Rozdział 36 - Najgorsza randka?

174 24 41
                                    

- Bolą mnie noogiii! - jęczałam, kiedy szłam przez miasto z Bojanem za rękę.

Szatyn momentalnie przystanął. Nawet się nie zorientowałam, kiedy przerzucił mnie sobie przez ramię jak worek na ziemniaki.

- Heeej! - krzyknęłam oburzona.

- O co ci chodzi? Teraz cię przynajmniej nie będą boleć nogi. - stwierdził niewzruszony Cvjetićanin.

- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło! Postaw mnie na ziemię! - pewnie brzmiałam jak mała zdenerwowana dziewczynka, bo chłopak udawał, że mnie nie słyszał i nadal szedł.


- To chociaż weź mnie na barana, a nie tak, bo zaraz się pożygam. - stwierdziłam po chwili ciszy.

Poskutkowało. Postawił mnie na ziemi. Skorzystałam z jego chwili nieuwagi i wyrwałam się z uścisku. Zaczęłam szybko biec przed siebie.


- Skarbie, co ty robisz?! - krzyknął za mną mój chłopak.

- Jak chcesz coś ode mnie, to mnie dogoń! - wrzeszczałam roześmiana, pędząc przed siebie.

Nie był to dobry pomysł, abym ja pijana biegła, do tego oglądając się za siebie. Oczywiście moje szczęście sprawiło, że nie zauważyłam krawężnika i wyrżnęłam o niego.

Dobrze, że moim odruchem było wyciagnięcie przed siebie dłoni, bo inaczej pewnie wybiłabym sobie zęby albo złamała nos.

A tak to spadłam na czworaka. Jednak moje kolana i dłonie nie zniosły tego upadku zbyt dobrze. Jakimś cudem przekręciłam się i usiadłam na krawężniku. W dupie miałam to, że mogę dostać wilka czy inne gówno.



- Boże, coś ty sobie zrobiła? - podbiegł do mnie szatyn.

Nie podniosłam na niego wzroku. Czułam tylko pieczenie moich dłoni i kolan.

W moich oczach zaczynały zbierać się łzy. Nie chciałam płakać. Nie chciałam okazać się beksą, która ryczy, bo zdarła sobie kawałek skóry.

Poczułam, że Bojan bierze moje nadgarstki w swoje dłonie. Chwilę później otworzył moje dłonie i dotknął ich wewnętrznej strony, przez co syknęłam z bólu.

- Przepraszam. - powiedział do mnie i odsunął mi włosy z twarzy.

Nadal nie spojrzałam mu w oczy. Czułam, że zaraz naprawdę się rozpłaczę.

Brązowooki chwycił delikatnie mój podbródek i uniósł go do góry, aż w końcu nasze oczy się spotkały.

Nawiązaliśmy krótki kontakt wzrokowy, bo ja od razu go przerwałam. Poczułam, jak pojedyncze łzy spływają mi po policzkach.

Przymknęłam powieki. Kurde, jaki wstyd! Po prostu ciągle ryczę, straszna beksa ze mnie. Ciekawe, co Bojan sobie o mnie myśli. Pewnie już nie będzie chciał ze mną być.

Po chwili czułam, jak Cvjetićanin ociera moje łzy kciukiem, a następnie dmucha delikatnie na moje dłonie i je całuje. Potem to samo zrobił z kolanami.

- Z tobą to jak z małym dzieckiem. - zaśmiał się piosenkarz.

Złożył czuły i dość krótki pocałunek na moich ustach.

Westchnęłam cicho. Próbowałam się uspokoić, jednak równomierne wdychanie i wydychanie powietrza nie pomagało.

Nachyliłam się do mojego chłopaka i pocałowałam go. W ten pocałunek przelałam wszystkie swoje uczucia. Smutek, ból, ale także miłość i wdzięczność za to, że Bojan jest tu ze mną.

My Idol - Bojan CvjetićaninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz