BEATA
- Dobrze, że już jesteś z powrotem - wyszeptał mi w szyję na powitanie.
Od momentu kiedy kwadrans temu pojawiłam się w jego mieszkaniu, patrzył na mnie tak, jakby nic się nie zmieniło. A ja chciałam w to wierzyć. Musiałam w to wierzyć.
Jego spojrzenie było dowodem na to, że wystarczy pewne rzeczy przemilczeć, by stały się dla innych zupełnie niewidoczne. Kiedyś myślałam, że to pocieszające, teraz - że również przerażające.
Pocałowałam go, jeszcze zanim otworzył butelkę wina. Mimo że wciąż czułam na swoich wargach to, co się wydarzyło w Krakowie. Na szczęście ślady nie były już widoczne.
Rozpięłam mu spodnie, na co zareagował pomrukiem zadowolenia, i pociągnęłam w stronę kuchennego blatu. Było z tym trochę zamieszania - przodem czy tyłem, stanąć czy usiąść - ale w końcu wszedł we mnie mocno i pieprzył z takim zapałem, że pomyślałam: uda mi się.
Dzięki Krystianowi wymażę z pamięci seks i chwile intymności z Mateuszem Winterem. Bo tamto wydarzyło się z powodu skrajnych emocji, które, jak to mają w zwyczaju, popchnęły mnie w niewłaściwą stronę.
A to, co teraz dzieje się w idealnie wysprzątanym mieszkaniu Krystiana - dzieje się dlatego, że to moje życie i mój chłopak. Nic ekstremalnego. Seks z właściwych albo prawie właściwych powodów, a potem lampka wina. Tak to powinno wyglądać.
- Wymęczyłaś mnie - powiedział Krystian, gdy mieliśmy za sobą drugą rundę. Potrzebowałam jej. Bo Mateusz, cholerny prześladowca, wracał do moich myśli.
- Nie brzmisz, jakbyś składał reklamację.
Roześmiał się.
Potem usiedliśmy na kanapie, żeby złapać oddech i wreszcie napić się wina.
- Tak się zastanawiałem, czy chciałabyś... poznać moją córkę?
Wino przestało mi smakować.
- Twoją córkę? - zapytałam, jakbym nie zrozumiała pytania.
- Jeśli nie chcesz, nie ma problemu. Nie palę się do tego, wierz mi – zaśmiał się krótko. - Ale pomyślałem, że... - Nie dokończył. Jego wzrok, mimo że przed nim uciekłam, parzył. - Przestraszyłem cię?
- Dobrze nam w takim układzie, jaki mamy. – Mocniej chwyciłam kieliszek. Byłam zła, że wypalił z czymś takim, właśnie teraz, gdy zbierałam się po Krakowie. Absurdalnie zła, ale świadomość tego nie obniżała skali gniewu.
Wyglądał na zaskoczonego.
- Myślałem, że nie czujesz się dobrze z tym, że nie poznałaś Matyldy. Wiesz, że to z mojej strony nietakt... - Dopił wino, nie sięgnął jednak po butelkę, żeby napełnić pusty kieliszek.
- Oczywiście, że chcę ją poznać, ale nie spieszmy się z tym.
Po tych słowach odprężył się. Zaproponował pizzę. Zgodziłam się, żeby nie myślał, że coś jest nie tak. Zjadłam dwa kawałki z tego samego powodu. Wychodząc powiedziałam, że moja nerwowość bierze się z przeciążenia w pracy (wzięłam na siebie szkolenia z ostatnich dni, żeby dać Zygmuntowi czas na bycie z rodziną dwadzieścia cztery godziny na dobę). Z mieszkania Krystiana pojechałam na dyżur w telefonie zaufania.
- Znowu tylko praca? - Pani Bożena nawet nie próbowała zamaskować swojego rozczarowania. - Naprawdę nic więcej się u ciebie nie dzieje?
- Pani Bożeno, jestem introwertyczką - odparłam asertywnie.
CZYTASZ
Nie powiedziałam nikomu
Chick-LitGdy zaczęła się jej burzliwa relacja z Mateuszem Winterem - studentem architektury i miłośnikiem pokera, Beata Grad była przykładną studentką psychologii. Kilka lat później ich związek gwałtownie przerwali wspólni przyjaciele. Poczucie krzywdy i nie...