BEATA
- Może źle oceniam sytuację, ale chyba nie zostałem serdecznie przyjęty przez twoich przyjaciół.
Zostaliśmy sami przed budynkiem, marzliśmy. Słońce szybko zniżało się, jak to w grudniu, nikt już nie potrzebował okularów przeciwsłonecznych.
- Ja też nie, jak widzisz. – Przysunęłam się do Krystiana. Jego twarz, jak na zawołanie, rozjaśniła się.
Znowu pomyślałam o ucieczce, tym razem wspólnej: do hotelu. Gdybym zaproponowała to Krystianowi, nie zawahałby się. Ale, mimo ogromnej pokusy, która aż paliła mnie w środku, nie mogłam tego zrobić.
- Chodźmy stąd – odezwał się Krystian, jakby zdołał usłyszeć moje myśli.
- Nie mogę. Nie mogę im tego zrobić.
- A oni mogą robić, cokolwiek im się podoba?
- Słyszałeś, że Łukasz ma uraz.
- Nie przeprosił.
- Może nie daliśmy mu szansy? – odparłam bez przekonania, a potem pociągnęłam Krystiana za rękę. Poszedł za mną, chociaż czułam jego wahanie. Już nie miał ochoty tutaj być, to było oczywiste.
Wpadliśmy na Łukasza, wchodząc do sali.
- Przepraszam – powiedział od razu. - To było nie na miejscu. Ostatnio jestem przewrażliwiony.
Kiwnęłam głową, zdołałam lekko się uśmiechnąć. Mieliśmy to już za sobą.
- Nie ma sprawy – mruknął Krystian.
- Po prostu nie mogę w to uwierzyć. – Łukasz, zamiast się wycofać albo rozpocząć ugodową gadkę-szmatkę, niespodziewanie podniósł głos. Nie patrzył na mnie, chłodnym spojrzeniem mierzył Krystiana. - Grad, ty i bungee? Co to za pomysł?
- To nie twoja sprawa.
- Jesteś moją sprawą – powiedział już spokojniej. Teraz, dla odmiany, patrzył tylko na mnie.
- Co się z tobą dzieje?
- Co się z tobą dzieje? – powtórzył moje pytanie. – Ty i bungee?
Wszystko to wydawało się wyjęte z absurdalnego, nieprzyjemnego snu. Nie wiedziałam, jak rozmawiać z Łukaszem, nie poznawałam go. I nawet nie chciałam sobie wyobrażać, jak doskonałe wrażenie zrobił na Krystianie.
Coś było nie tak. Dorota nazwała to urazem, ale nagle dotarło do mnie, że to coś poważniejszego. Stres pourazowy? Przeżywany z opóźnieniem, tyle miesięcy po wypadku? To było możliwe. I naprawialne. Ale niewielką ulgę niemal przysłonił oddech skradającego się przerażenia.
Zanim zdążyłam coś powiedzieć, z głębi sali wyłoniła się Dorota.
- Łukasz, czas, żebyś zaczął zabawiać też innych gości. – Chwyciła go mocno za rękę. Mimo wyraźnego zdenerwowania, uśmiechała się. Dzielnie odgrywała rolę szczęśliwej panny młodej. Pociągnęła go za sobą.
- A teraz stąd wyjdziemy? - Z odrętwienia wyrwał mnie ostry głos Krystiana.
- Nie widzisz, co się z nim dzieje? Prawdopodobnie ma zespół stresu pourazowego.
- „Jesteś moją sprawą", to ma być według ciebie stres pourazowy? - Kiedy skończył mówić, spuścił głowę. Najwyraźniej zdawszy sobie sprawę, że prowadzimy tę rozmowę stojąc zbyt blisko weselnego stołu.
Zrobiłam kilka kroków w stronę korytarza. Krystian poszedł za mną, bez energii, ociągając się.
- Co mam ci powiedzieć? – rzuciłam niemal rozpaczliwie.

CZYTASZ
Nie powiedziałam nikomu
Chick-LitGdy zaczęła się jej burzliwa relacja z Mateuszem Winterem - studentem architektury i miłośnikiem pokera, Beata Grad była przykładną studentką psychologii. Kilka lat później ich związek gwałtownie przerwali wspólni przyjaciele. Poczucie krzywdy i nie...