Rozdział 20 - Bbb...Boj...Bojan...

239 25 32
                                    

- Puść ją, ty zboczeńcu! - krzyknął i uderzył mojego niedoszłego gwałciciela.

Niewiele miałam już siły. Obraz coraz bardziej mi się rozmazywał, mimo to podniosłam głowę i zobaczyłam, kto mnie uratował. A był to...







Nace! Bogu dzięki, że to ta znajoma twarz!

- Nace, pomóż! - odezwałam się najgłośniej, jak potrafiłam w tej chwili.

- Już Julcia, spokojnie. Siedź tutaj, ja zajmę się tym typem. Zaraz z łazienki wyjdzie Zosia i się tobą zajmie. - zwrócił się do mnie, odpychając tego typa ode mnie.

Jedyne na co miałam siłę, to siedzenie na podłodze i oglądanie, jak Jordan powala Dejana na ziemię i zaczyna go bić tak, aż zaczęła mu lecieć krew.

Skupiłam się tylko na tym. Nawet nie usłyszałam, kiedyś podeszła do mnie Zosia.

- Jula, co tu się stało? - rudowłosa była zdziwiona.

- Ten typ... On... Próbował mnie... - nie mogłam dokończyć zdania, zaczęłam głośno płakać.

- Ciiii, już spokojnie. Julcia, nic ci nie grozi, jestem przy tobie. - zaczęła mnie pocieszać, wtulając się we mnie.

Próbowałam się uspokoić, ale nie mogłam. Nadal się trzęsłam i coraz ciężej łapało mi się powietrze. Zaczęłam się dusić.

- Nace, ona ma atak paniki! Nie wiem, jak ją uspokoić! - krzyczała zmartwiona Zosia.

- Spróbuj do niej na spokojnie mówić. Niech robi głębokie wdechy. Zapytaj się, czy czegoś potrzebuje. - radził jej chłopak, który aktualnie przyciskał mojego niedoszłego gwałciciela do ściany.

- Jula, głębokie wdechy. Wdech.... I wydech... - starała się mnie uspokoić, jednak ja nadal nie mogłam złapać oddechu.

- Czego potrzebujesz? Jula, proszę cię, oddychaj. - mówiła ze łzami w oczach Zosia.

- Bbb....Boj...Bojan... - tylko tyle udało mi się wypowiedzieć.

- Dobra, dzwonię do Niny. Niech ona go szuka. - rudowłosa wyciągnęła telefon i wybrała numer.


Na szczęście po trzech sygnałach rozmowa się rozpoczęła.

- Halo, coś się stało? - spytała przyjaciółka.

- Nie zadawaj zbędnych pytań. Wiesz, gdzie jest Bojan? - zapytała nie owijając w bawełnę.

- No tak, stoimy przy barze razem z nim. - stwierdziła Nina.

- Zaprowadź go szybko pod toalety. Powiedz mu tylko tyle, że Jula ma atak paniki i nie mogę jej uspokoić. - mówiła szybko Zosia, po czym się rozłączyła.



Czekaliśmy, a rudowłosa razem z Nace'm próbowali mnie uspokoić. Przyjaciółka mnie do siebie tuliła i uspokajająco gładziła po włosach. Już się nie dusiłam, ale mój oddech nadal był płytki.

- Niedobrze mi. - jęknęłam.

Przyjaciółka pomogła mi podnieść się z podłogi i zaprowadziła mnie do kabiny w damskiej toalecie. Podniosła deskę klozetową i przytrzymała mi włosy. W tym czasie ja uklęknęłam i po chwili zwymiotowałam. Potem jeszcze raz. I kolejny. Klęczałam jeszcze przez parę sekund, po czym stwierdziłam, że to już koniec.

Przemyłam usta zimną wodą i wyszłyśmy z łazienki. Tam już na mnie czekała cała ekipa.

- Słoneczko, co ci się stało? - spytał Kris, jednak gdy chciał dotknąć moją rękę, gwałtownie się od niego odsunęłam.

My Idol - Bojan CvjetićaninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz