ŁUKASZ
- Przyjechałam z tobą porozmawiać.
Powiało grozą.
Samo to, że Grad przyjechała do Krakowa, było dość niespodziewane. Ale ta jej śmiertelna powaga zupełnie zbiła mnie z tropu.
Ani Dorota ani ja nie zapytaliśmy, o czym chce porozmawiać. Dla Doroty sprawa była jasna: oczywiście o Winterze, innych rozmów przecież nie prowadziliśmy. Zabrała Ritę na spacer, zostawiając nas samych w mieszkaniu.
Beata zrobiła herbaty, szybko pogarnęła kuchnię. Była zdenerwowana.
- Grad, wiesz, że ze mną możesz o wszystkim. - Czułem ciężar niepewności, jej i swojej. - Zresztą ja też mam ci coś do powiedzenia. Ale najpierw ty.
W końcu usiadła przy stole, bokiem, jakby chciała zaraz wstać.
- Nigdy nie mówiliście o rozwodzie rodziców...
Wpatrywałem się w nią, nic nie rozumiejąc. Tak, ja i Klara za pomocą milczenia udawaliśmy, że ten okres naszego życia się nie wydarzył, ale co to miało do rzeczy?
Zaskoczyło mnie napięcie, które się pojawiło po tych kilku słowach, mających być pytaniem. Wyraźne, odciskające się na każdym mięśniu napięcie, a te miałem jeszcze obolałe po wypadku.
- I? - Mój głos zabrzmiał głucho.
- Łukasz, słyszałam, że powodem był hazard. Więc kiedy Winter...
- O tym chciałaś rozmawiać?! - przerwałem jej. Głowę wypełnił mi ten nieznośny szum, który wracał co jakiś czas, bywało, że budził mnie w środku nocy. Ale akurat w tym momencie mógłby zrobić mi przyjemność i się nie pojawić.
- To ważne, żebyś wiedział, skąd się bierze w tobie chęć kontrolowania i ratowania ludzi. To się dzieje poza tobą.
- Grad, mój ojciec nie ma nic wspólnego z tym, że chciałem pomóc przyjacielowi - powiedziałem. - Przyjaciołom - poprawiłem się.
Beata nie próbowała ze mną dyskutować. Zdałem sobie sprawę, że wygląda na przestraszoną. Może podniosłem głos. A może chodziło tylko o to, że tak stanowczo uciąłem jej dywagacje.
- Naprawdę nie widzisz nic chorego w tej całej sytuacji? - zaatakowała. - A to, że zaciągnąłeś Dorotę do Krakowa też nie ma nic wspólnego z twoim ojcem?
- Jesteś wściekła na niego, a raczej na siebie, a wyżywasz się na mnie, tak?
- Łukasz, chcę ci pomóc.
- Odjebało ci!
Zamarła. Patrzyła, jakby widziała mnie pierwszy raz w życiu.
- A tobie nie? - zapytała po chwili.
- Okej, to sobie pogadaliśmy. A teraz zmieńmy temat. Co u ciebie? Jak się czujesz z tym, że zostawiłaś Mateusza, bo ci się odwidziało? - Coś we mnie wstąpiło. Nie potrafiłem przestać, słowa same się znajdowały jakby poza moim udziałem. Wściekłość rosła i rosła, gdzieś we mnie widocznie tkwiło jej niewyczerpane źródło. A przecież to już nie miało znaczenia, a przynajmniej w to wierzył albo chciał wierzyć Winter. - Naprawdę myślałem, że jesteś o jakieś dwadzieścia procent mniejszym tchórzem. Ale nie, pomyliłem się!
Nadal patrzyła, miała szeroko otwarte oczy. A ja szykowałem się do kolejnej rundy. Gotowość do wyrzucania z siebie wściekłości boleśnie dawała o sobie znać, chciałem na nią krzyczeć do utraty tchu. I zacząłbym, gdyby mnie nie uprzedziła.

CZYTASZ
Nie powiedziałam nikomu
Literatura KobiecaGdy zaczęła się jej burzliwa relacja z Mateuszem Winterem - studentem architektury i miłośnikiem pokera, Beata Grad była przykładną studentką psychologii. Kilka lat później ich związek gwałtownie przerwali wspólni przyjaciele. Poczucie krzywdy i nie...