Rozdział 34 - Czyżby przyszła pani Cvjetićanin?

208 25 98
                                    

Niestety nie doszliśmy do dalszej części naszej randki, bo do Cvjetićanina zadzwonił Jan, który powiedział, że mają jakąś pilną sprawę i on musi natychmiast przyjechać i im pomóc.

Byłam tym trochę zawiedziona, bo jednak mało czasu nam zostało, aby po prostu pobyć ze sobą. Dziś była środa, a ja w sobotę już wyjeżdżałam z powrotem do Polski. Nie rozmawialiśmy o tym, co będzie jak wyjadę. Jednak, czy związek na odległość ma sens? Nie wierzyłam w takie rzeczy...

Szatyn odwiózł mnie pod hotel i w aucie się pożegnaliśmy. Mój chłopak obiecał mi, że dziś wieczorem na pewno się spotkamy i dokończymy naszą randkę, przez co zrobiło mi się ciepło na sercu.

Jak ja go kocham! On jest chyba najlepszym, co mi się w życiu przytrafiło! Dobra, trzeba być szczerym. On jest najlepszym, co mi się w życiu przytrafiło. Wiem, że mieliśmy swoje wzloty i upadki, ale jak dla mnie najbardziej liczą się te najpiękniejsze chwile spędzone z nim, które na pewno zostaną w moich wspomnieniach.

W głębi duszy zdawałam sobie sprawę z tego, że to nie jest związek na całe życie, ale na razie cieszyłam się chwilą obecną i starałam się nie przejmować tym, co będzie potem, co było dla mnie troszkę wyzwaniem, bo jestem osobą, która za dużo myśli i ciągle coś analizuje.

JESTEM DZIEWCZYNĄ BOJANA CVJETIĆANINA! I właśnie to się dla mnie liczyło.

Weszłam po schodach na swoje piętro i jakież było moje zdziwienie, gdy przed drzwiami ujrzałam Alessandrę.

- Hejka, pisałam do ciebie, bo chciałam z tobą pogadać. - powiedziała dziewczyna, gdy mnie zobaczyła.

- Hej, przepraszam, ale byłam z Bojanem i miałam wyciszony telefon. Wejdziesz? - spytałam, otwierając drzwi.

- Wiesz co, lepiej będzie, jak nie. Nie wiem, czy wiesz, ale plotki na temat ciebie i Bojana obiegły już cały internet. Czy to prawda, że jesteście parą? - zapytała brunetka.

- Właściwie tooo... TAK! Dzisiaj poprosił mnie, żebym została jego dziewczyną! Jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię. - powiedziałam podekscytowana.

- W takim razie cieszę się twoim szczęściem! Życzę wam powodzenia! Naprawdę do siebie pasujecie! - odpowiedziała mi Mele i się do mnie przytuliła.

Wiem, że się cieszyła i życzyła mi szczęścia, ale coś mi tu nie pasowało...
Miałam wrażenie, że dziewczyna jest trochę... zawiedziona? Może po prostu za dużo rozmyślam, może to nic takiego, może mi się tylko wydaje.

- Dziękuję bardzo. - odwzajemniłam jej uścisk.

- Dobra, to ja wracam do swojego pokoju. Spotykamy się dzisiaj wieczorem? - pytała, kiedy zaczęła powoli zmierzać w stronę schodów.

- Nie wiem, Bojan planował dla nas jakąś randkę... - powiedziałam zakłopotana.

- Okej, rozumiem. Nie ma problemu, po prostu zobaczymy się innym razem. - odpowiedziała i lekko się uśmiechnęła.

Czułam, że ten uśmiech nie był do końca szczery, ale może znowu przesadzam?

Weszłam do swojego pokoju i od razu rzuciłam się na swoje łóżko. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Dzisiaj naprawdę było cudownie, nie mogłabym sobie wymarzyć nic lepszego. Z drugiej strony ekscytowałam się, co jeszcze chłopak wymyślił na dzisiaj.

Zamiast patrzeć na sufit, spojrzałam na biurko i mój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Zobaczyłam tam bukiet czerwonych róż, które profesjonalnie wsadziłam do papierowego kubeczka, do którego nalałam wody. Ujrzałam także oczywiście jedne z moich ulubionych słodyczy, czyli toffifee. Chciałam po nie zejść i je zjeść, ale cichy głosik w mojej głowie podpowiadał mi, żebym tego nie robiła.

My Idol - Bojan CvjetićaninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz