Rozdział 43 - Here we go... again?

204 23 102
                                    

!SKIP TIME!

Obudził mnie dzwonek w moim telefonie.

- Halo? Czego chcesz? - jęknęłam do słuchawki.

- Hej Jula, też bardzo miło mi cię słyszeć. - zaśmiał się do słuchawki Kris.

- Kris! Byłoby mi bardzo miło, gdyby nie to, że mnie budzisz! - oderwałam telefon od ucha i spojrzałam na godzinę.

Była 4:50! Mogłam spać jeszcze przez 2 godziny! Budzik miałam nastawiony na 6:50, bo do szkoły miałam na 8.

- Oj słoneczko, nie przesadzaj! Przecież ty dziś idziesz do szkoły! - stwierdził radośnie chłopak.

- Tak, ale budzik mam ustawiony na za 2 godziny, a spałam jak na razie 4! Dzięki kochanemu Krisowi już nie zasnę! - krzyczałam na niego.

- Dobraaa, skoro jesteś w złym humorze, to się rozłączam. - powiedział blondyn.

- Oooo nie! Powiedz teraz, o chuj ci chodzi, że dzwonisz do mnie przed 5 z rana! - odparłam wzburzona.

- Chciałem się dowiedzieć, czy przyjedziesz na nasz koncert we wtorek? - spytał niepewnie chłopak.

Odkąd odpoczęłam i zmieniłam nastawienie do wszystkiego, postanowiłam utrzymywać kontakt z chłopakami z Joker Out, oczywiście pomijając Bojana. Jednak Jure i Jan stanęli po stronie Cvjetićanina i nie zamierzali się do mnie odzywać. Z Nace pisałam rzadko, zwłaszcza odkąd rozstał się z Zosią (mimo, że rozstali się w zgodzie, to było dość dziwnie). Został mi tylko Kris, z którym miałam bardzo dobry kontakt. Na początku wysyłaliśmy sobie memy i pisaliśmy o bzdetach, ale w miarę czasu doszło do tego, że codziennie znajdowaliśmy chwilę na pogawędkę przez telefon. Guštin to naprawdę świetny chłopak. Czy mi się podobał? Może trochę, ale to nie zmieniało faktu, że traktowałam go jak ziomka. Od całej afery z Bojanem postanowiłam, że już nikogo nie dopuszczę do swojego serca.

Przez pierwszy tydzień po powrocie traktowałam wszystkich oschle, było mi to wszystko obojętne. Stałam się wtedy zimną suką. Jednak zdałam sobie sprawę, że to mi nie pomoże w pokonaniu wszechogarniającego mnie bólu. Dlatego przeprosiłam moje przyjaciółki i pogodziłam się z nimi. Odpisałam Alessandrze, którą ghostowałam przez cały ten tydzień. Wytłumaczyłam całą sytuację chłopakom z JO. Próbowali mnie zrozumieć, jednak wyszło to z niezbyt dobrym skutkiem.

Próbowałam stać się taka, jak wcześniej, jednak już nie potrafiłam. Za dużo szkód zostało wyrządzonych, żeby wróciła uśmiechnięta, pełna radości i empatii Julka. Jestem przekonana, że moje przyjaciółki to zauważyły, ale nie wypominały mi tego, z czego się cieszyłam.

Wracając do Krisa, odkąd odnowiliśmy kontakt, on stale mnie namawiał, żebym przyjechała na ich koncert do Warszawy. Generalnie to jeszcze miałam bilet, który wysłał mi Cvjetićanin. Jednak nie byłam przekonana co do tego pomysłu. Bałam się, że jeśli tam pojadę i go zobaczę to mur, który tyle budowałam, pęknie. Nie chciałam musieć zaczynać wszystkiego od nowa.

- Kris, wiesz jak jest... - westchnęłam ciężko.

- Wiem, ale mimo wszystko uważam, że powinnaś przyjechać i się z tym zmierzyć. - powiedział zachęcająco.

- Który dziś mamy? Dziś jest piątek, więc 10 listopada. Koncert jest we wtorek 14... Słuchaj, podpytam się dziewczyn, sama się nad tym zastanowię i dam ci ostateczną odpowiedź w niedzielę. Tylko nie pytaj mnie o to więcej. - odpowiedziałam mu zrezygnowana.

- No i super! Mam nadzieję, że twoja odpowiedź będzie twierdząca. Obiecuję ci, że po koncercie pójdziemy zwiedzać miasto i coś zjeść, tak żebyś spędziła z nim jak najmniej czasu. - wytłumaczył blondyn.

My Idol - Bojan CvjetićaninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz