V.3.

203 33 26
                                    

Manchester, sobota, 7 sierpnia 2021

Chester Cardwell zabrał Eleanor Bethell na randkę... na stadion Manchesteru City. Dziewczyna nie wierzyła własnym oczom. Etihad Stadium* był akurat pusty, bo drużyna gospodarzy grała tego dnia mecz o Tarczę Wspólnoty** z drużyną z Leicesteru... w Londynie na Wembley.

– Jak ci się udało zorganizować to wejście?

– Moja rodzina sponsoruje Manchester City, mam wejściówkę VIP – odparł z dumą.

– Jesteś kibicem czy tylko korzystasz z możliwości?

– Jestem kibicem błękitnych, oczywiście. Moje serce jest po prawej stronie. Chciałem cię zabrać na mecz, ale to jednak ponad dwieście mil. Cztery godziny w samochodzie po to, żeby obejrzeć niecałe dwie godziny meczu i potem cztery godziny z powrotem to za dużo zachodu. Co innego, gdybyś mogła ze mną nocować w hotelu – dodał z przekąsem.

– Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłeś. Ale do Londynu chętnie bym się kiedyś wybrała. Spędziłam tam ostatnie cztery lata. To prawie jak drugi dom.

– A rodzice nie będą niezadowoleni? – dopytał kpiącym tonem.

Ellie spuściła głowę. Nie podobało jej się, jak Chester próbował się odegrać, dokuczając.

– Miałam nadzieję, że już to sobie wyjaśniliśmy – westchnęła.

Wtedy się zreflektował.

– Przepraszam, skarbie. Frustracja ze mnie wychodzi, a to niedopuszczalne. Wybaczysz mi? – Spojrzał na nią z miną proszącego spaniela. Nie mogłaby się na niego gniewać.

– Jasne. Mam nadzieję, że nie chcesz się na mnie odegrać za coś, na co nie mam wpływu. To byłoby nie fair.

– Nie, oczywiście, że nie, kochanie. Chcesz teraz pójść do pubu na lunch, a potem obejrzeć mecz w telewizji? – zmienił temat.

Ellie przypomniała sobie, jak w dzieciństwie oglądała mecze z tatą. To było miłe wspomnienie, bo odpowiedziała pewnie:

– Oczywiście.

Man City niestety przegrało z Leicesterem zero do jednego, ale ponieważ kibice niebieskich wywodzili się z elit, nie doszło do żadnych rozrób.

Odwożąc Eleanor do domu po kolacji i namiętnie spędzonym wieczorze w jego mieszkaniu, Chester spytał, czy zechciałaby wybrać się z nim nazajutrz na niedzielny obiad do jego rodziców.

– Ale... jak to?

– Ellie, moi rodzice z radością cię ugoszczą. Tata pyta o ciebie od czasu ich przyjęcia jubileuszowego, a mama ciągle się ekscytuje, że się spotykamy.

– Ale na niedzielny obiad? To takie... oficjalne.

– Taki właśnie jest nasz związek, Ellie. Traktuję cię poważnie, zapraszam do rodziców. Czy robię coś nie tak?

Eleanor zawstydziła się trochę. Rzeczywiście, Chester zachowywał się bez zarzutu. Nie ukrywał jej przed światem i widać było, że zależy mu na tym, żeby wszyscy wiedzieli, że się spotykają, rodziców w to wliczając.

– Wszystko jest w porządku, Chesterze. Po prostu... nie spodziewałam się, że to się stanie tak szybko.

– Ellie, jeśli potrzebujesz czasu, żeby oswoić się z tą myślą, odmówię rodzicom.

– Nie! – zaprotestowała od razu. – Jeśli liczą na to, że pojawimy się u nich razem, to tak będzie. Tylko mam prośbę...

– Słucham, skarbie?

DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz