, łańcuch świątecznych lampek przymocowany do ściany za pomocą prawie niewidocznej przezroczystej taśmy klejącej, garnek z grzanym winem postawiony na uroczym kamionkowym podgrzewaczu ze świeczką, świąteczne kubki. Chociaż był początek października, przebywając w mieszkaniu Klary trudno było uwierzyć, że to nie grudzień. 

Przypadło mi miejsce obok Krystiana, a sama Klara usiadła obok Filipa, wysokiego i dobrze zbudowanego etnologa, którego poznała przy okazji warsztatów fotograficznych. Przez długą chwilę nie potrafiłam oderwać od niego wzroku: był uderzająco podobny do Rafała, jej byłego, jej jedynej miłości. Czy Klara to widziała? Zresztą, jak mogła nie widzieć?

- Odkryłaś coś interesującego? - zagadnął mnie Krystian, sięgając po butelkę wina. Byliśmy jedynymi gośćmi, którzy nie pili grzańca.

- Nie, wszystko przede mną. – Odwróciłam spojrzenie od Filipa i podstawiłam kieliszek. - Czym się zajmujesz?

- Prowadzę sklep. Internetowy.

Butelka wróciła na stół uszczuplona o dwie lampki.

- To interesujące – powiedziałam, wbrew sobie. Naprawdę chciałam skupić myśli na wysportowanym i przedsiębiorczym mężczyźnie, którego podsunęła mi Klara. Zamiast rozmyślać o mailu od Mateusza. Albo o Mateuszu. Tyle że nawet odpowiednia ilość wypitego wina mi w tym nie pomagała. Czułam się, jakbym mozolnie wspinała się po stromym zboczu na wysoką górę, bez gwarancji dotarcia na szczyt.

Nie powiedziałam nikomuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz