Rozdział 4 - Druga szansa?

277 18 3
                                    

W końcu postanowiłam samodzielnie wstać z kałuży. Popatrzyłam na gościa, na którego przed chwilą nakrzyczałam i już wiedziałam, że mam przejebane...

*Dlaczego ja mam zawsze takiego pecha* pomyślałam sobie.

Otóż osobą, na którą nakrzyczałam był...

Bojan. Tak, nie przewidziało się wam. Ten sam Bojan Cvjeticanin, aka mój crush.
Ubrany był w białą bluzę z kapturem, do tego czarne jeansy i czarne air force.

Spojrzałam mu prosto w oczy i od razu tego pożałowałam. Były piękne, tak intensywnie brązowe i wpatrywały się we mnie z lekkim rozbawieniem.

Mogłam przysiąc, że zrobiłam się cała czerwona, jak pomidor.

- O moj Bog, oprosti! Ne bi smel tako kričati nate... (O mój Boże, przepraszam! Nie powinnam tak na ciebie krzyczeć...) - ale mi było wstyd, najchętniej zapadłabym się pod ziemię wypowiadając te słowa.

- Nič se ni zgodilo, ti lahko nekako pomagam? (Nic się nie stało, czy mogę ci jakoś pomóc?) - odpowiedział i zaczął mówić jakieś zdania po słoweńsku, których już nie potrafiłam zrozumieć.

- Oprosti, ampak znam le malo slovensko. (Przepraszam, ale znam tylko trochę słoweński.) - coraz bardziej i bardziej było mi wstyd, mój wzrok utkwiony był w płycie chodnikowej.

- Okay, nothing happened. I wanted to ask if I can help you somehow? I can give you money back for books or buy you new ones. (Okej, nic się nie stało. Chciałem zapytać, czy mogę ci jakoś pomóc? Mogę ci oddać pieniądze za książki lub kupić ci nowe.) - zaproponował.

- No, there's really no need. Again, I'm sorry I got so carried away and yelled at you. (Nie, naprawdę nie ma takiej potrzeby. Jeszcze raz przepraszam że dałam się tak ponieść emocjom i nakrzyczałam na ciebie.) - w końcu odważyłam się z powrotem spojrzeć na niego.

- You have nothing to apologize for, it can happen to anyone. (Nie masz za co przepraszać, każdemu może się zdarzyć.) - posłał w moją stronę lekki uśmiech.
O mój Boże, za ten uśmiech dałabym się pokroić! To ósmy cud świata!

- Anyway, sorry. Okay, so I've better be going because someone is already worrying about me. Bye! (I tak przepraszam. Okej, lepiej już pójdę, bo ktoś już się o mnie martwi.) - pożegnałam się.
Chciałam uciekać, ale stwierdziłam, że to by było jeszcze dziwniejsze niż nakrzyczenie na Bojana, dlatego zaczęłam iść w stronę hotelu szybkim krokiem.

- I'm sorry but I didn't catch your name! (Przepraszam, ale nie usłyszałem twojego imienia!) - krzyknął za mną.

Jednak ja już się nie odwróciłam, tylko przyśpieszyłam kroku.

Po jakichś 6 minutach byłam z powrotem w hotelu.
Weszłam do swojego pokoju. Była już prawie 21:20, więc oczywiście dziewczyny zaczęły się szykować.
Natalia, już prawdopodobnie po prysznicu, siedziała przy biurku i malowała się przy swoim lusterku.
To samo robiła już Zosia.
Julita wybierała sobie strój, a Niny i Agnieszki nie widziałam, więc pewnie były w łazience.
Gdy otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju, oczy wszystkich 3 dziewczyn zostały skierowane na mnie.

- Jezu, co ci się stało?! Jesteś cała mokra! - Nati była zdziwiona.

- Wyglądasz fatalnie. - skomentowała Zosia.

- Dzięki wielkie. - odparłam sarkastycznie.

W tym czasie z łazienki do pokoju wyszły właśnie Nina i Aga.

My Idol - Bojan CvjetićaninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz